Jacht + Grecja = idealny początek jesieni

Końcówkę lata mieliśmy lekko mroźną dzięki podróży na Spitsbergen. Nie żebym narzekała, ale okolice 0 stopni C w sierpniu to dość nietypowa dla mnie sytuacja. Za to początek jesieni udało mi się spędzić w Grecji, gdzie słońce jeszcze porządnie przypiekało. Nie, nie… nie wylegiwałam się na plaży, ani też nie zwiedzałam wielkich greckich zabytków w szaleńczym tempie. Okazuje się, że w Grecji można się świetnie bawić pływając jachtem.

Zaraz po powrocie ze Spitsbergenu, tak zwanym rzutem na taśmę dołączyłam do sympatycznej ekipy z The Boat Trip, która organizuje rejsy po Morzu Śródziemnym, Bałtyku i na Karaibach . Z jednej strony dziwnie mi było, że tak wszystko jest już zorganizowane, a z drugiej doceniłam, że w sumie o nic nie muszę się martwić i mogę się skupić na żeglowaniu. Po trekkingu w arktycznej tundrze bujanie się na morskich falach to duża odmiana, ale miła. Poza tym podróżowanie jachtem daje zupełnie inną perspektywę na odwiedzany kraj.

Grecka wyspa z pokładu jachtu wygląda intrygująco
Grecka wyspa z pokładu jachtu wygląda intrygująco

W Grecji nigdy jeszcze nie byłam i moje o niej wyobrażenia nie do końca się sprawdziły. Ilość przybywających tam turystów zawsze mnie skutecznie zniechęcała. Wydawało mi się, że wszędzie będzie tłoczno, drogo a miejscowi na każdym kroku będą chcieli zedrzeć ze mnie kasę. W dodatku byłam przekonana, że trudno będzie się dogadać i trzeba będzie zabłysnąć paletą gestów mowy ciała.

Grecy okazali się bardzo miłymi ludźmi, pomocnymi i raczej zrelaksowanymi, z typowym południowym podejściem do życia, czyli cokolwiek by się działo – „no problem”. Nie było też problemu, żeby dogadać się po angielsku.
Drogo może i było, ale jak zwykle można sobie jakoś poradzić, żeby nie wydać fortuny. Poza tym na lokalnych targach można było kupić warzywa i owoce w cenie 1 euro za kilogram. Nie ważne czy to winogrona, cebula, melon czy ogórki. Wszystko miało tę samą cenę.

Nie musiałam też przebijać się przez tłumy turystów, bo jacht daje tę możliwość, że można odpłynąć sobie daleko od zatłoczonych miejsc i dobić do jakiejś mniej uczęszczanej wysepki lub zawinąć na chwilę do cichej, malowniczej zatoczki, żeby się wykąpać w cieplutkim morzu.

Najlepsze dla mnie momenty to poranki. Cała załoga jeszcze śpi, a ja wychodziłam sobie na spacery po właśnie budzącym się mieście lub po plaży. To wtedy mogłam mieć Grecję tylko dla siebie i poznawać ją tak, jak lubię, czyli lekko się zgubić w wąskich, krętych uliczkach i podejrzanych zakamarkach.

Poranny spacer na wyspie Poros
Poranny spacer na wyspie Poros

Przed wypłynięciem robiliśmy jeszcze zakupy w lokalnych piekarniach i na straganach. Świeży, jeszcze ciepły chleb pachniał oszałamiająco i często trudno było mi donieść go do jachtu w całości. A te pomidory… słodkie i soczyste, mięciutki ser feta, prawdziwa, aromatyczna oliwa… Idealne śniadanko i to z wymarzonym widokiem na morze i strome wzgórza wysp.

Jedyne miejsce bardzo popularne wśród turystów, które było na naszej trasie to Hydra – niezbyt duża wyspa ze starymi kamiennymi budynkami. Ciekawe, że nie można tu się poruszać żadnymi pojazdami, nawet rowerem. Rano, gdy do portu przybił statek transportowy z produktami spożywczymi, na brzegu czekali już sklepikarze. Wszystko zostało rozładowane według zamówień i rozwiezione na drewnianych dwukołowych wózkach do poszczególnych sklepów. Do transportu cięższych rzeczy używa się też osiołków.

W Hydrze zastała nas niesamowita ulewa, która przyszła zaskakująco szybko, wylała na miasto masę wody i przesunęła się dalej. Strugi spienionej wody płynęły po ulicach i chodnikach. Kamienne schody zamieniły się w wodospady. Nikt jednak się tym szczególnie nie przejął. Dopiero kiedy ulewa całkowicie minęła, miejscowi zaczęli sprzątać okolice swoich sklepików i domów. Widać, że taki siarczysty deszcz nie jest dla nich żadną nowością. Tylko turyści zadziwieni brodzili w wodzie dobrze ponad kostki.

Mokra od deszczu Hydra
Mokra od deszczu Hydra

Najważniejsze, że podczas rejsu dopisała nam pogoda i można było sporo popływać na pełnych żaglach. To niesamowite uczucie, gdy jacht w przechyle sunie po granatowej tafli morza, a wiatr napina wielkie, białe żagle. Udało nam się nawet spotkać delfiny, które najpierw skakały tuż przed dziobem naszego jachtu, a potem z większej odległości pilnowały nas i płynęły dając co chwilę małe popisy skoków.

Skłamałabym gdybym nie przyznała, że stawały mi przed oczyma obrazy z naszego rejsu jachtostopowego przez wyspy Indonezji. Co prawda, tu w Grecji rejs był czystą przyjemnością i raczej relaksem w porównaniu do żeglowania wśród indonezyjskich raf i sieci rybackich, ale i tak znów mój apetyt na żagle został rozbudzony. Chciałoby się jeszcze…

Wzięliśmy udział w regatach, zgadnijcie które zajęliśmy miejsce?
Wzięliśmy udział w regatach, zgadnijcie które zajęliśmy miejsce?

Miłym punktem dnia było zawijanie do zatoczki, gdzie mogliśmy chwilę odetchnąć, pokąpać się w ciepłym morzu albo pogadać ze znajomymi z zaprzyjaźnionych jachtów The Boat Trip. Wieczorem spotykaliśmy się wszyscy jeszcze raz w jednej z miejscowych knajpek. Wracając nocą na jacht znów mogłam robić to, co tak lubię: zgubić się. W tych małych, greckich miejscowościach nie było to trudne, ale też odnalezienie się było dośc łatwe.

Taki początek jesieni nastawił mnie bardzo pozytywnie i aż chciało mi się wracać do Polski, żeby wreszcie zabrać się za zaległe sprawy, a jest ich naprawdę sporo…

Nasza jakże sympatyczna załoga jachtu "Eugenia"
Nasza jakże sympatyczna załoga

Po powrocie zaskoczyły mnie tylko reakcje znajomych: „Ty? Do Grecji? Na taką wycieczkę?” Tak, otóż tak. Lubię wyrypy, lubię odludzia i trudne warunki, ale lubię czasem pogrzać gdzieś tyłek, a jeśli jest to połączone z jakąś aktywnością, tak jak w tym przypadku żeglowaniem, to jestem na tak! A co?

Taki ze mnie żeglarz
Taki ze mnie żeglarz

 

O autorze: Alicja Rapsiewicz

Z zamiłowania i wykształcenia aktor-lalkarz. Pracowała przez 8 lat na różnych scenach w kraju i za granicą grając rozmaite role (od Krowy przez Anioła na Świętej skończywszy). Kilka zwrotów akcji w jej życiu i ciężki, ale ciekawy żywot wędrownego artysty, zaowocowały pomysłem aby objechać świat dookoła. Podróżowanie to jej największa pasja. Spędziła 4 lata w drodze przemieszczając się pieszo, autostopem, rowerem i jachtem. Odwiedzając rozmaite zakątki świata lubi przyglądać się codziennemu życiu mieszkańców i ich zwyczajom. Nie lubi się spieszyć. Nie wierzy w zdanie "nie da się", zdecydowanie jest zwolennikiem myśli "lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało."

Podobny tekst

Cyfrowi Nomadowie – praca zdalna a podróże

Wiele osób chce wyjechać na dłużej z kraju, ale obawia się podjąć decyzję. I słusznie! Powroty po kilku latach nie są łatwe, …

11 komentarzy

  1. Ummmm i znów się zatęskniło. Dobrze by było teraz przy plaży posiedzieć przy meze… :)

  2. dopracowuję ostatni wpis z chorwackich żagli- u mnie więc gorące lato jeszcze w pełni, mimo że za oknem mam dywan z żółtych liści. ale jak już skończę, to chyba w końcu przestawię się na jesień ;) w sumie nie mam nic przeciwko, wyglądam przez okno i zdaje się, że jest piękna! prawdziwa polska złota!

  3. Uwielbiam Grecję. Jeżdżę tam każdej jesieni od kilku lat, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby spróbować tam żeglarstwa. Nigdy nie byłam na takim jachcie i trochę bym się bała choroby morskiej, bo dopada mnie jak pływam promem. Może w przyszłym roku się odważę.

    • Polecam, naprawdę. Grecja z pokładu jachtu wygląda troszkę inaczej.
      Na chorobę morską jest kilka sposobów, ale na każdego działa coś innego. Poza jednym dniem nie było też jakichś dużych fal i nie bujało tak bardzo, więc może jednak dasz radę :)

  4. Hej :)
    My tez Grecje jachtem przerabialismy we wrzesniu juz 3 lata temu. Rzeczywiscie o wiele ciekawiej zwiedza sie ja zeglujac miedzy wyspami:
    http://ourvoyages.com/2011/09/21/ateny-kythnos-paros-ios-santorini-milos-hydra-ateny-czyli-rejs-jachtem-po-greckich-cykladach/

  5. Zdecydowanie tak! (w sensie tytułu) ;)

  6. Moim daniem wszędzie tam gdzie jest sporo małych wysepek i zatoczek ciekawie się żegluje, bo zawsze można dotrzeć tam gdzie np.: pieszo się nie da. A Grecja nadaje się do tego idealnie.

  7. Jak dla mnie wakacje na jachcie to najlepsze wakacje, jakie można wybrać. Oczywiście trzeba przyzwyczaić się do nieco odmiennych warunków, niż te, które można spotkać w hotelach czy własnym domu. Duże znacznie ma też tutaj odpowiednie przygotowanie i organizacja takiej wyprawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *