Quito, prawie 3 km nad poziomem morza. Zaraz po przyjezdzie czylismy troche braku tlenu, ale po pierwszej nocy juz bylo ok. Na drugi dzien juz biegalismy po miescie… no wlasnie.
Udalo nam sie znalezc nocleg tuz przy samym centrum starego miasta. Odziwo noclegi sa tu tansze niz w nowym miescie, ale to nowe miasto to jest na prawde porazka jakas. Zaczelismy zwiedzanie Quito od Palcy Santa Domingo i tutejszego Kosciola, potem poszlismy w kierunku Plaza Grande. Tam Katedra, Palac Arcybiskupow oraz Siedziba Gubernatora. To jednak nic…. chodzimy sobie po miescie`kierujac sie powoli w strone Bazyliki, o torej tylko tyle wiedzielismy, ze to Bazylika. Prawde mowiac im blizej bylismy, tym bardziej nie chcialo mi sie tam isc, az tu nagle…. dostrzeglem dwie wysokie wieze. Gotyk mowie do Elizy. Ta nigdy w zyciu! Skad tu gotyk! No dobra, to neogotyk. Ale zbyt wierny jak na ten styl. A ze Andrzej ma hopla na punkcie tego stylu (Pani Kowalska z AWFu się do tego przyczynila), to wlaczyl mi sie motorek…. i pognalem czym predzej.

Patrze… Sliczna, wysoka, ogromna!!! Zdjecia juz widzieliscie, wiec sami wiecie, jak wyglada, ale wrazenie zrobila niesamowite. Dozo wieksze niz Votiv Kirche, Steffans Dom, czy slynna Notre Dame z Paryza. Moze ta w Yorku troche ladniejsza, no nie wazne. Oczywiscie wlezlizmy do niej… sliczna, jest. Zaraz mi zaswitalo, ale tu na pewno da sie wejsc na wieze!! Pognalem wiec w strone jednej z wiez fasady i faktycznie, da rade wejsc. Chce kupic dwa bilety, ale ma tylko 50usd, a tutaj nominalow wiekszych niz 20 boja sie jak ognia. Kombinuje jak kon pod gore, nie da rady. Mam kase, ale nie moge jej wydac. Banki pozamykane, choc i jak sie okazalo przedwczoraj i w bankach nie chca rozmieniac pieniedzy, ale o tym bedzie osobny artykul.
W koncu, zezlony na maxa, mowie do Elizy. Idziemy na kwae do restauracji obok Bazyliki. No dobra, ale jak zaplacisz za nia, jak nie mamy pieniedzy – pyta. Mamy 50 usd i to bedzie jej problem, gdzie je rozmienic, jak juz kawe wypijemy. Wiem, postawilismy kobiete pod sciana, ale moja desperacja siegla zenitu, bo jesli nie dzis, to nigdy na te wieze nie wejde, bo nastpnego dnia Mitad del Mundo i wyjazd z Quito w strone Wulkanu Cotopaxi.

Kawa wypita, rece umyte, przychodiz do placenia. Pani zbladna na sam widok. Mowie, ze nie mam innych, a to jest 50 usd, ktore nie jest falszywe. I co? Dalo sie. Po kilku minutach bylismy juz na wiezy neogotyckiej Bazyliki w Quito. Piękny widok. Sama wieza troche zaniedbana, ale coz wymagac po Ekwadorczykach – nie przywiazuje sie tutaj takiej uwagi do perelek jak w Europie. Potem wyciagnalem jeszcze Elize na spacer po nawie glownej (doslownie) oraz na wejscie na najwyzsza wieze nad transeptem…. bylo pysznie tego dnia.

Po zejsciu, udalismy sie do Glownego Parku El Ejido w Quito, za ktorym zaczyna sie Av. Rio Amazonas i Nowe Miasto w Quito, gdzie ceny za nocleg sa obledne, a Gringos tu multum… no coz… mamy troche inny styl podrozowania – kazdy ma swoj. Caly dzien zakonczylismy lodami na Plaza Santo Domingo i zachodem slonca nad miastem, a ze ono cale w dolinie otoczone gorami, bylo ladnie… jednak najciekawszy dzin w Ekwadorze byl dopiero przed nami. Mitad del Mundo…
Serio? ja tam wlazlam tylko dlatego ze Brytyjczycy z którymi bylam chcieli:) No, jak dla mnie śmierdzi z daleka falsyfikatem;) Ale ichnijesze barokowe kościoly, O, to co innego:) pozdrawiam