Chorwacja po sezonie, czyli jachtem przez Dalmację

Lubię przedłużać sobie lato. Wrześniowy wypad w rejony południowe Europy to zawsze dobry pomysł. Słońce jeszcze delikatnie przypieka, jest ciepło, ceny spadają i zdecydowanie nie ma tłumów. W takich warunkach tygodniowy rejs jachtem między chorwackimi wyspami brzmi jak marzenie i to całkiem realne!

Fjaka

Nie tylko pogoda skusiła mnie na wyjazd do dalmackiej części Chorwacji na jachty. Sezon letni w Polsce dla mnie oznacza pracę i taki wrześniowy wypad jest najlepszy, żeby odetchnąć i przewietrzyć głowę. Tym bardziej, że Dalmacja słynie z pewnego wyjątkowo mi bliskiego podejścia do życia, który określa się tutaj jako „fjaka”. Można lekko porównać to do „maniany”, ale to jednak troszkę inne, takie bardziej europejskie wydanie.

Mówi się, że fjaka to stan umysłu. Trudno się temu nie poddać, gdy na niebieściutkim niebie chmury wyglądają jak kleksy bitej śmietany, dookoła kwitną kwiaty o dzikich kolorach, słychać szum fal, morska bryza smaga rozgrzaną słońcem skórę, a do nozdrzy wdziera się aromat świeżych owoców i miejscowego wina. Niewiele chce się wtedy robić oprócz korzystania z tego co dookoła, bujania się w hamaku lub pływania wzrokiem po górzystym krajobrazie z poziomu leżaka, na tarasie kamiennego domku.

Fjaka to tutaj ważna część życia i ja wcale nie zamierzam z tym walczyć. Gdy mnie dopada, z błogą przyjemnością się jej poddaję, a gdy widzę, że dopadła kogoś innego staram się tego stanu nie zakłócać. Chyba nie ma nic gorszego niż, gdy ktoś cię pogania, gdy akurat chcesz się zrelaksować doceniając to przyjemne otoczenie. Bo poddając się fjace, w moim rozumieniu, wyrażasz miłość do tego miejsca i potwierdzasz, że szanujesz te piękne widoki i przyjazną atmosferę.

Płyniemy

Jeśli zachciało Ci się wysp na Adriatyku, to jacht jest najlepszą opcją, bo masz dom, transport i restaurację w jednym. Na wyspy w okolicy Splitu, czyli Šolta, Brač, Hvar, Palmižana, Vis – można oczywiście też dostać się promem, ale wtedy trzeba na miejscu załatwić sobie jeszcze jakiś nocleg. Skrzyknięcie 6-8 znajomych i wyczarterowanie jachtu ze skipperem jest najlepszym rozwiązaniem. Firm, które prowadzą czartery jachtów w Chorwacji jest chyba tyle, co gwiazd na czystym niebie nad Adriatykiem, czyli dużo. Trudno mi polecić konkretną firmę, ale zawsze, o ile nie jest to ktoś polecony, warto zrobić w internecie research i sprawdzić opinie.

Fjaka wieczorna

W zależności od wielkości, modelu i wyposażenia jachtu oraz sezonu, ceny różnią się znacznie. Poza sezonem można znaleźć jachty dla 6 osób od 600 euro za tydzień. Do tego trzeba doliczyć wynagrodzenie dla skippera 100-130 euro za dzień i miejsce w marinie (tu już wiele zależy od długości jachtu i sezonu). Trzeba też wziąć pod uwagę, że przed wypłynięciem należy wpłacić kaucję, która jest zwracana na koniec rejsu, jeśli nic nie zostało uszkodzone w istotnym stopniu.

Jeśli tydzień na jachcie to dla Ciebie nowa przygoda, lepiej zabierz ze sobą coś na chorobę morską. Pogoda na morzu potrafi się zmienić i spokojne leżenie na pokładzie podczas gdy jacht żegluje przez wody Adriatyku, może zmienić się na siedzenie przy burcie i walkę z własnym błędnikiem.

Ach, jak ja to lubię!

Jacht ma zazwyczaj w pełni wyposażoną kuchnię, więc posiłki można przygotowywać samemu. Zapewniam, że taka kolacja na pokładzie, przyrządzona ze świeżych produktów lokalnych, z butelką wina i w gronie przyjaciół, to jednak wyjątkowe przeżycie.
Mariny w Chorwacji są dobrze urządzone i czyste. Można skorzystać z toalet i pryszniców, więc nie trzeba się myć w ciasnej kabinie na jachcie. Zwykle dostępne jest też wifi i dział całkiem przyzwoicie.

My korzystaliśmy z przystani zarządzanych przez ACI Marina. Sporym ułatwieniem jest ich aplikacja na telefon, która ułatwia rezerwowanie miejsca w dowolnej marinie. Choć w sezonie turystycznym rezerwację miejsca w marinie pewnie warto zrobić wcześniej niż w dni, kiedy ma się zamiar przypłynąć.

Przyjemności jachtowe

Hipnotyczne i magnetyzujące piękno jachtu płynącego na pełnych żaglach, przecinanie fal granatowego morza, podziwianie lini horyzontu i kształtu wysp, to doświadczenia, które przytulają i masują nerwy rozstrojone intensywną pracą. Tego rodzaju, bądź co bądź, aktywnego wypoczynku nie da się porównać z niczym. Opcja zakotwiczenia w malowniczych zatokach i kąpieli w orzeźwiającym morzu też sprawia, że można poczuć, że jest się bliżej natury.

Dobry skipper, który zna odludne i ciekawe miejsca na odpoczynek w ciągu dnia, to prawdziwy skarb. Tutaj już jesteśmy o mały krok od fjaki.

Przerwa na kąpiel w ciepłym Adriatyku

Coś na ząb

Nie samą fjaką człowiek żyje i czasem trzeba coś przekąsić. Amatorów świeżych ryb i owoców morza, pewnie przekonywać nie trzeba do tutejszej lokalnej kuchni, ale jeśli ktoś, tak jak ja, je tego typu specjały rzadko i tylko okazjonalnie, to będzie miał tu właśnie taką okazję, nawet codziennie. Do tego lampka albo i dwie lokalnego wina i szczęście oraz pełna gotowość do fjaki gwarantowana.

To oczywiste, że najlepiej tu spróbować dziwnych dla nas owoców morza, bo są świeże a i tutejsi kucharze wiedzą świetnie jak je doprawić. Zaskoczeniem są jednak dania mięsne, głównie grillowane mięso ze świeżymi warzywami i kozie sery dość delikatne w smaku.

Świeże ryby i owoce morza można kupić u miejscowych rybaków i samemu przyrządzić sobie na jachcie, ale jeśli chcesz spróbować i podejrzeć różne sposoby przygotowania sałatki z ośmiorniczek, warto wybrać się do dalmackiej tawerny.
Przydarza mi się to pierwszy raz, ale tak dobrze jadłam na tym wyjeździe, że postanowiłam o tym jedzeniu i tych miejscach trochę napisać. Żeby zadanie ułatwić sobie i Tobie, spisałam w moim kajeciku miejsca z każdej odwiedzonej wyspy, w których jadłam i które uważam za godne polecenia.

Wyspa Brač

Bol, miasteczko na południowym brzegu wyspy – Konoba Dalmatino – klimatyczna, „rasowa” tawerna dalmatyńska z dużym wyborem grilowanych mięs i owoców morza. Kelnerzy, mają to coś i wyjaśnianie co przynieśli nam właśnie na talerzu nie sprawia im trudności.

Grilowane specjały Tawerny „Dalmatino”

Wyspa Hvar

Stari Grad – Kod Bara Luke – bardzo przyjemne miejsce na obiad. Stoliki ustawione są na tarasie z widokiem na zatokę. Ładny wystrój w lokalnym klimacie, pyszne wino i przesmaczna sałatka z ośmiorniczek. Bardzo przyjacielska obsługa i spasiony kot, podobny do rasy niebieskiej rosyjskiej. Tutejsza specjalność to pierożki z nadzieniem rybnym i z owocami morza lub z warzywami, barwione sepią!

Konoba Kokot, czyli Tawerna „Kogut” w położonym między zielonymi wzgórzami miasteczku Dol to absolutny hit na wieczorne spotkanie. Miejsce „za duszą”. Ma się wrażenie, że przyszło się na kolację do ulubionej cioci, a nie do restauracji, bo klimat jest tu bardzo swojski. Mięso pieczone w tradycyjnym piecu, sery z mleka kóz hodowanych na wzgórzach tuż za płotem i… malutkie pączuszki z rumem, którym trudno się oprzeć, nawet jeśli przed chwilą miało się wrażenie, że brzuch jest wypełniony po brzegi.

Konoba Kokot, czyli Tawerna Kogut – miejsce cudownie swojskie

Wyspa Palmižana

Restauracja Meneghello – unikatowe miejsce, prowadzone z sercem i z zacięciem artystycznym. Dla mnie była idealnym rozpoczęciem dnia. Nie ma lepszego startu niż śniadanie z widokiem na na zatokę o lazurowej wodzie. Pyszna, świeża kawka i buła z masłem i dżemikiem i ten widok, to wszystko co było mi potrzebne. Potem już tylko fjaka :D
Całkiem serio, to miejsce ma ciekawą historię. Funkcjonowało kiedyś jako wakacyjne „schronisko” dla artystów co zdecydowanie wpłynęło na wystrój restauracji i panującą tu wyluzowaną atmosferę z nutką artystycznego „gwoździa”.

Z takim widokiem mogłabym zaczynać dzień częściej niż kilka razy w roku

Wyspa Vis

Miejscowość Komiza – Restaurant & Wine Bar Hum – elegancka restauracja, która w środku ma niespodziankę – w piwnicy urządzona jest winiarnia z pianinkiem a na to wszystko można spojrzeć z góry przez przeszkloną podłogę parteru.
Miejsce dobre na wykwintną kolację. Świetnie doprawione przystawki z owoców morza i ryb, a danie główne – gulasz rybny, bardzo aromatyczny, ale szybko znika :P

Gulasz ze świeżych ryb

W miejscowość o tej samej nazwie co wyspa, czyli Vis- Restauracja Pojoda – w upalny, słoneczny dzień, w cieniu świeżo pachnących drzewek cytrynowych, można tu zjeść pyszny obiad, oczywiście polecam znów wszelkie przystawki z owoców morza i ryby.

W podróży bywa tak, że widzisz coś i myślisz, że to znasz, ale gdy tego skosztujesz, dowiadujesz się jak bardzo się mylisz… Tak było w przypadku chruścików, które zamówiliśmy na deser. Chruściki, jak chruściki, lekkie, chrupiące, smakują każdemu, ale… okazało się, że tutaj dodają do nich sporą dawkę anyżu. Dla mnie, osoby, która anyż wyczuje na kilometr i tego dystansu woli się trzymać, nie było to miłe przeżycie, ale jeśli ktoś jest miłośnikiem takich smaków, to pewnie anyżowe chruściki spałaszuje w trzy sekundy.

Anyżowe chruściki – nie dla każdego ;)

Egzotyka tak blisko

Niby kraj tak nam bliski w kwestii kilometrów, kultury i języka, a jednak Chorwacja to już zupełnie inny świat. Owszem jest w ludziach coś „braterskiego” i szybko można nawiązać z miejscowymi nić porozumienia, ale jednak obecność fjaki, dostęp do świeżych ryb, soczyste owoce i smaczne wino, piękno wyspiarskiej przyrody, ciekawa historia i bogata architektura kamienna, to wszystko sprawia, że dla nas jest to jednak miejsce dość egzotyczne, kojarzące się idealnie z wakacjami, wypoczynkiem i radością.

Tak właśnie jest. Niby sprawa oczywista. Do Chorwacji od lat jeździ na wakacje mnóstwo Polaków i nawet nie wiem czy ten kierunek trzeba jakoś specjalnie reklamować, ale jednak jest w tym kraju coś przyciągającego i trochę tajemniczego.

W tym wpisie skupiłam się na przyjemnościowych i wypoczynkowych aspektach podróży jachtem po Chorwacji. W kolejnym poście opiszę naszą dokładną trasę, wyspy, które odwiedziliśmy i co warto tam zwiedzić.

ACI Marina na wyspie Palmižana

Coś jeszcze…

Tak tylko przypominam, bo pewnie o tym wiecie, a mi pod wpływem różnych wrażeń właśnie się to pomyliło :D
Jedziemy „do Chorwacji” i pływamy jachtem „w Chorwacji” a nie „na Chorwacji”. Hehe…
Dlaczego się to myli? Głównie dlatego, że przyimek „na” łączymy z nazwą kraju „Słowacja” (brzmi prawie jak Chorwacja, ale nią nie jest). To już nie zapomnicie, prawda? Ja też postaram się zapamiętać!

O autorze: Alicja Rapsiewicz

Z zamiłowania i wykształcenia aktor-lalkarz. Pracowała przez 8 lat na różnych scenach w kraju i za granicą grając rozmaite role (od Krowy przez Anioła na Świętej skończywszy). Kilka zwrotów akcji w jej życiu i ciężki, ale ciekawy żywot wędrownego artysty, zaowocowały pomysłem aby objechać świat dookoła. Podróżowanie to jej największa pasja. Spędziła 4 lata w drodze przemieszczając się pieszo, autostopem, rowerem i jachtem. Odwiedzając rozmaite zakątki świata lubi przyglądać się codziennemu życiu mieszkańców i ich zwyczajom. Nie lubi się spieszyć. Nie wierzy w zdanie "nie da się", zdecydowanie jest zwolennikiem myśli "lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało."

Podobny tekst

Wywiad o jachtostopie w Trójce u Pawła Drozda

Opublikowanie poradnika jachtostopowicza dała nam kilka punktów do lansu i m.in. pojawiliśmy się w Radiowej Trójce w audycji u Pawła Drozda. …

8 komentarzy

  1. Kocham Dalmację, kocham owoce morza. A Palmiżana to moja ulubiona wyspa, z romantycznymi wspomnieniami, dzięki Tobie właśnie je sobie przywołałam.

  2. Jakoś nie mogę się przekonać do Chorwacji. Byłam przejazdem dwa razy i za każdym razem zaskakiwała, ale w mało przyjemny sposób. W tych rejonach u mnie wygrywa Albania oraz Bośnia i Hercegowina, bardziej są mi przyjazne ;) Niemniej rejs faktycznie całkiem przyjemny :)

  3. Myślę, że mimo wszystko każdy z tych krajów ma jednak swój niepowtarzalny charakter i pewnie warto odwiedzić każdy z nich.
    Dalmacja z perspektywy jachtu wygląda też inaczej niż takie klasyczne zwiedzanie lądowe :)

  4. Wakacje w postaci rejsu mogą być mega udane :) Fajna propozycja!

  5. Ojj po sezonie to wszędzie fajnie, na Chorwacji byliśmy u schyłku sezonu, ale niestety bardzo krótko. Akurat apropo owóców morza to w Dubrovniku zjedliśmy niestety najgorsze w swoim wyciu :P

  6. Świetny wpis! Widać, że wakacje na jachcie to musi być naprawdę niezapomniana przygoda. Sam planuję kiedyś wybrać się w taką wyprawę, więc może zdecyduję się właśnie na rejs przez Dalmację.

  7. Oby w tym roku udało się wybrać na wakacje do Chorwacji. Super kraj i ludzie! A rejs jachtem to coś czego każdy powinien spróbować :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *