Tak często po prostu mi się nie chce. Z łatwością znajduję wtedy przeszkody, które nie pozwalają działać by pomysły zamieniać w rzeczywistość. I muszę pojechać na drugi koniec świata, żeby przypomnieć sobie, że mam w życiu łatwo. Poznaj Lynette – jedną z najbardziej inspirujących osób, jakie spotkałam w podróży.
Szykanowana przez koleżanki ze szkoły, bo zawsze widziała świat inaczej i miała marzenia, które wychodziły poza obręb dzielnicy, granicę miasta i leciały daleko poza kontynent afrykański. Mimo różnych decyzji, jak studia zupełnie niezwiązane z tym, co jej w duszy grało, Lynette nigdy nie zapominała o swoich podróżniczych marzeniach i o tym, że chciałaby pracować w turystyce. Taka przewodniczka z powołania. Z sercem.
Ciekawość świata, otwarta głowa, chęć poznawania nowych ludzi i przeżycia kilku przygód prowadziły ją po Europie, Stanach Zjednoczonych i Afryce. Pracowała nawet w hostelu na Madagaskarze. Dawała sobie radę tak dobrze, że zaproponowali jej posadę menadżera, ale Lyn czuła, że czeka ją coś o wiele bardziej fascynującego. Chciała robić coś swojego, w swoim kraju.
Jednak życie w niestabilnym ekonomicznie Zimbabwe, zweryfikowało marzenia o pracy w turystyce. Kraj ma ogromny potencjał, ale przez ostanie 30 lat był fatalnie zarządzany, a jego bogactwo naturalne rozkradane. Brak przemysłu i produktów eksportowych, ogromna hiperinflacja, wycofanie waluty i wprowadzenie dolara amerykańskiego, wszystko to doprowadziło do załamania gospodarki. Nie ma pracy, nie ma pieniędzy.
Tutaj zawsze czegoś nie ma. Mimo wszystko jest niezmiennie jedna rzecz – nadzieja. Jakimś cudem ludzie cały czas wierzą, że w końcu coś się zmieni i będą mogli żyć godnie. Tymczasem wielu Zimbabweńczyków emigruje do krajów sąsiednich, żeby zarobić chociaż niezbędne minimum, by móc opłacić swoim dzieciom szkołę.
W całej tej przytłaczającej i ucinającej skrzydła sytuacji, Lyn nie zapomniała o swoim marzeniu. Życie w stolicy, daje zwykle więcej szans na rozpoczęcie własnej działalności i prowadzenia jej z sukcesem.
Lynette zainspirowana spotkaniami i doświadczeniami jakie zbierała podczas podróży po Europie rozpoczęła w Harare coś, czego w Zimbabwe jeszcze nie znano i co było trudne do zrozumienia w tych warunkach. Free Walking Tours, czyli darmowe spacery po stolicy Zimbabwe. Za spacer się nie płaci, ale przewodnikowi można się odwdzięczyć za czas i wiedzę dając napiwek. Mało kto wierzył tutaj w sukces tego pomysłu, oprócz samej Lyn.
Na przekór pesymistycznym prognozom zabrała się do pracy. Rozmowy z osobami, które pamiętają miasto z czasów kolonialnych, dziesiątki przeczytanych arytkułów i książek – robiła wszystko by zdobyć jak najwięcej szczegółów i ciekawostek o Harare.
Od postanowienia do realizacji pomysłu minęły dwa miesiące. W tym czasie powstała strona internetowa, fanpage na FB i plan trasy. Pozostało tylko znaleźć turystów, chętnych na spacer.
Grupa dziewięciu Egipcjan, którzy przyjechali do stolicy Zimbabwe kibicować swojej drużynie piłkarskiej, oficjalnie otworzyła działalność Free Walking Tours Harare. Lyn dobrze ich zapamiętała, zwłaszcza, że niektórzy nie znali angielskiego i trzeba było znaleźć tłumacza. Od tego czasu spacerowicze pojawiali się regularnie. Sama nie zawsze mogła być przewodnikiem, więc do współpracy zaprosiła kolejne osoby.
Free Walking Tour to dziś jedna z głównych atrakcji Harare, która doczekała się samych pozytywnych opinii na portalu TripAdvisor.
Nie dane mi było wziąć udziału w spacerze po centrum Harare. Chciałam oczywiście to zrobić i nawet umówiłyśmy się na zwiedzanie, ale była tego dnia była wyjątkowo długa ulewa. To pech, a może szczęście, bo za to przez prawie dwie godziny siedziałyśmy w aucie i rozmawiałyśmy o swoich doświadczeniach podróżniczych i życiowych. Ta rozmowa też była w pewnym sensie podróżą. Inspirowałyśmy się nawzajem.
Ale to wszystko to tylko początek, taka trampolina, dająca możliwość wybicia się dalej. Lynette dostała właśnie propozycję pracy w dużej firmie turystycznej w Stanach, a 8 marca bierze udział w międzynarodowej internetowej konferencji Travelpreneur Summit. Wśród innych kobiet pochodzących z Afryki będzie się dzieliła swoim doświadczeniem jakie zdobyła pracując w turystyce w swoim kraju.
Możecie dołączyć online do tego wydarzenia. Trzeba się tylko zarejestrować TUTAJ. Nic się nie płaci, to jest za darmo, a robiąc to przez ten link afiliacyjny Lynette pomagacie jej. Im więcej będzie miała widzów tym lepiej.
Żyjąc w Polsce zapominam o możliwościach, które mimo wszystko tutaj mam. Dopiero przyjaźnie zawierane na drugim końcu świata pomagają mi docenić miejsce, z którego pochodzę.
Kiedy dopada mnie chandra, albo mój kolejny pomysł zaczyna mi się wydawać nie do zrobienia, przypominam sobie o Lyn i wielu innych ciekawych osobach, które miałam szczęście poznać podróżując sama. Oczywiście nie od razu wszystko wydaje mi się prostsze, ale łatwiej mi wtedy spojrzeć na moją sytuację z innej perspektywy, dostrzec możliwości a nie przeszkody.
A dla przypomnienia i refleksji wiersz, który bardzo lubię.
Nie płacz w liście
Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz
Ksiądz Jan Twardowski
Aniu nie wiesz czy w Polsce jest również tego typu inicjatywa?