Turcja

Pokój z widokiem na Ararat, czyli opuszczamy Turcję

Następnego dnia szybciutko się zebraliśmy, pożegnaliśmy z naszymi gospodarzami i ruszyliśmy w drogę. Trochę się nagimanstykowaliśmy, żeby dotrzeć na wylotówkę na Dogubayazit, ale udało się i jak to zwykle bywało, zaczęliśmy łapać stopa. Miejscówkę mieliśmy przy sklepiku z piwem i innymi alkoholami, który był cały oblepiony rozmaitymi reklamami schłodzonego złocistego napoju marki Efes. Reklamy te skutecznie odwracały uwagę Andrzeja od pracy, czyli łapania stopa. W końcu nie wytrzymał, dał się złamać, skierował swoje kroki ku sklepikowi i zaginął. Czytaj dalej »

Tureckie Vany i wcale nie chodzi o ciężarówki

We wtorek udało nam się dotrzeć do miasta Van, które słynie z 3 rzeczy: ruin zamku- twierdzy, serowych śniadań i przepięknych kotów rasy „Turecki Van”. Zgadnijcie sami, co było więc największą atrakcją tego miasta? Czytaj dalej »

Autostopem do wnętrza wulkanu!

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Tatvan, która jest położona tuż przy brzegu jeziora. Samo jezioro Van jest ogromne, jego powierzchnia wynosi 3755 km kwadratowych, co czyni je największym i najgłębszym jeziorem Turcji, a jego wody są słono-sodowe. Zanim jednak dotarliśmy do samego Tatvan, rano obudziliśmy się na… Czytaj dalej »

Diyarbakir, czyli jak Kurdowie walczą o swoją niepodległość oraz męskie łzy w oczach

Kiedy docieramy do domu Mehmeta okazuje się, że jest tam spora grupka dzieci i kilkoro dorosłych, ale niektórzy przyszli tylko w odwiedziny. Prowadzimy dość proste rozmowy po angielsku, bo Mehmet uczy się tego języka zupełnie sam i jeszcze nie do końca swobodnie się czuje w konwersacji. Właśnie odwiedzający go ludzie z Hospitality Club, czyli np. my, są właściwie jedyną okazją, żeby mógł poćwiczyć swój angielski – cieszymy się, że możemy pomóc! Dla Kurdów wszystko :) Czytaj dalej »

Autostopem do Iraku

Już  tajemnicą nie jest, że podczas naszej podróży wpadliśmy z krótką wizytą do Iraku, a dokładniej do irackiego Kurdystanu, który jest autonomicznym regionem. Ta część naszej podróży była w dużej mierze zaplanowana przez Bartka Piziaka, który doleciał do Turcji samolotem. Spotkaliśmy się w Kapadocji, skąd podzieleni na dwa zespoły (Bartek z Martą i w drugim my) ruszyliśmy w stronę irackiej granicy… oczywiście autostopem :) Czytaj dalej »

Kilka dni w Kapadocji

Pierwsze promienie słońca przedzierają się przez krzaki, w których spędzamy noc. Ale to nie słońce nas budzi, a dziwny szum słyszany co jakiś czas. Jesteśmy lekko zdezorientowani – co to jest. Patrzymy w górę i już wszystko jasne. Nad naszymi głowami unosi się sześć balonów… Czytaj dalej »

6 stopów, ponad 900 km, trasa Istambuł – Goreme w 12 godzin

Z Istambułu wyjechaliśmy autostopem wcześnie rano. Ibrahim wyrzucił nas w okolicy mostu na Bosforze, aby łatwiej nam było wydostać się z miasta w stronę Ankary. Dziwił się przy tym strasznie, że do Kapadocji chcemy jechać właśnie stopem, a nie autobusem, którym tę trasę przejechalibyśmy szybciej i wygodniej, ale… nie byłoby tej zabawy, jaką mieliśmy podczas 900 km drogi do Goreme w Kapadocji. Czytaj dalej »

Istambuł i jego oblicza

W Istambule wylądowaliśmy około 4 rano. Przywitać miał nas Ibrahim, u którego mieliśmy się zatrzymać przez najbliższe 4 dni, ale przywitał nas śpiew muezina. Wrażenie było tym większe, że były to pierwsze nasze chwile w kraju muzułmańskim. Zupełnie wyludnione miasto o wschodzie słońca i nagle słychać nawoływanie do modlitwy – aż dreszcze nam przeszły po plecach. Czytaj dalej »

Bukareszt i przejazd do Stambułu

Pociągiem z naszą weteranką wojenną dojechaliśmy do Bukaresztu punktualnie. Rozstaliśmy się w bardzo miłej atmosferze. Ona do nas po rumuńsku, my do niej po polsku i… trzeba było zacząć myśleć dalej…co tu zrobić, bo transport w stronę granicy bułgarskiej nam uciekł… Czytaj dalej »

Zdjęcia z Istambułu

Relacja z pobytu w Istambule jeszcze nie jest gotowa, ale chcąc zaspokoić choć trochę Waszą ciekawość zamieściliśmy trochę fotek z Turcji Przyjemnego oglądania :) Czytaj dalej »

Pociągostop, przemytnicy i bilet dla weteranów

Zmierzamy właśnie do Bukaresztu, ale zanim do tego doszło mieliśmy już kilka przygód – pierwsza zaczęła się jeszcze w Polsce… Ile razy zdarzyło Wam się jechać pociągiem, który dzieli się wagonami i część składu jedzie np. do Zakopanego a część do Przemyśla? Pewnie nie raz. Nam też, ale pierwszy raz w życiu wsiedliśmy do złego wagonu. Czytaj dalej »

Dziękujemy za wszystko i spadamy!

Co prawda nam już biją godziny, a nie dni, ale jeszcze kilka słów przed wyjazdem… Przede wszystkim chcieliśmy podziękować wszystkim tym, którzy nas wspierają i trzymają za nas kciuki. Przez ostatnie kilkanaście dni, otrzymaliśmy od Was tyle pozytywnej energii, że jesteśmy maksymalnie nakręceni na tę podróż i nic nam nie straszne. Na prawdę dużo łatwiej jest nam wyjeżdżać, jak widzimy i czujemy ciągłe wsparcie! Czujemy, że robimy coś fajnego nie tylko dla nas samych, ale też dla wszystkich tych, których proza życia … Czytaj dalej »