Afryka marzyła nam się od dawna – długo wyczekiwana podróż, której esencją miała być piękna natura, parki narodowe i dzikie zwierzęta. Jaka była rzeczywistość?
Planując od lipca zeszłego roku wyjazd do Afryki, w głowie miałem tylko jedno – najpiękniejsze parki narodowe południowej części Afryki. Poniżej zapraszam na zestawienie tych parków, które w jakiś sposób były różne od siebie i wywołały najwięcej naszych emocji!
Park Narodowy Krugera w RPA
Dla wielu najbardziej komercyjny park w południowej części Afryki. Według mnie – najlepsza opcja dla osób, które nie mają czasu i chcą zobaczyć jak najwięcej zwierząt w krótkim czasie. Kruger, to najlepiej zorganizowany park narodowy, w jakim byliśmy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można jechać samemu samochodem na tzw. self drive, ale można też dać się obwieźć przewodnikom w zorganizowanej grupie. Można jeździć drogami asfaltowymi, ale też można zjechać na drogi bite i szutrowe. Kruger jest dla wszystkich, jest stosunkowo tani, a wszystkie formalności, permity oraz noclegi załatwia się na bramie wjazdowej do Parku.
Bram wjazdowych jest kilka. My wybraliśmy tę na wysokości miasteczka Hazyview. Wjechaliśmy do Parku wcześnie rano i zostaliśmy tam trzy dni. W tym czasie mogliśmy bez pośpiechu przejechać przez cały Park Narodowy Krugera z południa na północ nie czując, że coś tracimy.
Kruger to też świetnie przygotowana infrastruktura dla tzw. „niedzielnych turystów” – wszystkie kempingi są bezpieczne, dookoła ogrodzone, mają toalety i prysznice z ciepłą wodą. Te większe mają też restauracje, kawiarnie, sklepy, a nawet baseny, w których w godzinach południowych, gdy nie dało się wytrzymać żaru lejącego się z nieba, nawet my się schładzaliśmy. Pisze NAWET MY, bo kiedyś do takich luksusów w naturze podchodziłbym z rezerwą, a dziś albo się zestarzałem, albo faktycznie mają one sens, bo ludzie mają po prostu różne oczekiwania. Kruger takie właśnie jest – dla każdego.
PN Krugera będzie jednak dla mnie zawsze wspomnieniem pierwszy raz widzianej żyrafy i pierwszego słonia, które z gracją przechodzą przez drogę. Będzie też wspomnieniem od zawsze wyczekiwanego lwa, choć widzianego z daleka, ale jednak na żywo i w naturze!
Park Narodowy Gonerazhou
To pierwsze miejsce w Zimbabwe, które odwiedziliśmy i to właśnie ono utkwiło nam najbardziej w pamięci. Mimo wielu pięknych miejsc w dalszej części podróży przez Zimbabwe, to Gonerazhou NP kojarzyć nam się będzie z pierwszą rzeką pokonywaną w bród, kempingiem Chipinda Pools malowniczo położonym tuż nad rzeką, skąd przez całą moc dochodziły nas odgłosy hipopotamów.
Gonerazhou w czasie gdy go odwiedzaliśmy był prawie całkowicie pusty. Przez dwa dni spotkaliśmy kilka osób i czuliśmy, że mamy ten ogromny teren prawie tylko dla siebie.
Miejsce, które rozwaliło nas najbardziej to klify oświetlane promieniami zachodzącego słońca, a na pierwszym planie pałaszujący trawę słoń!
Kyle Rectreational Park
Do Kyle przyjechaliśmy tylko po to, aby zobaczyć nosorożce. Nie jest to łatwe, bo jest ich stosunkowo niedużo, ale uparliśmy się i powiedzieliśmy sobie – albo tu je zobaczymy, albo nie wyjeżdżamy stąd wcale! :)
Kyle ujęło nas zupełnie przypadkiem dwiema kwestiami – pięknym sztucznym jeziorem, nad którym górują skały z bajecznie położonym kempingiem. Grunt tego kempingu to ogromna skała! Ale to co jest jeszcze lepsze w tym parku, to pełna swoboda poruszania się po nim. Park Krajobrazowy Kyle, bo tak trzeba by go nazwać, to stosunkowo rzadko odwiedzane przez zagranicznych turystów miejsce, więc reguły poruszania się po nim są dość luźne – można jeździć wszędzie tam, gdzie są drogi oraz ślady samochodów. Nie jeździ się tylko tam, gdzie nic wcześniej nie jechało. Coś, co irytowało mnie w Krugerze, czyli wiele tras, które są zamknięte dla turystów, a wyglądały na dość dzikie, w Kyle było na wyciągnięcie ręki.
Tak też szukaliśmy nosorożców, wyjeżdżając jeszcze przed wschodem słońca w region parku, w którym mają swoje ulubione terytoria i gdzie codziennie rano przychodzą do wodopoju, jeździliśmy cichutko (o ile terenówka może być cicha!), zataczając coraz węższe koła wokół miejsca, gdzie spodziewaliśmy się je spotkać. W końcu się udało, a emocje które towarzyszą spotkaniu malutkiego nosorożca z matką, są ogromne.
Mana Pools National Park
Podobno najlepszy park narodowy w całej południowej części Afryki zaraz po Transfrontier NP… podobno… bo gdy do niego wjechaliśmy i już rozbiliśmy swój namiot dachowy na kempingu z widokiem na Zambezi… zerwała się ulewa, która trwała do następnego rana. Gdy wstaliśmy co prawda obudziły nas promienie słońca, ale cały teren wokół stał w wodzie.
Wyjeżdżanie gdziekolwiek kończyło się fiaskiem po przejechaniu 2-3 kilometrów. Samochód grzązł w błocie, a miejscami wręcz nie było widać, gdzie jest droga, a gdzie mokradła, bo wszystko było jedną wielką kałużą. Próbowanie objechania choć trochę Mana Pools nie było w ogóle możliwe. To, co nam się natomiast tam zdecydowanie udało, to zgubić tablicę rejestracyjną, w którejś z metrowych kałuż!
Hwange National Park
Miejsce obłędne, ze względu na fakt, że stanęliśmy tam oko w oko z królem zwierząt. Być 3-4 metry od ogromnego lwa, który leniwie ziewa patrząc w Twoją stronę – bezcenne przeżycie. Warte zdecydowanie pieniędzy i wstawania przed wschodem słońca. Region, który szczególnie polecamy to tzw. patelnie, czyli puste od krzaków tereny parku, w których jest zwykle wodopój i do, którego schodzą co rano antylopy, żyrafy i zebry. Jeśli schodzą kopytne, to schodzą i drapieżniki!
Warta uwagi jest tylko południowa część parku, północ można sobie zdecydowanie darować, bo jest sucha i krzaczasta, więc i tak nic się tam nie da zobaczyć.
Chobe National Park
Dla nas był to już któryś z kolei park narodowy, więc sam w sobie nie wywarł na nas dużego wrażenia. Trochę byliśmy też już rozpuszczeni widokiem żyraf, zebr, antylop, a nawet pary lwów, które się bzykały pod drzewem ;) To, co Chobe dało nam nowego, to perspektywa zobaczenia życia zwierząt z poziomu rzeki, a dokładnie z łodzi. Wypłynęliśmy na rejs po rzece o 15:30, a trwał on do zachodu słońca.
To właśnie tam spotkaliśmy słońca, któremu było widać tylko trąbę i czubek głowy – przekraczał akurat rzekę. To tam widzieliśmy hipopotamy pasące się na jednej z wysp, na której czują się bezpiecznie. Wszystkie hipopotamy spotkane wcześniej, widzieliśmy tylko zanurzone w wodzie. Tutaj też spotkaliśmy ogromne krokodyle słodkowodne, które chłodziły się na brzegu rzeki rozdziabiając paszczę, jakby zapraszały nieuważne ptaki do wejścia im wprost do paszczy.
Central Kalahari National Park
Oj tego, to ja długo nie zapomnę. I nie dlatego, że były piękne krajobrazy, czy mnóstwo zwierząt! Oj nie! To tutaj poczułem czym jest jechanie przez piaskownicę wielkości Polski! Trasę, którą pokonaliśmy przez piaski Kalahari przyrównałbym do trasy od Bieszczad po Legnicę – dwa dni jazdy ze średnią prędkością 20-30 km/h, a podobno to i tak było szybko. To tutaj przestałem się w końcu bać jeździć po piasku.
Lęk, który nabyłem w Australii Południowej, w końcu udało mi się pokonać radząc sobie z naprawdę mega głębokim piaskiem. Kluczem do zagadki jest dobry samochód, spuszczone powietrze w kołach i trzymanie obrotów, które dają wystarczające momentum samochodowi. Aha, warto też mieć dużo paliwa, bo jak po 250 kilometrach zauważyłem, że nasz 80-litrowy zbiornik diesla jest już pusty, to w nerwach zacząłem liczyć, czy starczy nam paliwa na resztę trasy! Niezbędne przyrządy na Kalahari: kompresor, łopata do piasku i zupełny brak pośpiechu. Każdy piasek można pokonać, tylko nie można się spieszyć.
Namib-Naukluft National Park
Zupełnie inny niż wyżej opisane. Przeogromny park narodowy, który jest jedną wielką pustynią poprzecinaną niewyobrażalnie pięknymi wydmami. Właśnie dla tego parku przyjechaliśmy do Namibii, w której nic innego się już nie liczyło.
Pustynia kamienista, żwirowa, piaskowa – każdy jej rodzaj w różnych konfiguracjach można spotkać w Namib NP. Zresztą, sam fakt, że nazwa kraju bierze swoją nazwę właśnie od tej pustyni (ponoć najstarszej na świecie!) świadczy o tym, jak ważne i niesamowite jest to miejsce!
To zestaw naszych najpiękniejszych wspomnień, a teraz do rzeczy – jeszcze przez trzy dni trwa konkurs, w którym możesz wygrać bilet lotniczy dokądkolwiek z siatki połączeń linii KLM – szczegóły poniżej!
KONKURS – do wygrania bilet lotniczy linii KLM
My właśnie spełniamy swoje afrykańskie marzenie. Od ponad czterdziestu dni buszujemy samochodem terenowym po krajach Afryki Południowej. Wyjazd ten jest zorganizowany we współpracy z linią lotniczą KLM, która zechciała nas włączyć do swojej akcji #PodrozeMarzenKLM. Finałem tej akcji jest konkurs, w którym to TY możesz wygrać bilet lotniczy w dowolne miejsce na Ziemi, do którego lata linia lotnicza KLM.
Co trzeba zrobić, aby wygrać bilet lotniczy? Zasady są bardzo proste:
- W poprzednim wpisie z RPA ukryliśmy jedno słowo związane z Parkiem Narodowym Krugera. Należy odnaleźć to słowo (mała podpowiedź – szukaj koloru charakterystycznego dla KLM).
- Na pozostałych 5 blogach biorących udział w akcji, zostały także umieszczone pojedyncze słowa, które należy odnaleźć – linki do wpisów z hasłami: adamantwanderer.com, gdziewyjechac.pl, lkedzierski.com, thefamilywithoutborders.com, zyciejestpiekne.eu.
- Komplet 6 haseł oraz krótki opis Twojej Podróży Marzeń należy umieścić w formularzu znajdującym się na specjalnej stronie => Podróże Marzeń KLM
- Konkurs trwa od 19.12.2017 godz. 0:01 do 21.01. 2018 godz. 23.59
- Wszystkie szczegóły konkursu, regulamin oraz formularze znajdziesz na stronie www.bloceania.pl/podrozemarzenklm.
Powodzenia, a Ty powiedz, co najbardziej chciał(a)byś zobaczyć w tej części świata? Dokąd chciał(a)byś polecieć na tym bilecie? Może tak jak my do Johanesburga w RPA, albo do Windhuk w Namibii?
Szkoda, że tej Etoshy jednak nie odwiedziliście, brakuje jej w tym zestawieniu. No i Spitzkoppe…
Etosha podobno bardzo podobna do Chobe. Ja do Namibii chce wrócić na minimum miesiąc, więc to się jeszcze nadrobi :D
Coś trzeba sobie zostawić na tzw „potem” :D
Kozak
Raczej góral, choć rodzina faktycznie ma kozackie korzenie ?
Totalny czad, aż chce się spakować plecak i ruszyć na Afrykę <3
Super akcja!
niesamowite fotki! Jak oceniacie te miejsca/kraje na rower z sakwami? Pozdrawiam
Da radę, ale do Parków Narodowych nikt Cię nie wpuści, czyli de facto zostanie Ci zostawienie roweru w jakimś hostelu wykupienie za każdy razem pakietowych wycieczek do parków. Nie spotkaliśmy w żadnym z tych krajów ani jednego sakwiarza, a mamy na to wyczulone oko.
Coś pięknego! To następnym razem wiem już jaka trasa: RPA, Zimbabwe , no i Bostwana dla Okawango a wy uderzajcie koniecznie do Etoshy
:)
Etoshy nie ogarniemy tym razem, bo to jest zupełnie osobna bajka.
To co nas przyciągało do Namibii to właśnie pustynia, jej bezkres, kolory, piach niesiony wiatrem i to bezchmurne niebo rozgwieżdżone nocą do granic przyzwoitości. Na tym właśnie chcieliśmy się skupić i zanurzyć w dosłownym tego słowa znaczeniu. Sama wiesz jak to jest… :)
Namib desert is huge beautiful! I did sand boarding on the desert. Following your journey brings back my memories of Africa
Josephine, you where the one, who inspired me the most to come here! Your stories told in JB by your table late in the night ❤
Alicja and Andrzej, I am happy for both of you finally making it to Afica. It’s an honour my story inspired you for African adventure. Looking forward for more pictures …
Very, very soon more pictures… but in here so much is going on, that we can not handle Internet stuff so quickly!
I boso !!!!widac kto sie uziemia to i Zyje!!pelna piersia!!!
Cudownie jest tez popatrzec w „sina dal”bezkrez pustyni!!bo czlowieczenstwo jest zaklete w znakach drogowych ,murach ,skrzyzowaniach,,, itd polecam sie cos na ten tematdowiedziec !!!to tak dla „zoltodziobow” wiadomosc! Pozdrawiam serdecznie!!!!
Zobaczyć te zwierzęta w ich naturalnym środowisku – niesamowite! Namibia numer jeden!
Dla mnie też Namibia to petarda na maxa! Bajecznie piękna jest!
chyba nie chcę klikać w to zestawienie :( boje się
Ja w Twoje klikałem, mimo iż katowałeś nas bez litości koreańskimi przysmakami ?
Kliknij i zamknij oczy :P
Przepiękne są te parki narodowe… super, że można oglądać zwierzynę w ich naturalnym środowisku. Ach… wiedziałem, żeby nie klikać w tego posta :(
Teraz będę musiał tam kiedyś pojechać :)
ale kosmos, mózg dęba staje i nie chce się cieszyć weekendem przez takie akcje :P A tak serio to Australia wypada raczej marnie przy tym ;) Hipopotam jak żuk i niezdecydowane żyrafy dla mnie wygrały!!
Zwierzęta na dziko są czasem tak śmieszne, że naprawdę można boki zrywać!
Australii nie przestane kochać za wolność spania gdziepopadnie w Outbacku. W Afryce południowej tego w ogóle nie ma ?
Oj Paula tu jest nieziemsko, ale Australia mimo wszystko ma też to „coś” i trudno tu porównywać co lepsze a co gorsze. Krajobrazy nawet podobne, zwierzęta totalnie inne :) Ale w Australii czuję się jakąś taką… magię. Może to przez te aborygeńskie opowieści, sama nie wiem.
czy wy probujecie mnie pocieszyc? hahahahh a idzcie gonic zyrafy. Powodzenia i dzieki za relacje. Buziaki.
Paulina Tęsknię <3
Afryka przez nas mało odkryta, ale po Waszych postach to się musi zmienić :-) super
Tylko weźcie dużo baksów, bo tu tanio nie jest ?
Ech, się rozmarzyłam… Namibia to dla mnie zdecydowanie najpiękniejszy afrykański kraj :) Spędziliśmy tam i w Botswanie trzy tygodnie, i to jest zdecydowanie za krótko. Koniecznie trzeba tam jeszcze wrócić :)
Marzenie! Przepiękne zdjęcia – zazdroszczę :)
Piaskownica wielkości Polski skradła moje serce ;) Piękne zdjęcia :)
piękne zdjęcia, dla mnie wygrały Zyrafy i niech Alicja mi wybaczy-nr2 Alicja na wydmie :)))Afrykę troszkę znam, ale szczerze zazdraszczam Wam tych bezdroży, odwagi samotnej podróży i pełnego zaufania do auta, jest moc w Was szacun
Kosmos! ;)
PS. To może być głupie pytanie, ale w sumie …. czy przez takie miejsce jak Mana Pools, Kalahari czy Kyle da się przejechać rowerem? ;) W sensie, czy to jest w ogóle bezpieczne?
Nie jest głupie, bo też o tym myślałem. Niestety nie mam dobrych wiadomości – do żadnego parku narodowego czy rezerwatu nie da się wjechać na rowerze lub motorze. Tylko samochodem swoim lub z wycieczką. Jest to podyktowane względami bezpieczeństwa i nieobliczalnością dzikich zwierząt, które tam przebywają i czują się naprawdę jak u siebie w domu.
Piękne :o
Bosko tu jest, to fakt!
Nigdy nie byłam w Afryce (poza Marokiem) i po tych Waszych wpisach ostatnio mi się śniło, że byłam w Namibii. To znak?
Namibia to jest taka petarda, że naprawdę nie dziwię się, dlaczego Ci się śniło!! <3
Andrzej Żebym tylko jeszcze miała nieskończoną ilość hajsów i czasu, to w ogóle byłaby magia! Ale wstępnie planuję te rejony na za rok, więc zapisuję sobie Wasze posty na zaś! <3
Celuj w któryś styczeń – jest już po sezonie, więc taniej, a nie ma jeszcze pory deszczowej, która obecnie zaczyna się w lutym. Jechanie polskim latem do Namibii, to koszmar logistyczny, bo trzeba rezerwować kempingi na kilka dni na przód.
Andrzej Polskim latem to ja siedzę w Polsce i jem drożdżowe mojej mamy :P
Słusznie!! ?
Andrzej A teraz cierpię przez tą cholerną szarość i zimno, więc już planuję, gdzie tu uciec za rok zimą
Zdjęcia fantastyczne! Aż chce się tam być. Jestem pod ogromnym wrażeniem i mam nadzieję, że uda mi się chociaż raz wybrać do Afryki…
Afrykańskie parki narodowe są przecudowne. Świetne zdjęcia, bardzo zazdroszczę możliwości zobaczenia takich widoków :) Pozdrawiam!
Teraz podczas zimy chciałoby się uciec w ciepłe kraje. Mi osobiście pozostaje w tej chwili popatrzeć na przepiękne zdjęcia i pomarzyć :) Na żywo widoki te muszą wyglądać wspaniale.
Ale przepiękne fotografie! Aż nie mogę się na nie napatrzeć :) Ciepło… słonecznie… a nie to, co tutaj :) Pozdrawiam znad polskiego morza!
Najbardziej zafascynował mnie Park Narodowy Krugera w RPA. Coś niesamowitego!
Piękne zdjęcia, gratuluję. Po safari w Kenii, gdzie bardzo mi się podobało, trzeba mi wyruszyć do Południowej Afryki. Pozdrawiam
Od dzieciństwa marzę o podróży do RPA, ale póki co taka podróż pozostaje tylko w sferze marzeń. Ostatnio zafascynował mnie Park Narodowy Krugera w RPA. Coś pięknego. Bardzo wam zazdroszczę takich pięknych wspomnień.
To wygląda naprawdę cudownie – zazdroszczę! Może kiedyś też się wybiorę w taką podróż :)
Wspaniałe fotografie! Tylko pozazdrościć :)
Cudowne krajobrazy. Warto zobaczyć to na własne oczy.
do RPA nigdy mnie nie ciągnęło, ale muszę przyznać, że patrząc na te niektóe z tych zdjęć, pomyślałam sobie, że ten kraj też ma swój urok. Ale pewnie każde miejsce ma ;)
Zawsze chciałem się zobaczyć kawałek Afryki ale w najbliższym czasie nie będzie mi to dane. Piękne zdjęcia!
Piękna ta Afryka i super macie sprzęt do fotografowania! Pozdrawiam!
Kozacka ta pustynia. Pozdro!
fajna pustynia
Piękne zdjęcie i moim marzeniem jest właśnie zwiedzić Afrykę południową.
Świetne zdjęcia:)
Super sprawa! ;) Pozdrawiam
Przepiękne zdjęcia.
Czy w parku Krugera jesli robi sie opcje self-drive, to mozna spac w dowolnym miejscu czy tylko w wyznaczonych kampingach?
Czy mozna wjechac do Parku jesli nie ma sie zarezerwowanych zadnych kampingow czy tez jest to sprawdzane?
Czy koniecznie trzeba rezerwowac wjazd self-drive z gory czy mozna po prostu zajecha, zaplacic i zwiedzac?
Z gory dziekuje za odpowiedz.
Musisz spać w wyznaczonych miejscach w Krugerze, jak i innych parkach. Wokół są naprawdę dzikie zwierzęta i nie są to żadne fanaberie, że park chce na nas zarobić czy coś, tylko jest to po prostu niebezpieczne, gdyby się spało samemu na dziko.
Tak, można wjechać do parku bez rezerwacji kempingów, wtedy wjeżdżasz po prostu na jeden dzień lub rezerwujesz coś na miejscu, jesli będą akurat miejsca.
Można wjechać od tak, kiedy się chce.
Słonie, lwy, żyrafy skradły nasze serca. I to nie jest widoczek z zoo, tylko dzikie, często niebezpieczne zwierzęta. Wspaniała podróż i rewelacyjna relacja!