Wielka „ściana ognia” – jak radzić sobie z zablokowanym Internetem?

Wiecie co? My w Polsce to naprawdę jesteśmy szczęśliwymi ludźmi mającymi dostęp do wolności słowa pełną gębą. Brak wolności znaczy dla mnie brak powietrza do życia. Chyba wielu z Was się też z tym zgodzi, ale jak podejść do ograniczenia swobody dostępu do informacji w Chinach? Traktować to jako ciekawostkę kulturową czy jako ograniczanie mojej wolności? Myślę, że chiński rząd ma głęboko w dupie moją wolność. Ja zaś mam głęboko w dupie chiński rząd i wszelaką poprawność polityczną czy podróżniczą. Internet w Chinach to najbardziej wkurwiająca i frustrująca mnie dziedzina chińskiej rzeczywistości, z którą trzeba walczyć na każdym kroku.

>Gdy w 2005 roku zacząłem pierwszy raz przyglądać się chińskim blokadom internetowym, były one na prawdę śmieszne. Chińska wersja wyszukiwarki Google zapytana o frazy typu Tybet, Dalejlamą, masakra na Placu Tien’anmen, wolność słowa etc – wyrzucały komunikat: 0 wyników wyszukiwania. Dziś sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana nie tylko dlatego, że Google.cn przestało istnieć, ale przede wszystkim dlatego, że chińskie filtry internetowe są coraz bardziej zaawansowane, a chińska policja utworzyła specjalną jednostkę do zwalczanie bezhołowia w Internecie.

Internetowe gliny - JingJing i ChaCha
JingJing i ChaCha to kreskówkowe postacie wprowadzone przez policję w Shenzhen. Mają one przypominać wszystkim chińskim Internautom, że ich ruchy w Internecie są śledzone a łamanie prawa będzie karane. Po chińsku jingchá znaczy „policja”.

Co prawda media społecznościowe 7-8 lat temu były terminem raczej mało znanym dla ogółu Internautów, to właśnie cała uwaga była skierowana na wyszukiwarkę. Dziś sprawa wygląda inaczej. Internauci są coraz bardziej świadomi, wyedukowani i aktywni. Jest Facebook, Twitter, Youtube i są BLOGI, które wydają się być największą ostoją wolności słowa. Jakież ogromne było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie możemy się w kafejce internetowej połączyć z naszym blogiem? Chińska „ściana ognia” (great firewall of China) jest coraz bardziej skuteczna i bezbłędnie wyhacza strony postawione na znanych platformach blogowych jak np. blogspot.com czy wordpress.com. Chiński firewall wyłapuje już też niektóre blogi postawione na samym skrypcie wordpress lub Joomla, które mają użyte gdzieś w opisie lub tytule słowo „blog”.

Co więcej niektóre strony internetowe załapują się na chiński filtr zupełnie bez powodu, a to tylko dlatego, że na wydzierżawionym kawałku serwera gdzieś tam w USA, Polsce czy Niemczech była lub nadal jest jakaś strona Internetowa, która chińczykom się nie podoba. Do filtra ląduje przecież nie tylko adres internetowy/domena, ale i cała rodzina adresu IP serwera, gdzie „felerna strona się znajduje”.

Gdy w kwietniu wjeżdżaliśmy do Chin byłem przygotowany na to, że będzie walka. Że trzeba będzie obchodzić zabezpieczenia tzw. bramkami proxy, które przekierowują mnie z chińskiego komputera na serwer gdzieś w Europie lub USA i dopiero potem łączą się z daną stroną. Chińczycy pododawali do swojego filtra kolejne strony internetowe i serwery proxy. Nie da się z większości łączyć z terenu Chin. Tak samo zablokowane są wyniki wyszukiwania dla fraz zawierających słowa „proxy” i „vpn”.

Ten ostatni skrót oznacz w większości przypadków płatny dostęp serwera, który przekierowuje nas do innego kraju, a dopiero potem łączy się z interesującą nas stroną internetową. Działa to podobnie jak bramki proxy, ale można łączyć się przez nie bezpośrednio z poziomu połączenia internetowego lub małego programiku, którym takie połączenie się ustala. Żeby jednak to zrobić, trzeba najpierw ściągnąć taki program i wykupić do niego dostęp, a tego będąc już w Chinach zrobić się nie da. Należy o tym pamiętać przed wjazdem do Chin.

Jeśli widzisz w Chinach błąd o nazwie Connection Restet to znaczy to nie mniej ni więcej: Ocenzurowane.

„Połączenie zostało zresetowane” – gdy widzisz taki komunikat, to nic innego jak Wielki Skośny Chiński Brat, który o Ciebie dba i nie chce, aby dopadła Cię demoralizacja. Wtedy najlepiej wyłączyć komputer i kupić sobie na uspokojenie miskę ryżu ;)

Zacząłem więc kombinować z programem „FreeGate”, które jest takim darmowym vpn’em, ale wszystkie serwery, z których można było ściągnąć plik instalacyjny, były zablokowane. Dopiero ktoś ze znajomych wysłał mi na Gmaila ten programik. Kilka minut później jednak także połączenie z moją pocztą zostało zablokowane, bo zapewne chiński filtr wykrył słowo freegate. Po mękach i bardzo pokrętnych zabiegach udało mi się połączyć ze stronę expressvpn.com wykupić tam dostęp do VPNa za 8 USD na miesiąc i ściągnąć programik, który automatycznie przekierowuje mnie do Japonii, Anglii albo Polski, gdy łączę się z Internetem.

Poniższy film dość dobrze tłumaczy o co chodzi z tymi programami do zmiany IP, czyli tzw serwerami VPN.

Jednak i tu są problemy, bo zauważyliśmy też, że gdy używamy tej programu zbyt często z jednego mieszkania lub hotelu, to Internet też jest po kilku dniach najpierw spowalniany a potem blokowany całkowicie. To samo tyczy się zapytań w Google na frazy, które mają ułatwić obejście zabezpieczeń. Gdy wpisze się je dwa lub trzy razy do wyszukiwarki, ta przestaje działać zupełnie i już nic nie można wyszukać, do momentu aż znów użyjemy serwera VPN, ale ten znów czasem nie działa i tak w kotka i myszkę. Frustracja murowana!

Co ciekawe wiele międzynarodowych for internetowych dla obcokrajowców mieszkających w Azji lub właśnie w Chinach prosi na swoich stronach, aby nie udostępniać żadnych wskazówek na temat tego, jak można obejść chińskie zabezpieczenia. Dlaczego? A no dlatego, że jak taka strona trafi w łapy administratorów chińskiego filtra internetowego, to zablokują oni całą domenę i już nikt nie będzie mógł z tego serwisu w Chinach skorzystać. Dla przykładu jedną z zasad korzystania z grup dotyczących Chin na Couchsurfingu jest też nieudostępnianie żadnych informacji na temat proxy gates lub vpn server.

To wszystko jednak jest mało. Wiecie jakie było moje zdziwienie, gdy w jakim zapomnianym miasteczku prowincji Yunnan wygoniono mnie z kafejki! Tak, WY-GO-NIO-NO, po tym, jak używając serwera proxy połączyłem się z Gmailem, a potem i Facebookiem. Wtedy jednak zrozumiałem, że właścicieli kafejek internetowych nie mogę tak narażać, bo „ruch” w chińskim internecie rząd też chce kontrolować.

Aby wejść do kafejki i dostać komputer na godzinę trzeba pokazać, UWAGA, dowód osobisty (chiński rzecz jasna). Ja oczywiście takiego nie mam, więc jak zwykle w takim momencie wyciągam paszport, ale to nie przejdzie. Powód jest błahy – administrator kafejki dając do użytkowania komputer, musi podać w systemie numer dowodu osobistego potencjalnego Internauty i tu dla mnie gwóźdź do trumny. Mój numer paszportu nie pasuje. W takich sytuacjach ci bardziej przyjaźni właściciele podają swój numer dowodu, lub jakiś inny numer spisany z dowodu zgubionego w kafejce przez jakiegoś Chińczyka!
Pamiętajmy jednak, że korzystając z takiej uprzejmości, nie powinniśmy się łączyć z witrynami zachodniego diabła! Narażamy tym samym niewinnego Chińczyka na problemy, bo te wszystkie ograniczenia mają pomóc kontrolować co, kto i kiedy w Internecie przegląda.

Na koniec perełka. Aby nie było, że bluźnię na politykę obcego mi kraju bez znajomości ich punktu widzenia. Pewnego dnia zagłębiłem się w lekturę tej oto strony, gdzie chiński rząd tłumaczy dlaczego cenzurze poddaje Internet.TAK, oni nie ukrywają tego, że jest on blokowany, co więcej potwierdzają i zapewniają, że w przyszłości będą jeszcze bardziej skrupulatni, a wszystko po to, aby chronić swoich obywateli przed „niebezpieczną treścią”.

Jeśli chcielibyście się przekonać jak bardzo zablokowany jest Internet w Chinach wejdźcie na tę stronę i zainstalujcie sobie dodatek do Firefoxa, który sprawia, że przeniesiecie się wirtualnie do Chin. Miłej frustracji :)

Jak zatem odblokować na dobre internet w Chinach lub innym kraju (Birmie, Iranie czy Tajlandii), gdzie rząd nakłada swoje filtry? W wielkim skrócie i uproszczeniu – opcje są dwie:

  1. darmowa
  2. płatna

Ad 1a) Bramki proxy, czyli strony internetowe, gdzie w specjalne okno wkleja się adres zablokowanej strony internetowej. Bramka proxy „udaje”, że jesteśmy np. w USA, Japonii lub Niemczech i pozwala nam przeglądnąć zawartość zablokowanej strony. Przykładem może być niezły: http://proxfree.com/.

Wady? Są dwie. Działa to dość wolno i wiele stron nie ładuje się w całości. Często też nie można się zalogować, bo bramki proxy nie obsługują pewnych specyficznych języków programowania.

Zalety? Zwykle jest za darmo i nie trzeba nic ściągać, ani konfigurować. Wystarczy zapamiętać adres i w razie nagłej potrzeby odblokowania prostej strony internetowej można takiej proxy gate użyć. Przydaje się też, gdy używamy nie swojego komputera i nie możemy skonfigurować połączenia poprzez VPN.

Ad 1b) Program FreeGate. Jego zaletą jest to, że nie blokuje java scriptu na stronach internetowych i wszystko ładuje się poprawnie. Jest też darmowy. Największy jego mankament to niestabilne połączenie. Ze względu na duże zainteresowanie, też często działa bardzo wolno. Do ściągnięcia tutaj: http://www.dit-inc.us/freegate Niestety to już nie działa!

Ad 2) Serwery VPN, które dają stosunkowo szybki i ciągły dostęp do zablokowanych witryn. Mankamentem jest to, że trzeba za tę usługę zapłacić, ale wiele z nich daje możliwość zwrotu pieniędzy do 24 lub 48 godzin od zakupu, jeśli uznamy, że nie jesteśmy zadowoleni z zakupu. My korzystamy z expressvpn.com, ale takich usług w sieci jest mnóstwo. Trzeba przyjrzeć się tematowi, zanim przyjedziecie do Chin.

W razie jakichkolwiek pytań, piszcie w komentarzach. Mnie zaś nie pozostało nic innego jak życzyć Wam: „happy fighting with Great FIREwall of China”. Powodzenia!

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Jak wybrać i gdzie kupić najlepszy namiot?

Jak wybrać najlepszy namiot na rower lub w góry?

Temat, który trapi wiele osób – jak wybrać dobry namiot? Co rusz dostajemy pytania dotyczące najlepszego namiotu …

21 komentarzy

  1. DZieki za swietny artykul! Wlasnie takich brakuje w necie.
    Niestety wyglada na to, ze jest coraz gorzej z netem u Chinczykow. Ale po tym jak pare lat temu odcieli caly Xingiang od sieci i trzeba bylo jezdzic bo najblizszego miasteczka sasiadujacego z ta prowincja zeby sprawdzic maila to juz nie mam wiecej zludzen. Teraz chopaki ida na calosc i blokuja co sie da. A myslalem naiwnie, ze jednak z czasem bedzie lepiej…

    jeszcze raz dzieki za swietny artykul zwlaszcza, ze za kilka tygodni bede znowu jechal w poprzek Chin i sprawdze to na wlasnej skorze. Czyli czeka mnie obowiazkowy odwyk od internetu, co oczywiscie ma rowniez swoje plusy :)

    pozdr
    borys

    • Dzięki Borys… Szczerze powiedziawszy to nie wiem, czy w Xinjiangu już jest internet. Jeśli tak, to na pewno w kafejkach będzie z nim problem na obcokrajowców, ewentualnie zostają hostele, ale te są niestety w Chinach coraz droższe.
      Kiedy będziesz w Chinach?

  2. Sprawdzałeś czy Tor tam działa? https://www.torproject.org/

  3. w tytule powinien być dopisek – nie dla Blondynek…:)Dobrnełam do końca, przeczytałam ,ale za CHINY LUDOWE nie wiem o co tu chodzi..:-DMusze chyb apoprosić Pana Sznupka,zeby mi to przetłumaczył.:)

  4. dzięki za super artykuł. Jestem na etapie przygotowywania sie do wyjazdu do Pekinu na dwa lata i szczerze brak neta trochę mnie paraliżuje..

  5. Andrzej sprawdź http://hotspotshield.com/ w Polsce używam do przeglądania stron tylko dla USA i spisuje się świetnie.

  6. Myśmy też korzystali z Ninja, jednak nie mieliśmy żadnych problemów, używaliście openvpn czy standardowego połączenia?

  7. Mozna też tunelować połączenie po SSH. Wystarczy mieć konto na jakimkolwiek serwerze linuksowym (może to być konto na przykład na uczelnianym serwerze, albo nawet komputer w domu w Polsce) i móc się na niego zalogować z Chin (najlepiej, żeby to nie był standardowy port 22, ale i z tym nie miałem problemu). Pod windowsa jest taki programik putty, który umożliwia logowanie się do serwerów linuksowych i ani stronka do jego ściągnięcia, ani instrukcje jak go skonfigurować nie są blokowane. Nie miałem żadnych problemów z chińską cenzurą :)

    http://www.godlikemouse.com/2011/08/03/browsing-the-web-through-an-ssh-tunnel-putty-firefox/

  8. Cyber frustracja

    Super artykuł! A myślałam, że jestem tu nieodwołalnie skazana na cenzurę. Od roku pracuję w Chinach i do tej pory nie wiedziłam, że są takie cuda pozwalające obejść great Firewall of China. Mam tutaj pytanie techniczne. Wspomniałeś, że 'Ninja’ jest dobra, ale jak korzystasz w jednym mieszkaniu to blokuje internet. co w takim razie byś polecił osobie mieszkającej w Chinach (siłą rzeczy w tym samym mieszkaniu przez rok)? bo jak mi tak nagle zupełnie internet odetnie to się chyba anty-chińskim aktywistą zostanę :o)

  9. Bardzo fajny i niestety prawdziwy artykul! Ja mimo wykupienia platnego kanalu od Nowego Roku nie jestem w stanie sie polaczyc z zadna zachodnia stronka…zostalam zablokowana na amen na uniwersyteckim serwerze i nawet Panowie z Banana nie daja rady mnie „odblokowac”…chyba czas wracac do domu!

  10. Hej,
    mieszkam w CN od ponad pół roku- w Shenzhen. Dopiero będąc w CN wykupiłam VPNa bez problemów.
    http://www.expressvpn.ws/

    Chodzi idealnie. Nie zauważyłam żadnych problemów/spowolnień.

    Koszt to 8 dolarów miesięcznie.
    Na komputer oraz na telefon.

  11. Niestety, są to Chiny ;) Pomimo, że to największy eksporter świata to i tak pewnego rodzaju zacofanie tam panuje. Mi z kolei często zdarza się, że maile z Chin nie dochodzą i póki co nie rozwiązałem tego problemu :/

  12. Moim zdaniem tak, korzyści jakie daje VPN w dużej mierze się zwracają, a dodatkowo zyskujemy poczucie większej prywatności i bezpieczeństwa podczas korzystania z Internetu.
    Wszystko jednak zależy od naszych potrzeb i oczekiwań, ja z NordVPN jestem generalnie zadowolony i planuję za kilka miesięcy przedłużyć subskrypcję.

  13. Błagam, autorze- używaj prostego języka. Informatycy mają generalnie problem z komunikowaniem się z „nie- informatykami”, ale ten artykuł rzeczywiście jest niezrozumiały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *