Mówi się o Birmie, jako destynacji turystycznej, w samych superlatywach – że to Tajlandia sprzed 50 lat, że niekomercyjnie, że dziko i kolorowo. Nie wiem, jak było w Tajlandii 50 lat temu, ale w Birmie na pewno jest kolorowo. No może poza pierwszymi chwilami, gdy przylatuje się z Bangkoku – wtedy Rangun jest trochę smutny, bury i zakurzony, ale już następnego dnia nabiera barw. Dla mnie jednak Birma to dwa inne skojarzenia – buddyzm i uśmiechnięci ludzie. Poza hinduskimi cinkciarzami, spotykaliśmy tylko pomocnych, uśmiechniętych i otwartych na turystów Birmańczyków, których dziś chciałbym Ci pokazać. Aha, no i samochody, ale jakie samochody!!
Większość turystów pierwszego dnia po przylocie do Rangunu udaje się do Shwedagon Paya.
Złota stupa – Shwedagon Paya – ponad pięć tysięcy uncji złota oraz diamenty o łącznej wadze ponad 2000 karatów.
Żar leje się z nieba, promienie słońca odbijają się nie tylko od złotych ścian świątyni, ale też od jasnych marmurów, po których boso stąpamy.
Mnisi to nieodłączny „element” birmańskiego krajobrazu…
…jak również mniszki.
Birma obfituje także w posągi buddy. Są ich nie tysiące, a setki tysięcy.
Niektóre posągi to prawdziwe dzieła sztuki…
…inne trochę mniej wyrafinowane, ale za to imponujące wielkością.
Często przytłaczają ilością, ale o tym już chyba wspominałem.
Siatka dróg w kraju jest dość uboga, więc jeśli to możliwe wybiera się transport rzeczny – w wielu przypadkach dużo sprawniejszy..
Rzeki w Birmie są jak drogi. Służą do transportu ludzi, ale też spławiania wszelkich możliwych surowców – w tym wypadku bambusa.
Przyjeżdżających do Birmy turystów często pociąga prymitywność tego kraju, określana też mianem „naturalności” – nie wiem, które określenie jest bardziej niestosowne.
Tradycyjny sposób łowienia ryb.
Dzieci w każdym kraju są tak samo roześmiane.
Thanakę nakłada się na twarz, aby chronić skórę przed słońcem. Można ją zwykle zobaczyć u kobiet i mniejszych dzieci, gdyż ich skóra jest najdelikatniejsza.
Birma to zdecydowanie fascynujący kraj dla auto-maniaków.
Ja potrafiłem godzinami gapić się na stare samochody, które dziś można już zobaczyć tylko w kinie lub muzeum.
Na koniec klasyk – most U Bein (koło Amarapury), a na nim… mnisi.
Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.
Tak, mamy. W dużych miastach raczej pojedyncze, ale na prowincji więcej, niestety w dość opłakanym stanie.
Dużo jednak widać starych ciężarówek i samochodów terenowych.
Pomimo fatalnej infrastruktury, trodnosci w swobodnym poruszaniu sie w niektorych regionach, jest to kraj, ktory na mojej prywatnej liscie destynacji podrozniczych nalezy do absolutnej czolowki. Mam nadzieje ze stale zwiekszajaca sie liczba osob odwiedzajacych ten kraj superlatywy, nie zniszczy jego najwiekszego skarbu: panujacej tu atmosfery.
Birma jest cudownym miejscem! Miałem okazje zwiedzać ją parę miesięcy temu, i jest to chyba ostatni kraj, w którym turystyka nadal nie rozwinęła się na tyle, aby dało się ją odczuć
I tak i nie. Bagan jest zdecydowanie miejscem, gdzie zaczyna się mocno odczuwać namolność sprzedawców, ale taką naprawdę już widoczną i odczuwalną. Natomiast wszędzie poza tym miejscem faktycznie ludzie w swojej chęci zarabiania nigdy nie przekroczyli granicy dobrego smaku w oferowaniu/promowaniu. Przynajmniej mi się to nie zdarzyło. Ostatnio podróżowałem po miejscach w Birmie południowej, gdzie biały turysta jest ciągle ciekawostką i obiektem do powytykania palcami bez żenady (i w pozytywnym tego słowa znaczeniu), jednak kraj ten zmienia się tak błyskawicznie, że każda moja wizyta w nim sprawia, że boję się o to naturalne piękno i otwartość ludzi coraz bardziej.
Śliczne zdjęcia! Niech i takie palące łońce u nas kiedyś zawita!
Tak, tak, tak! Właśnie taki był zamiar tej galerii!
My tu co prawda tylko od grudnia, a już nam słońca poważnie brakuje!
Z wyjątkiem ostatniego w końcu jakieś nieograne zdjęcia z Birmy…
Ale to źle czy dobrze wg Ciebie?
Spodziewałam się rybaka na Inle Lake – poważnie się zawiodłam ;-)
a tak powaznie – dobrze, bardzo dobrze!
Andrzej – jedź na Kubę. Raj dla automaniaków!
Hmm… uwierzę, jak najbardziej. Powody dla takiegu stanu rzeczy też chyba trochę podobne…
piękne zdjęcia, na chwilę zapomniałam o zimie:)
Ach człowiek kolejny raz wraca pamięcią do tego kraju…
fajne zestawienie…. choć takich samochodów jak na ostatnim zdjęciu to nie widziałem… faaajne.
macie więcej zdjęć aut z Birmy? Duzo tam takich cacek czy trafiły się pojedyńcze rodzynki?
Tak, mamy. W dużych miastach raczej pojedyncze, ale na prowincji więcej, niestety w dość opłakanym stanie.
Dużo jednak widać starych ciężarówek i samochodów terenowych.
Wiosna przyszłego roku, już na pewno! :-D
Piękny malowniczy kraj chciała bym tom kiedyś polecieć .;
Aż się wypowiem konstruktywnie. Więcej takich „form” !. Warto było dbać o żywotność swoich kart sd :)
Pomimo fatalnej infrastruktury, trodnosci w swobodnym poruszaniu sie w niektorych regionach, jest to kraj, ktory na mojej prywatnej liscie destynacji podrozniczych nalezy do absolutnej czolowki. Mam nadzieje ze stale zwiekszajaca sie liczba osob odwiedzajacych ten kraj superlatywy, nie zniszczy jego najwiekszego skarbu: panujacej tu atmosfery.
Birma jest cudownym miejscem! Miałem okazje zwiedzać ją parę miesięcy temu, i jest to chyba ostatni kraj, w którym turystyka nadal nie rozwinęła się na tyle, aby dało się ją odczuć
I tak i nie. Bagan jest zdecydowanie miejscem, gdzie zaczyna się mocno odczuwać namolność sprzedawców, ale taką naprawdę już widoczną i odczuwalną. Natomiast wszędzie poza tym miejscem faktycznie ludzie w swojej chęci zarabiania nigdy nie przekroczyli granicy dobrego smaku w oferowaniu/promowaniu. Przynajmniej mi się to nie zdarzyło. Ostatnio podróżowałem po miejscach w Birmie południowej, gdzie biały turysta jest ciągle ciekawostką i obiektem do powytykania palcami bez żenady (i w pozytywnym tego słowa znaczeniu), jednak kraj ten zmienia się tak błyskawicznie, że każda moja wizyta w nim sprawia, że boję się o to naturalne piękno i otwartość ludzi coraz bardziej.