Od kilku miesięcy jesteśmy już w strefie Schengen, wiec paszport staje się prawie w ogóle nie użyteczny, czasem potrzebny nam jeszcze dowód osobisty, ale aby poznać smak prawdziwych granic powinniśmy wybrać się na wschód, do Azji a najlepiej do Ameryki Południowej. Dlaczego?
Z wypełnianiem dziwnych formularzy granicznych można spotkać się już na polsko-ukraińskiej granicy, wiec to podróżników bardzo nie zdziwi, ale sytuacja, że przez kilka godzin lub nawet dni teoretycznie nie jesteśmy w żadnym kraju na świecie jest już co najmniej dziwna, nie sadzicie? Formalnie wyjeżdżamy z kraju A, ale bynajmniej nie przenosimy się do kraju B. Jak to możliwe?
Weźmy za przykład pograniczny teren Brazylii, Kolumbii oraz Peru w Amazonii. Jesteśmy w miejscowości Tabatinga, która leży w Brazylii. Graniczy ona z miejscowością Leticia w Kolumbii, a jak przepłyniemy łodzią kilkaset metrów to będziemy w miejscowości Santa Rosa w Peru.
Chcąc opuścić Brazylię musimy udać się na posterunek brazylijskiej policji, gdzie oddamy drugą część formularza wjazdowego do tego kraju (pierwsza została na granicy, gdzie wjeżdżaliśmy do Brazylii) a w zamian dostaniemy pieczątkę wyjazdową z Brazylii. Opuszczamy budynek policji i formalnie opuściliśmy teren Brazylii, a faktycznie dalej w niej jesteśmy i to nie przez kilka czy kilkanaście minut. Nawet cały dzień. Idziemy spokojnie do swojego hostelu, potem na kolację i kładziemy się spać? cięgle w Brazylii. Budzimy się rano, idziemy na poranną ?cafe con leche? i udajemy się w stronę przystani, gdzie wynajmujemy łódź i płyniemy do Santa Rosa. Dobijając do brzegu w końcu jesteśmy formalnie i faktycznie poza terytorium Brazylii, czyli ok. 24 godziny po tym jak dostaliśmy „wyjazdówkę”. Udajemy się na posterunek policji peruwiańskiej i znów wypełniamy świstek, którego połowa nam zostaje na cały pobyt w tym kraju. Potem dostajemy „wjazdówkę” do Peru i nasze „niebycie” w końcu dobiega końca. Jesteśmy w Peru, choć w naszym paszporcie wygląda to dziwnie.
Jeszcze dziwniej sprawa się ma, gdy granicę np. kolumbijsko-ekwadorską pokonujemy przez dżunglę. Taka eskapada może trwać kilka, kilkanaście dni, a co za tym idzie różnica pomiędzy pieczątką wyjazdową z Kolumbii, a wjazdową do Ekwadoru też ma kilka dni.
W krajach Ameryki Południowej tak właśnie jest. Poza wyznaczonymi przejściami granicznymi, granicę można przekroczyć także i w różnych dziwnych miejscach z dala od cywilizacji i wtedy naszym obowiązkiem jest uzyskanie pieczątki wyjazdowej z kraju A w ostatniej miejscowości, gdzie znajduje się posterunek policji kraju A, a pieczątki wjazdowej do kraju B w pierwszej miejscowości za granicą, gdzie znajduje się posterunek policji kraju B.
Ot taka ciekawostka?
przez 2 m-ce samotnie szwendałem się od Arg do Brazylii przez Chile,Urugwaj,Peru,Paragwaj,Boliwie..
i chyba miałem szczęście, nie natrafiłem na żadne problemy: ani paszportowe,ani finansowe.
Wybieram się powtornie i zaczynam się obawiac
Zwróć proszę uwagę, że ten post był pisany kilka lat temu – mogło się zmienić sporo, jak widać na plus! :)
Czołem! Planuje tam wypad. Właśnie te kraje o których piszesz. Nie wiem czy dobrze rozumiem? Jak uda mi się na zielonej granicy np. Brazylia-Peru bez pieczątki i kontroli przekroczyć granicę to nie będę miał kłopotów przy wyjeździe z Peru?
Oczywiście, że będziesz miał, bo będą dochodzić, jak wjechałeś do kraju. Uznają to za nielegalne naruszenie granicy.