Laos

Rowerem przez laotańską dżunglę – fotocast

Zapraszamy Was na podróż w czasie do laotańskiej dżungli wzdłuż granicy z Birmą… Wyobrażaliśmy sobie, że wszędzie będą narkotyki, opium i zmagania z przemytnikami, a okazało się, że zmagać musimy się tylko z własnymi słabościami! Czytaj dalej »

Ludzie patrzą

Podczas naszej rowerowej przygody w laotańskiej dżungli, udało nam się dotrzeć do wiosek, w których turysta to naprawdę rzadkość. Ludzie mieszkający w takich wioskach patrzą na nas jak na kosmitów, a my na nich jak na zjawy z bajki. Obie strony myślą: jacy oni dziwni! Jesteśmy dla siebie nawzajem atrakcją. Czytaj dalej »

Przepis na duszoną paprotkę

Pamiętam ten ból mięśni przy stromym podjeździe krętą, kamienistą drogą. Już miałam zsiadać z roweru, żeby chwilkę odpocząć, kiedy zobaczyłam trzcinowe dachy chat. „Oooo wioska! Może tu będziemy mogli odpocząć i coś zjeść. Trochę ryżu i jajka zawsze się znajdą”- pomyślałam i szybko ruszyłam do przodu. W wiosce znalazło się coś lepszego. Trafił się nam niezły rarytas. Chcecie przepis? Czytaj dalej »

Maczeta

Trzy dni wyjęte z kalendarza i wszystko to przez jedną rzecz. Na przemian złość, frustracja i obwinianie samego siebie – tylko destruktywne emocje. Po co? Dlaczego ten zepsuty dysk wyrwał mi trzy dni z podróży? O nie! Odcinam się! Czytaj dalej »

Lubić Laos

Kraj w którym nikomu się nie spieszy. Kraj w którym podobno jest nudno, ale odwiedza go coraz więcej turystów. Ma w sobie jakąś magię, która przyciąga i powoduje, że roztapiam się w tym laotańskim sosie. Ostatnio wpadłam na to, dlaczego tak jest! Czytaj dalej »

Fantastyczna dżungla

Między fantazją a głupotą w podróży jest cienka linia i bywa, że przekraczamy ją bezwiednie. Czasem podróż nas zaskakuje i zagrożenie wychodzi z zupełnie innej strony niż się tego początkowo spodziewaliśmy. Chcieliśmy „zrobić Laos” z fantazją, mieliśmy świadomość zagrożeń, jakie mogą na nas czyhać, ale te przyszły ze strony, której się zupełnie nie spodziewaliśmy. Rowerowo niestety nie mamy jeszcze dużo doświadczenia i to wyszło jak na dłoni. Zachłysnęliśmy się wolnością, jaką dają rowery – zapomnieliśmy o ograniczeniach, które idą … Czytaj dalej »

Laotańskie dylematy – którędy dalej?

Po naszych rowerowych doznaniach z Tajlandii mieliśmy strasznie zaostrzone apetyty na Laos. W 2009 roku, gdy pierwszy raz do niego zawitaliśmy „przelecieliśmy” główne atrakcje kraju i było ciekawie, ale bez szału. Kraj przyjazny dla turysty, ludzie tym bardziej – mocno zrelaksowani. Czasami marketing turystyczny przewyższał potencjał regionu i to pozostawiało pewien niesmak. Czego jednak się spodziewać – nie wysililiśmy się za bardzo, może poza jednym wyjątkiem, więc i nasze wspomnienia są umiarkowane. Tym razem postanowiliśmy, że „przejedziemy Laos z fantazją”. Czytaj dalej »

Attapeu i straszna (!?) granica Laosu z Wietnamem

Z Paksongu do Attapeu docieramy w samo południe. Słońce przypieka, ciężkie plecaki wbijają w ziemię, do centrum daleko, a sawngthaew za drogi. Andrzej zdesperowany łapie stopa i po 5 minutach jesteśmy w samym sercu miasteczka. Attapeu raczej nie jest światowym centrum rozrywki, nie przypomina tez typowych miast przygranicznych jakie znamy. Nie widać tu handlarsko-szmuglerskiego ruchu i towarzyszącego mu charakterystycznego napięcia. Cisza, spokój i senna atmosfera udzielają się mieszkańcom, od których ciężko nam wydobyć informacje o transporcie do Wietnamu. Po przeszło dwugodzinnych poszukiwaniach … Czytaj dalej »

Bolaven Plateau, skąd wywodzi się laotańska kawa

Rajskie wyspy na Mekongu opuszczaliśmy nieśpiesznie… rzekłbym, że wcale nam się nie chciało stamtąd wyjeżdżać, jednak nad naszymi głowami wisiało widmo wygasającej wizy laotańskiej, więc cóż zrobić. Ruszyliśmy w drogę na Płaskowyż Bolaven. Do miejsca, które przywołało moje dawne, wcale nie najmilszej wspomnienia z Ameryki Południowej… Czytaj dalej »

4000 wysp na Mekongu – miejsce, w którym giną ludzie

Thakhek i okolice rozczarowały nas i przyznam szczerze, że z każdym dniem spędzonym w Laosie mam wrażenie, iż jesteśmy tutaj za długo marnując trochę czas. Niesprawiedliwy osąd? Być może, ale przed nami miejsce, które zmienia nasze opinie o Laosie o 180 stopni, a było to tak… Czytaj dalej »

Thakhek – krótka piłka

Do Thakhek docieramy z nosem na kwintę po autostopowej porażce, ale liczymy na to, że malownicze tereny tego regionu poprawią nam nastrój. Czytaj dalej »

Jak wygląda sylwester w Laosie?

Po mocnych wrażeniach jakich dostarczyła nam jaskinia Kong Lo, czas na rozrywkę. Dziś Noc Sylwestrowa, którą spędzimy w towarzystwie Laotańczyków. Trzeba też poczynić postanowienia na Nowy Rok… Czytaj dalej »

Tham Kong Lo – niedoceniony cud Laosu

Jaskinia Kong Lo to wg nas jedno z najciekawszych miejsc w Laosie. Z powodu niewygodnego dojazdu dociera tu niewielu turystów – na szczęście dla jaskini. Jednak infrastruktura turystyczna wokół niej zaczyna się już powoli pojawiać i pewnie wkrótce Kong Lo stanie się prawdziwym hitem Laosu. Czytaj dalej »

Vientiane – stolica, nie stolica?

Stolica kojarzy się zazwyczaj z biurowcami, drapaczami chmur, wielkimi centrami handlowymi, wzmożonym ruchem ulicznym i tłumem ludzi. Mimo, że Vientiane jest stolicą, nie posiada typowych cech wielkiego zatłoczonego miasta. Jaka jest więc stolica Laosu? Czytaj dalej »

Luang Prabang – miasto z pocztówki

Co prawda „ekotrekking” okazał się chybionym pomysłem, ale podobno nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i w sumie dzięki tej wyjątkowej imprezie turystycznej poznaliśmy kilka ciekawych osób. Można powiedzieć, że przez te 3 dni męki zżyliśmy się z innymi osobami z grupy, wygląda na to, że złe doświadczenia jednoczą ludzi. Czytaj dalej »

Ekotrekking w Laosie, czyli jak nabić „białych” w butelkę! Cz.2.

Po wstępnym ogarnięciu się z błota poprosiliśmy naszego przewodnika, aby zorganizował coś z czego można by rozpalić ognisko. Chcieliśmy wysuszyć nasze przemoknięte ubrania. Oczywiście, jak to na ekotrekking przystało nasz przewodnik skombinował trochę plastikowych butelek walających się po wiosce, które posłużyły za rozpałkę. Kiedy to zobaczyliśmy, ręce nam już opadły całkowicie, a jak się okazało nie był to koniec jego inwencji twórczej. Czytaj dalej »