Trekking przez Spitsbergen – fotogaleria

Spitsbergen zdecydowanie zapada w pamięć. Można tam poczuć niesamowitą potęgę natury i to, jacy jesteśmy maleńcy. Niby  udaje nam się okiełznać kolejne miejsca na Ziemi, ale Arktyka wciąż jest surowa i wymagająca. Tam, miejscami nie ma taryfy ulgowej i bywa ciężko, ale widoki są warte wielu wyrzeczeń. Dziś dajcie się nam zaprosić na fotograficzną podróż na daleką północ.

Na wylotówce z Barentsburga
Tzw. wylotówka z Barentsburga, czyli dalej już tylko tundra. Za chwilę zacznie się przygoda. Spitsbergen – nadchodzimy!
Zaczyna się tundra, której kolor jest bardzo charakterystyczny i zarazem trudny do opisania.
Noc podczas arktycznego lata nie przypomina w żaden sposób tego, co znamy. Po pierwsze jest widno. Po drugie trzeba trzymać wartę i zawsze dwie osoby muszą być "na nogach", w razie gdyby na horyzoncie pojawił się niedźwiedź.
Noc podczas arktycznego lata na Spitsbergenie nie przypomina w żaden sposób tego, co znamy. Po pierwsze jest widno. Po drugie trzeba trzymać wartę i zawsze dwie osoby muszą być „na nogach”, w razie gdyby na horyzoncie pojawił się niedźwiedź.
Nocą też najłatwiej spotkać zwierzęta. Jest cisza, spokój, więc wędrujące renifery spotykają nas i nie uciekają od razu tylko węszą. Zbliżają się niepewnie, przyglądają się, co to za dziwne stwory stanęły im na drodze.
Nocą też najłatwiej spotkać zwierzęta. Jest cisza, spokój, więc wędrujące renifery podchodzą dość blisko nas i  węszą. Zbliżają się niepewnie, przyglądają się, co to za dziwne stwory stanęły im na drodze.
Pojawiają się też liski polarne - ciekawskie i bardzo szybkie.
Pojawiają się też liski polarne – ciekawskie i bardzo szybkie.
Miejscami przez tundrę biegną rzeczki lub strumyki i dopóki widzimy, że jest mokto to wszystko jest pod kontrolą. Gorzej jest, gdy okazuje się, że wydający się być suchy teren, to nasiąknięta wodą gąbka. Wtedy...
Przez tundrę biegną rzeczki lub strumyki i dopóki widzimy, że jest mokro to wszystko jest pod kontrolą. Gorzej jest gdy to co wydawało się suchym terenem, okazuje się gąbką nasiąkniętą wodą. Wtedy…
...wtedy zaczyna się walka z zasysającym nas gruntem, który nie ma zamiaru odpuścić, a my jakoś przejść musimy. Wtedy nasz sprzęt przechodzi pierwszy chrzest bojowy. Polecamy zabrać ze sobą stuptuty, które w razie zassanie ochronią nasze buty od nalania się wody górą.
…wtedy zaczyna się walka z zasysającym nas gruntem, który nie ma zamiaru odpuścić, a my jakoś przejść musimy. Wtedy nasz sprzęt przechodzi pierwszy chrzest bojowy. Na Spitsbergen polecamy zabrać ze sobą stuptuty, które w razie zassania skutecznie ochronią nasze buty i woda nie naleje się do butów od góry.
Delta arktycznej rzeczki. Przejście odcinka od tych domków u dołu zdjęcia, do tych po drugiej stronie bagnistej delty zajęło nam ponad 3 godziny. To był jeden z trudniejszych momentów w tym trekingu, bo ani to rzeka, do przejścia której można by się rozebrać, ani mokra tundra, po której trzeba iść po prostu szybko, aby nas nie zassało.
Delta arktycznej rzeczki. Przejście odcinka od tych domków u dołu zdjęcia, do tych po drugiej stronie bagnistej delty zajęło nam ponad 3 godziny. To był jeden z trudniejszych momentów w tym trekingu, bo ani to rzeka, ani mokra tundra, po której trzeba iść po prostu szybko, aby nas nie zassało.
Do całej frajdy z chodzeniem po Arktyce trzeba dołożyć kolejne 5-6 kilogramów na plecy. Mauser jest nieodzownym elementem każdego wyjścia za miasto, bo spotkanie niedźwiedzia jest możliwe w każdym momencie. A spotkać chcemy go tylko wtedy, gdy jesteśmy bezpieczni np. na statku i podziwiamy miśka z pokładu.
Do całej frajdy z chodzeniem po Arktyce trzeba dołożyć kolejne 5-6 kilogramów na plecy. Mauser jest nieodzownym elementem każdego wyjścia za miasto, bo spotkanie niedźwiedzia jest możliwe w każdym momencie. A spotkać chcemy go tylko wtedy, gdy jesteśmy bezpieczni np. na statku i podziwiamy miśka z pokładu.
Gdy już znajdziemy jakieś zabudowania, to zwykle jakieś pustostany, pozostałości po poprzednim ustroju. Zastanawiające jest tylko to, jak dobrze są zachowane. Względnie suche powietrze i mróz nie pozwalają szybko próchnieć. Nie ma też robactwa, które dechy by konsumowało.
Gdy już znajdziemy jakieś zabudowania, to zwykle są to pustostany, pozostałości po poprzednim ustroju. Zastanawiające jest tylko to, jak dobrze są zachowane. Względnie suche powietrze na Spitsbergenie i mróz nie pozwalają szybko próchnieć. Nie ma też robactwa, które te dechy by konsumowało.
Opuszczone miejsca zwykle rozbierane są przez ludzi, ale tam nie ma nikogo. Największym wyzwaniem dla budynków jest wiatr, który potrafi duć niemiłosiernie. Na zdjęciu stara linia węglowa, którą jeździły wagoniki z kopalni do przystani, którą widać na zdjęciu wyżej.
Opuszczone miejsca zwykle rozbierane są przez ludzi, ale tu, w tundrze, nie ma nikogo. Największym wyzwaniem dla budynków jest wiatr, który potrafi duć niemiłosiernie. Na zdjęciu stara linia węglowa, którą jeździły wagoniki z kopalni do przystani.
Arktyczna tęcza za dnia. To ciekawe, bo podczas tego nieco ponad tygodniowego trekingu widzieliśmy bardzo często tęczę. I to taką ogromną, piękną, chciałoby się rzecz - pocztówkową. Tęcze były rano, w południe, czasem w nocy. A że w nocy widno, to i tęcze takie intensywne, bardzo nietypowe.
Arktyczna tęcza za dnia. To ciekawe, bo podczas tego nieco ponad tygodniowego trekingu widzieliśmy bardzo często tęczę. I to taką ogromną, piękną, chciałoby się rzecz – pocztówkową. Tęcze były rano, w południe, czasem w nocy. A że w nocy widno, to i tęcze takie intensywne, bardzo nietypowe.
Arktyczna tęcza nocą.
Arktyczna tęcza nocą. Spitsbergen magiczny!
To, co nam wszystkim najbardziej doskwierało, to ból Achillesów. Liliana, Michał i ja dość boleśnie wspominamy co trudniejsze fragmenty. Jak nie po grząskim, to pod górę, to zaś po luźnych kamieniach w dół - przez tydzień nasze nogi dostały mocno w kość.
To, co nam wszystkim najbardziej doskwierało, to zmęczenie nóg. To własnie one dostały najbardziej w kość, a ból Achillesów dopadł Lilianę, Michała i mnie. Jak nie po grząskim, to pod górę, to zaś po luźnych kamieniach w dół…
... i choć to zdjęcie nie oddaje powagi sytuacji, to wiele razy zastanawialiśmy się jak iść dalej. Mapa i owszem, przydawała się, ale na Spitsbergenie teren zmienia się dość szybko i stare szlaki czasem warto opuścić i znaleźć wygodniejsze ścieżki.
… i choć to zdjęcie nie oddaje powagi sytuacji, to wiele razy zastanawialiśmy się jak iść dalej. Mapa i owszem, przydawała się, ale na Spitsbergenie teren zmienia się dość szybko i stare szlaki czasem warto opuścić i znaleźć wygodniejsze ścieżki.
Co prawda dystanse dzienne pokonywane podczas trekingu nie były imponująco długie, ale kto nie lubi odpoczynków? Kto nie lubi zwalić plecaka na ziemię, wyciągnąć batona i wgapić się w ten piękny widok? Tutaj każda górka smakowała podwójnie.
Co prawda dystanse dzienne pokonywane podczas trekingu nie były imponująco długie, ale kto nie lubi odpoczynków? Kto nie lubi zrzucić plecaka na ziemię, zjeść batona i gapić się w ten piękny widok? Tutaj każda górka smakowała podwójnie.
A jeśli mowa o przyjemnościach, to nie może zabraknąć kawy. Liliana taszczyła w plecaku "poranną chwilę przyjemności", która już za chwilę rozpyli ten charakterystyczny zapach... nawet na Spitsbergenie, gdzieś głęboko w tundrze.
A jeśli mowa o przyjemnościach, to nie może zabraknąć kawy. Liliana taszczyła w plecaku „poranną chwilę przyjemności”, która już za chwilę rozpyli ten charakterystyczny zapach… nawet na Spitsbergenie, gdzieś głęboko w tundrze trzeba napić się kawy.
arktyka_spitsbergen_tundra-03495
Brakowało nam w tej Arktyce śniegu. Słowo Arktyka było dla mnie przed przyjazdem na Spitsbergen synonimem słowa śnieg, a tu co? Mokro, grząsko, strumyk? Śnieg był przez cały czas, ale tylko na szczytach, albo przy lodowcu. Dopiero pod koniec pobytu zmroziło nas w nocy i zaczęło pruszyć…
Docieranie do cywilizacji jest z jednej strony ogromnie przyjemne, bo tęsknimy za prysznicem, za porządnym jedzeniem. Z drugiej strony sprawia, że czujemy smutek, bo to już koniec przygody... a może początek następnej?
Docieranie do cywilizacji jest z jednej strony ogromnie przyjemne, bo tęsknimy za prysznicem, za porządnym jedzeniem. Z drugiej strony sprawia, że czujemy smutek, bo to już koniec przygody… a może początek następnej?
Longyearbyean - największa osada na Spitsbergenie, bo ja jednak mam poważny problem, aby nazywać to miastem. Mogę zgodzić się na wioskę, bo trochę kojarzy mi się z jakąś norweską wioską, a szczególnie ta dzielnica domków jednorodzinnych na dole zdjęcia. Urokliwa jest - nie da się ukryć.
Longyearbyean – największa osada na Spitsbergenie, bo ja jednak mam poważny problem, aby nazywać to miastem. Bardziej kojarzy mi się z norweską wioską, a szczególnie ta dzielnica domków jednorodzinnych na dole zdjęcia. Jest urokliwa – nie da się ukryć.
Wylatując, na Spitsbergenie nastała już zima. Było poniżej zera, padał śnieg. Tydzień później, cała wyspa była pokryta śniegiem. Lato, jesień i zima przenikały się dosłownie przez dwa tygodnie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Dla nas to zdecydowanie magiczne miejsce.
Gdy opuszczaliśmy Arktykę, na Spitsbergenie nastała już zima. Było poniżej zera, padał śnieg. Tydzień później, cała wyspa była pokryta śniegiem. Lato, jesień i zima przenikały się przez dwa tygodnie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Dla nas to zdecydowanie magiczne miejsce.

Na koniec króciutki filmik, który pokazuje te same zdjęcia w ruchomych kadrach. Jest to jeden z całej serii filmików ze Svalbardu, które nagraliśmy.
Hmm, a ja zastanawiam się, czy ktoś po tych zdjęciach nabierze ochoty na taką przygodę, czy bardziej udało mi się zniechęcić?

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Być jak niemiecki emeryt, czyli jak odczarowaliśmy Teneryfę

Planując cztery miesiące na Teneryfie, często zastanawialiśmy się, jaka jest ta wyspa? Czy to faktycznie mekka niemieckich emerytów, czy wulkaniczna …

80 komentarzy

  1. Spodziewałbym się, że zwierz typu lis od człowieka to raczej ucieka szybciej niż oko mogłoby zauważyć, ale nie wziąłem pod uwagę ciekawości, która ewientnie wygywa z innymi instynktami:) Baaaardzo przyzwoite okolicznośći przyrody tam mieliście!
    pzdr

    • Trochę nas to martwiło, bo to znaczyło, ze czuć żarcie. I jak takiego liska zobaczysz na horyzoncie, to serio nie wiesz, czy to już niedźwiedzia głowa, czy co? Były dwa momenty palpitacji serca, gdy nagle pojawił się biały punkcik i zaczął się powiększać…
      Pozdro!

  2. Takie miejsca uwielbiam. Zdala od miasta, zdala od zgiełku. Do tego świetne kadry i niezapomniane wspomnienia! Po cichu Wam zazdroszczę… ale tak pozytywnie! :)

  3. Pięknie, tak pięknie! Już jakiś czas temu wymarzyłam sobie Arktykę, w przyszłym roku mam nadzieję się uda. Wasze relacje tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że obrałam dobry kierunek :) aaale, czy Wy widzieliście, że znaleźliście początek i koniec tęczy? Moje gratulacje, mi się nigdy nie udało!

    • Arktyka? Tak! Będę polecał, tak samo jak polecam Pamir.
      Pierwszy raz w życiu widzieliśmy taką tęczę. Jaraliśmy się tym… jak tęcza właśnie! :) BTW, ponoć to się zdarza tam dość często…

  4. Widoki – piękne, bajeczne. A zdjęcia – samo zło, Ty wiesz dlaczego ;)

  5. Bajeczne! Zachęcacie bardzo! Nie wiem, ile na was kasy wydali, byście tam pojechali, ale opłacało im się. Nasza świadomość rośnie niesamowicie.

  6. Andrzej, podobnie myślałem o Arktyce… Jak o śnieżnej zlodowaciałej krainie, a tu aż chce się rzucić wszystko i lecieć na te „białe niedźwiedzie”. Przepiękne fotki!! Pozdrowienia dla Was :) !

  7. Zachęcić, jeszcze bardziej, zdecydowanie zachęcić :)

  8. Te kolory wyglądają jak malowane. Cudnie

  9. od zawsze mam to miejsce na mojej liście TODO, TOSEE, a Wy coraz bardziej denerwujecie i zarazem utwierdzacie, że koniecznie trzeba tam pojechać.
    ach…

  10. wymarzona wycieczka mojego chłopaka, więc spodziewam się, że prędzej czy później na pewno tam wylądujemy. mnie zdecydowanie nie kręcą takie zimne klimaty, ale dla takich widoków warto to przeżyć i wybrać się tam na niezapomnianą wycieczkę. :)
    piękne widoki i jeszcze cudniejsze zdjęcia. :)
    pozdrawiam.

  11. Bardzo podobne klimaty przeżyłem na płn Labradorze- niezapomniane do końca życia. Nie przypuszczałem, że takie pustkowia, zimno i dzikość mogą tak wciągnąć. Ciągle za tym tęsknię – j

  12. :) dotarło moje zaproszenie do znajomych? :)

  13. Warto było trzy dni spędzić przed kompem, choć mam wrażenie, że i bez obróbki zdjęcia były świetne. Lisek i tundra mnie pokonały. Cudo!

    • Już od dłuższego czasu przechodzą przez LR, bo mi się ładnie katalogują na mapie świata. Poza tym, kurcze jakiś paproch mi siadł na matrycy i musiałem „gumką” podczyścić plamki. Coraz więcej frajdy sprawia mi bawienie się LR, a przy okazji można sobie powspominać :)

      • Nie no ja wspominać też bardzo lubię przy zdjęciach. Ostatnio szykując prezentację, tydzień ponad siedziałam przy zdjęciach (i jeszcze nie skończyłam) i czas się wydłużał, bo za dużo wspominałam =D No i nie ukrywam, że też musiałam wymazywać, bo miałam plamę oleju :(

  14. Na Spitsbergenie mnie jeszcze nie było, ale Wasze zdjęcia niezwykle zachęcają do powrotu do Skandynawii! Dobrych kilka lat temu zjechałam dookoła Norwegię i byłam nią zachwycona, zwłaszcza Lofotami i okolicą Nordkapp, więc, oglądając te zdjęcia, przypominają mi się tamte wakacje :)

  15. Bardzo pięknie Andrzej! Lisek mój faworyt <3

  16. Bartek, no to tak trochę Twoje klimaty są :)

  17. Jedna rada przed Spitsbergenem – pamiętaj, aby nie samemu. Dwie pary to wg mnie minimum, jeśli chcesz jako tako się wyspać podczas penetrowania tundry. Inaczej, przez te warty nocne, będziesz wykończony…

  18. kusi mnie zeby tam pojechac i to bardzo (tak kusi, ze juz planuje). najpierw zrobie zobie wprawke na Islandii.

  19. cholera, a myslalem zeby samemu pojechac. szczegolnie po tymjak czytalem o polaku co zrobil samotny trekking do Barenstburga. ale fakt niedzwiedzi sie boje troche ;)

  20. Oo! A co to za Polak? Dasz linka?

  21. Jak się tam dostać najtaniej rowerem? :D A tak serio to kupie kiedyś pełną klatkę!! ;) Super foty.

    • A to nie pełna klatka. To Sony a6000 :) Lustrzankę przedwczoraj sprzedałem!
      Rowerem jest ciężko. Bardzo tam surowo podchodzą do kwestii ochrony przyrody + te cholerne niedźwiedzie.

      • a czy może Pan napisać coś więcej o tym aparacie i jak sie sprawuje. Z tego co widzę przesiadł się Pan z pełnej klatki na to cudo. Magia jakaś jakie to zdjęcia robi, takie maleństwo. Jakich obiektywów Pan używa ? Pozdrawiam

        • Cześć,
          Po pierwsze Andrzej jestem :)
          Po drugie, to nigdy nie miałem pełnej klatki. Nie było mnie na nią stać. Przez całą podróż fotografowąłem Nikonem D90, ale w pewnym momencie jego waga zaczęła mi za bardzo przeszkadzać. Zacząłem szukać i trafiłem z polecenia na linię Nexów od Sony. Początkowo miałem kupić Nex-5, ale na dniach miał wychodzić nowy a6000, więc poczekałem i kupiłem go w sumie w ciemno. I to był dla mnie strzał w 10!

          Nie mam do niego żadnych zarzutów, ani pod kątem foto, ani wideo. Aby wywoływać RAWy Sony musiałem przerzucić się na nowego Lightrooma 5.6 i to było największym uniedogodnieniem. Jeśli miałbym się czegoś bardzo czepiać, to dwie kwestie:
          1) W związku z tym, ze ten aparacik jest naszpikowany elektroniką, jego wizjer i ekran pobierają sporo prądu. To niestety odbija się na szybkim zużywaniu się baterii. Gdy chciałem kupić zapasową od Sony, to cena mnie przeraziła – prawie 250 zł. Ekhem… kupiłem zamiennik za 70zł i niestety jest dużo mniej wydajny.
          2) O ile body Sony naprawdę są bardzo dobrze dopracowane, tak obiektywy są ich słabą stroną. Większość szkieł jest ciemna, albo koszmarnie droga. Te zdjęcia, które tutaj widać zrobione były kitowym 16-50mm 3.5-5.6. Jest okey, ale ciągle widać, że to jednak kit. Zamówiłem więc w USA przejściówkę pomiędzy obiektywami Nikona, a mocowaniem E Sonego.
          Więcej grzechów nie widzę. Jestem z niego mimo wszystko bardzo zadowolony, bo przede wszystkim noszę go w kieszeni spodni i zacząłem robić dużo więcej zdjęć. Lustrzanki, szczególnie na rowerze, nie chciało mi się często wyciągać.

          • Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Ja właśnie szukam aparatu małego, lekkiego i sprawnego: na wycieczki rowerowe ale i nie tylko. sony 6000 jest jednym z moich faworytów. Pozdrawiam

  22. Piękny Spitsbergen, rewelacyjne zdjęcia! Za każdym razem, gdy czytam kolejne relacje, chce się wrócić na to pustkowie, spotkać znowu miśka. Gdy ogląda się Wasze zdjęcia, chce się już bilety bookować! ;)
    Pozdrowienia

    • Ooo! ale ja widzę, że Wy tez mieliście świetną przygodę i to JACHTEM! Super sprawa :) To jest jedna z tych rzeczy, które bardzo bym chciał zrobić!

      • Jachtem po Spitsbergenie jest o tyle fajnie, że faktycznie można dotrzeć do tych dalszych zakątków. Chociaż my na początku mieliśmy problem, żeby w ogóle wyjść z Longyear, tyle było lodu we fiordzie, że musieliśmy czekać kilka dni na lepsze warunki. Plus taki, że misie bliżej podchodziły (chociaż może to jednak minus? ;)). Z kolei pomysł na trekking po Svalbardzie jest dla mnie rewelacyjny, jak się spróbowało od strony morza, to teraz bardzo chciałabym od strony lądu ;) A Ty kusisz!

        Swoją drogą, czy my się nie „znamy” z blogów National Geographic, kiedy to za relacje z podróży dawali Acer’y? ;)

        • Pamiętam taką nagrodę, ale na pewno face to face się nie poznaliśmy, bo nas w kraju w wtedy nie było, więc cała gala wręczania nagród nas ominęła. Ale!! Teraz kojarzę nazwę… faktycznie! :)
          Co do treku, to podejrzewam o co Ci chodzi. Mi za to bardzo brakuje perspektywy z poziomu wody, a Wam odwrotnie. No tak już jest, że kusi bardziej to, czego nie mamy :) A skąd w ogóle pomysł, żeby aż tam płynąć jachtem? Długo zajęła Wam całość, bo jakoś nie znalazłem tej informacji.

          • Dlatego pisałam „znamy” w cudzysłowiu ;) Tak mi się wydawało, że brałeś w tej akcji udział ;)
            Wracając do Svalbardu – mój Mąż był na Spitsbergenie w 2003 roku i obiecał mnie tam zabrać, słowa dotrzymał ;) A jachtem dlatego, że znajomy S/Y Spirit One tam stacjonował całe lato, wykorzystaliśmy okazję i wzięliśmy udział w jednym z 14-dniowych rejsów :) Przez kłopoty z lodem nie udało się nam zobaczyć tyle, ile byśmy chcieli. Stąd jest chrapka na więcej :) Tym bardziej jak się teraz czyjeś zdjęcia ogląda!

  23. Cudne krajobrazy, ale i tak najbardziej zachwycają mnie zdjęcia zwierzaków! przepiękne!

  24. Cześć! Wśród blogerów została zorganizowana akcja pt. „Liebster Blog Award” i chciałabym Cię nominować do udziału w niej ponieważ uwielbiam Waszą odwagę, energię i wszelkie działania jakich się podejmujecie!

    „Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego Blogera, w ramach uznania za ‚dobrze wykonaną robotę’. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

    Jeśli jesteś zainteresowana wzięciem udziału, pytania znajdziesz na moim blogu :)

  25. Fantastyczne zdjęcia. Niekiedy przypomina mi Islandię, z iście księżycowymi wręcz krajobrazami. Gratulacje ciekawej wyprawy, relacji i filmu :)
    Z jakiegoś powodu stara stacja węglowa mnie urzekła.

    • Właśnie… sporo osób to podkreślało, że podobnie, no i w sumie nie ma się co dziwić. Dość blisko siebie! Tylko na Islandii jeszcze gejzery i te wszystkie jeziorka! Ponoć staje się coraz bardziej popularna i mają być wprowadzone opłaty za Parki Narodowe, więc czas się wybrać… zanim bardzo zdrożeje. Mamy już bilet na czerwiec 2015.
      A jeśli będziesz wybierać się na Szpica, to pisz. Coś poradzimy, bo wart grzechu… :) Pozdrowienia!

      • Ja na Islandii byłam w 2009 podczas największego kryzysu tam, wiec za chleb płacilam tylko 8 zł a nie 20 jak znajomi 2 lata wcześniej. Ale Islandia jest tego warta! Gejzery, lodowiec, wieloryby, jeziorka, wulkany – bajka, czasem nawet nie z tej ziemi :)
        Szpic mi sie marzy od kiedy pierwszy raz słuchałam opowieści Liliany. Ale jak na razie Alaska wydaje sie bardziej dostępna jak bede w USA.

  26. Krajobrazy zapierają dech w piersiach. Chyba podczas trekkingu w takich okolicznościach nogi same niosą;)

  27. Ach, piękne zdjęcia i wspaniała wyprawa! Mimo że wolę umiarkowane ciepło to chętnie przemierzyłabym te tereny. Korzystając z okazji, korzystając z bloga i czytajac przez telefon – wyskakujacy nieco spamowy ” zapisz się do newslettera” irytuje bardziej niż kamień w bucie…

  28. https://www.youtube.com/watch?v=Z-txfFyv2bw 3:49 ;) Chyba się załapaliście na filmiku:P

  29. witaj andrzeju, super zdjecia, bardzo mi sie podobaja. a zwierzeta mnie urzekly. mam jednak pytanie odnosnie filmikow – moze poratujesz – polecisz jakis dobry, ale nie bardzo skomplikowany program do obrobki filmow? tak by nie trzeba sie bylo szkolic miesiacami ;) a te proste sa z kolei strasznie okrojone. super miec taka ekipe do podrozowania! pozdrawiam

    • To bardziej pytanie do Alicji. Ona montuje wideo w Sony Vegas. Ja zaś właśnie używam prostych programów w aplikacjach mobilnych, które własnie mają okrojone możliwości. Pinacle Studio, Windows Movie Maker – no to takie średnio trudne programy.
      Tak, Arktyka jest niesamowita. Polecam serdecznie :)

  30. Świetne zdjęcia!
    Pozdriwenia

  31. Przepiękne zdjęcia!

  32. Great photos and videos! I lived in Svalbard in childhood. And returned to Svalbard 20 years later. This is a fantastic adventure!

  33. Hej, świetny materiał. Wybieramy się niedłyugo grupą w podobną przygodę. Mam pytanie – jak dostaliście się do Barentsburga? Chcielibyśmy popłynąc tam jakimś statkiem/łodzią i stamtąd dostać się do Longyearbyen na piechotę. Nigdzie nie mogę znaleźć żadnych informacji o transporcie, z wyjątkiem zorganizowanych wycieczek z Longyearbyen do Baerentsburga typu płyniesz-zwiedzasz-wracasz.

    Ile realnie Wam zajęło przejście trasy Barentsburg-Longyearyen?

    dzieki za info!

  34. Właśnie czytam „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen” i się zakochałem. Niesamowita książka i (co prawda nie byłem) miejsce!

  35. Mam pytanie troche nie na temat – chce sie przesiac z lustrzanki na bezlusterkowca, doczytalam ze te zdjecia robiles sony a6000 (mam nadzieje, ze nie poplatalam czegos). Czy moge zapytac ktorym obiektywem i czy zdjecia byly bardzo obrabiane? Jestem juz zdecydowana na sony, tylko zastanawiam sie teraz ktory obiektyw da mi oczekiwany efekt. Ciekawa jestem szczegolnie czym robiles foto zwierzatek (wilka i tych „jelonkow”). A Arktyka super, kiedys mam nadzieje pojade (choc jakos z podobnych klmatow mam bardziej Kamczatke na oku).

    Pozdrowienia!

    • Monika, sprawdziłem w sumie 6 obiektów do Sony E APS-C. Trzy z nich są godne polecenia:
      70-200 f4 G: http://www.skapiec.pl/site/cat/47/comp/9935363#from88644
      18-105 f4 G: http://www.skapiec.pl/site/cat/47/comp/7979031#from88644
      10-18 f4: http://www.skapiec.pl/site/cat/47/comp/5160090#from88644

      Pierwszy to tele, którego używam do fotografowania zwierząt i to tańsza opcja, która zostaje przy fotografowaniu Soniakami z mocowaniem E. Droższy i lepszy ma światło 2.8 i cenę powyżej 12k

      Drugi to odkrycie sprzed kilku dni. Pozyczyłem na road tripa po Teneryfie od Małgosi, z którą mieszkamy 18-105 i się w nim zakochałem. Brakowało mi czegoś pomiędyz szerokim kątem a tym tele. Dziś już wiem, że chcę ten obiekt. Jest super ostry a oprogramowanie Sony bardzo ładnie beczkowatośc obiektywu, która przy tej rozpiętości ogniskowych wystepuje zawsze.

      Trzeci, szeroki kąt to dla mnie coś ansolutnie obowiązkowego, bo dużo czasu spędzamy w naturze i chcąc pokazać przestrzeń jest to jedyne rozwiązanie.

      Reasumując, dałoby się zamknąć całośc do dwóch obiektywów, ale wtedy ucinasz sobie robienie zwierząt. Do tego 200mm jest wg mnie niezbędne.

      Te zdjęcia z Arktyki były jednak robione obiektywem Nikkor 70-200 f4, bo jeszcze wtedy byłem na etapie wymiany systemowej i nie miałem soniakowego 70-200, o którym wspominam wyżej. Wg mnie jednak są to bardzo podobne obiektywy. Ja różnicy nie widzę.

  36. To jest odpowiedz, na jaka liczylam – bardzo dziekuje! Naczytalam sie juz tyle, ze mnie glowa boli, komentarze pod wpisem o sony lecialam 2x, od testow juz mi sie w oczach mieni i bylam glupsza niz przed…

    Skoro mowisz, ze 18-105 f4 G taki dobry to w takim razie biore na poczatek. Potrzebuje takiego zakresu na zwykle lazenie po ulicy i fotografowanie pierdol i nie bardzo mialam pomysl na alternatywe do kitow.

    Wiem, ze skonczy sie na (conajmniej) 3 obiektywach, bo tak jak Ty potrzebuje (a raczej lubie i chce) miec szeroki kat do krajobrazow i architektury, no i tele na zwierzatka i czasem jakis sport mi sie trafi. Przesiadam sie z Canona, do ktorego mam Sigmy 10-20 i 70-200, bardzo bylam z nich zadowolona i ten sam efekt chcialalbym osiagnac ale mniejsza waga :)

    Czekam na wyplate i bede zamawiac :)

    • Rozumiem Cię w 100%! Przerabiałem ten kociokwik fotograficzny kilka lat temu i dziś wiem jedno, chcę zostać długo w sysemie mocowań E. Czy to do APS-C czy to do płnej klatki, bo częśc z tych obiektów działa na obu. Pytanie jakie Ty body kupujesz?

  37. Body stanęło na Sony a6300 lub 6500. Chciałabym odchylany ekran (na boki bardziej) kiedyś miałam taki w hybrydzie Nikona i był genialny. Ale cóż, dam radę, dobrze że odchyla się do góry, to zdjęcia z biodra albo z ziemii będzie łatwiej robić. Wiem, że można przez bluetootha na telefon rzucić, może tak też będę sobie radzić. Choć tego próbowaliśmy z GoPro i średnio mi to się podoba. Za dużo kombinacji.

    Wracając do body – trochę się jeszcze waham czy warto dopłacać do a6500. Jedni piszą, że stabilizacja obrazu ważna sprawa, inni żeby olać. No i nie wiem, bo pozostałe parametry raczej bez zmian. A jak wypuszczą za pół roku coś super ekstra no to będzie żal, że trzeba było czekać albo nie przepłacać Ehhh problemy pierwszego świata ;)

  38. Pytanie z serii praktyczne:
    jaki rodzaj kartuszy jest w Longyearbyen do kupienia, z jaką końcówkę?

    • Taki jak u nas w Polsce, który używasz z kuchenkami MSR, Primus czy Kovea – zresztą widać to na jednym ze zdjęć w tym poście.
      Kartusze nie są jednak tanie i na pewno taniej wychodzi kupić paliwo na stacji benzynowej, jesli macie kuchenkę multifuel (wielopaliwową).

  39. Te przestrzenie i dzika natura są niesamowite.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *