Wpis poświęcony przykładowym cenom oraz podliczeniu całego kosztu podrózy po Ameryce Południowej. Czytaj dalej »
Przekraczanie granic w Ameryce Południowej
Od kilku miesięcy jesteśmy już w strefie Schengen, wiec paszport staje się prawie w ogóle nie użyteczny, czasem potrzebny nam jeszcze dowód osobisty, ale aby poznać smak prawdziwych granic powinniśmy wybrać się na wschód, do Azji a najlepiej do Ameryki Południowej. Dlaczego? Czytaj dalej »
Nariz del Diablo z Riobamby i wykolejony pociąg
Trzesienie ziemi, ktore odczulismy w Peru bardziej nam pokrzyzowlo plany niz moglo by sie wydawac. Z Riobamba wiedzie bardzo malownicza trasa, ktora od miejscowosci Alausi nazywa sie „Nariz del Diablo”, czyli „diabli nos”. Wszystko dlatego, ze jadacy torami pociag raz zjezdza gwaltownie na dol, aby potem wspinac sie pod gore. I tka kilka razy. Szczegolnie fascynujaco wyglada to z…. dachu pociagu. Czytaj dalej »
Nasz Amigo Peruano
Nie raz juz przewijal sie w naszych tekstach Amigo Peruwiano. Pewnie nie jedni sa ciekawi, kim ta tajemniecza postac jest. Dzis, po kilku dniach spedzonych w jego domu, mozemy zdradzic ten sekret :) Wiktora poznalismy na statku z Manaus do Tabatingi. Przez 6 dni spedzonych razem mozna sie zakolegowac – zwlaszcza gdy ma sie doczynienia z tak otwartym na ludzi czlowiekiem. Jest bardzo przyjacielski, ale przy tym strasznie dziwny… Czytaj dalej »
Magia Dolara w Ekwadorze
Jeszcze kilka slow o naszych problemach w Ekwadorze z dolarami. Przypomne, ze Ekwador nie ma swojej waluty – placi sie w nim dolarami. Wiec cieszylismy sie przyjezdzajac tu, ze skoncza sie nasze problemy z wymiana waluty. Wreszcie nie bedzie niekorzystnych kursow, bo nie trzeba bedzie niczego wymieniac. Jak bardzo sie mylilismy… Czytaj dalej »
Wulkan Cotopaxi i podróż Panamericana do Riobamba
Z Quito pojechalismy na poludnie w strone miejscowosci Riobamba, ale wczesniej maryl mi sie przystanek pod pieknym Wulkanem Cotopaxi. Elizie tak srednio sie ten pomysl podobal, ale baraniascie sie uparlem no i wysiedlismy z autonusu w polowie drogi… Czytaj dalej »
Mitad del Mundo, czyli LosWiaheros na Środku Świata
Ekwador znaczy Rownik. Mitad del Mundo znaczy srodek swiata i wszystko o nim to prawda – jajko, woda, zachwiana rownowaga. Poczytajcie… Czytaj dalej »
Zwiedzamy Quito – stolice Ekwadoru
Quito, prawie 3 km nad poziomem morza. Zaraz po przyjezdzie czylismy troche braku tlenu, ale po pierwszej nocy juz bylo ok. Na drugi dzien juz biegalismy po miescie… no wlasnie. Czytaj dalej »
Targ w ekwadorskim Otavalo
W przewodniku wyczytalismy, ze jest to najwiekszy targ w ameryce Poludniowej i odbywa sie w soboty. W piatek wieczorej dojechalismy do Quito, wiec postanowilismy skorzystac z okazji i zobaczyc ten targ. Autobus jechal ponad 2 godziny, wiec niestety najbardziej tradycyjna czesc targu juz sie skonczyla, ale to co widzielismy, rowniez bylo fascynujace. Czytaj dalej »
Ekwadorskie dziewczyny
Do tej pory w zadnym z panstw Ameryki Poludniowej nie widzialam tyle strojow ludowych co w Ekwadorze. A ciekawostka jest, ze to glownie kobiety chodza tak poubierane. Mezczyzni maja „normalne” ubrania, czyli takie prawie europejskie :) Czytaj dalej »
Granica Peru-Ekwador, kradzież aparatu w autobusie nocnym i okolice Cuenca
Dojezdzamy do Tumbes. Wysiadamy z autobusu, szybka toaleta i bierzemy taxi na granice a dokladniej do miejscowosci Huaquillas. Po drodze zatrzymujemy sie na postarunku Policji, gdzie dostajemy „wyjazdowke” z Peru i jedziemy dalej. Dojezdzamy do Ekwadoru. Idziemy na dworzec autobusowy, kupujemy dwa bilety do Cuenci i… bierzemy taxi… dokad, no wlasnie… Czytaj dalej »
Targ w Otavalo i kradzież po raz drugi
Przyjechalismy do Otavalo. Dzis na obiad byl smazony szczur. Zdjecia wkrotce, ale co z tym targiem? Wszyscy nas przestrzegali. Uwazajcie, bo kradna. Hmm… znowu. Dobra, to wypychamy nasze wenetrzne kieszenie wszystkim co najcenniejsze: kasa, dokumenty. Apart ciagle scisniety w rece lub w kieszeni na sercu… i tak sie okazalo malo, bo straty i tym razem byly… Czytaj dalej »