Poniżej kontynuacja tego wpisu. Wchodzę do budy straży granicznej, udaję twardego i zaczynam gadkę na nowo – przecież ta granica była przez całe wakacje otwarta. Pytaliśmy po tadżyckiej stronie i mówili, że możemy przejechać, że nie ma problemu. Gdybym wiedział, że nie można, to przecież bym tu nie przyjeżdżał itd. itp. W odpowiedzi słyszę oschłe: – Od dwóch tygodni turyści nie mogą. Nic nie poradzę. Wracajcie do Tadżykistanu. Bez słowa kładę paszporty na biurku, a z nich wystają zielone banknoty. Zapada cisza. Długa cisza. Czytaj dalej »