Mówi się o Birmie, jako destynacji turystycznej, w samych superlatywach – że to Tajlandia sprzed 50 lat, że niekomercyjnie, że dziko i kolorowo. Nie wiem, jak było w Tajlandii 50 lat temu, ale w Birmie na pewno jest kolorowo. No może poza pierwszymi chwilami, gdy przylatuje się z Bangkoku – wtedy Rangun jest trochę smutny, bury i zakurzony, ale już następnego dnia nabiera barw. Dla mnie jednak Birma to dwa inne skojarzenia – buddyzm i uśmiechnięci ludzie. Poza hinduskimi cinkciarzami, … Czytaj dalej »