Domy na wodzie w Kambodży.

Moja Kambodża – wioska na wodzie

Coraz mniej jest takich miejsc na Ziemi, gdzie wydawałoby się, że czas zatrzymał się w miejscu. Tym bardziej trudno o nie w krajach, do których przyjeżdżają tłumy turystów. Takim na pewno jest Kambodża, a powód to jeden z cudów świata – świątynie Angkoru. Moja perła Kambodży jest jednak w innym miejscu. Z dala od fleszy aparatów i tłumów turystów…

Na odnalezienie autentycznej Kambodży, nie zepsutej zachodnią hołotą wysiadającą z luksusowych klimatyzowanych autokarów, w szpilkach na obcasie, hawajskich koszulach i/lub z kowbojskimi kapeluszami na głowie, straciliśmy sporo czasu i energii, ale wydaje mi się, że było warto. Błądząc skuterem po coraz bardziej nagrzanych przez słońce bezdrożach Kambodży, w końcu docieramy nad brzeg rzeki. Od rana nie widzieliśmy żadnej białej twarzy, więc wydawało nam się, że jesteśmy blisko. Byliśmy bardzo blisko.

Kilka chwil później byliśmy już na takiej łodzi, która miała nas zabrać w inny świat – życie na wodzie…
Kilka chwil później byliśmy już na takiej łodzi, która miała nas zabrać w inny świat – życie na wodzie…
Widzimy pierwsze domy unoszące się na wodzie.
Widzimy pierwsze domy unoszące się na wodzie.
Tutaj nawet małe dzieci, bez rodziców pływają same łodziami…
Tutaj nawet małe dzieci, bez rodziców pływają same łodziami…
…albo baliami, jak ten malec wracający ze szkoły do domu.
…albo baliami, jak ten malec wracający ze szkoły do domu.
Widzimy pływający sklepik…
Widzimy pływający sklepik…
…a to już pływająca knajpka…
…a to już pływająca knajpka…
Czasem się ktoś do nas nieśmiało uśmiecha…
Czasem się ktoś do nas nieśmiało uśmiecha…
…czasem nie zwraca zupełnie uwagi…
…czasem nie zwraca zupełnie uwagi…
…czasem ktoś do nas macha nieśmiało…
…czasem ktoś do nas macha nieśmiało…
Turyści pędzący speed-boat'em do Siem Reap.
Turyści pędzący speed-boat’em do Siem Reap.

W pewnym momencie zaczyna dochodzić do nas dziwny ryk. Zza zakrętu wyłania się pędząca biała łódź pełna turystów płynących z Phnom Penh do Siem Reap. Głośna muzyka, piwko na górnym pokładzie… oby nie zechcieli się tu zatrzymać.

domy_na_wodzie_kambodza3

Łódź turystyczna wywołała sporą falę i wszystkie domu w pobliży zaczęły niespokojnie falować tak jakby bojąc się o swój los. Łódź jednak mknie swoim torem. Nikt nawet nie myśli, aby się tutaj zatrzymać. Kilka chwil później ryk silnika milknie w oddali, woda też się uspakaja i wszystko wraca do normy… znów jest leniwie, jak kilka chwil temu..

Przyglądamy się więc dalej domom na wodzie, suszącemu się praniu…
Przyglądamy się więc dalej domom na wodzie, suszącemu się praniu…
…kolorowym dywanom.
…kolorowym dywanom.
Obserwujemy życie codzienne mieszkańców tej dziwnej dla nas wioski…
Obserwujemy życie codzienne mieszkańców tej dziwnej dla nas wioski…
…i powoli zbliżamy się do brzegu, gdzie stoją domy na palach.
…i powoli zbliżamy się do brzegu, gdzie stoją domy na palach.
Są też urzędy albo siedziby partii…
Są też urzędy albo siedziby partii…
…no i jest meczet, do którego w porze deszczowej można tylko dopłynąć.
…no i jest meczet, do którego w porze deszczowej można tylko dopłynąć.

Tak, właśnie taką Kambodżę chcę zapamiętać. Nieskażoną przemysłem, nie zepsutą przez turystów, naturalną, leniwą… piękną… Taka jest moja Kambodża.

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Pola Śmierci, Więzienie S-21 i Pol-Pot

Kambodża to jeden z biedniejszych krajów Azji, ale mimo to przyciąga rzesze turystów. Powodem jest kompleks świątyń Angkoru. To taka …

4 komentarze

  1. Czy wiesz, że to najbiedniejsi z biednych, że oni nienawidzą zycia na rzece? Że gdyby tylko moglii…
    Ale sredni moga bo w większości to Wietnamczycy. Kmerowie ich nienawidzą. Te stosunki sa dość pogmatwane (pomimo tego, że Hun Sen jest Wietnamczykiem)
    Mieszkam przy rzece Tonle Sap od 3 miesięcy.
    Jeszcze mnie nie było w Angkor.
    Ale te wioski to nie jest „prawdziwa” Kambodża

  2. Aleksandra Stanko

    ci ludzie zyja bardzo biednie,ale nie z wlasnego wyboru.ziemia zostala im zabrana,podczas najazdow tajow,ktorzy grabili kraj.Ci ludzie skryli sie na tym pieknym ogromnym ( w czasie pory deszczowej ) jeziorze.
    kiedy weszla nowa wladza ,skorumpowani urzednicy nie zechcieli oddac ziemi tym ludziom.udzielic zadnej pomocy.
    wiec sa skazani na zycie na wodzie,w biedzie.
    sa organizowane wycieczki dla tych okropnych turystow z wielkimi obiektywami strzelajacymi zdjecia prosto w oczy ludzi ,ludzi ktorzy nie maja wyboru.
    (chyba ze jakims cudem uda im sie przylaczyc do skorumpowanej wladzy.)
    z pieniedzy turystow sa organizowane np.szkola i darmowa woda pitna.
    niestety wiekszosc pieniedzy idzie do prywatnych kieszeni.
    i ludzi ci zyjacy w biedzie,nie maja wyboru,usmiechaja sie jak malpki do obiektywow.
    troche smutne.smutna ta kambodza.

    • Aleksandra, a nie uważasz, ze żyją biednie na nasze, zachodnie standardy? Historia jest dość ponura – to prawda, jednak to jak odbierani są turyści, zdecydowanie zależy od miejsca, do którego dotrzesz. To opisywany w tym poście, jeszcze w połowie 2010 roku, na prawdę było poza turystyczną ścieżką.

      To mogło się przez ponad trzy lata zmienić, więc nie będę bronił swojego stanowiska za wszelką cenę, bo nie znam realiów obecnych. Jednak wtedy, gdy my tam byliśmy, odbierani byliśmy bardzo pozytywnie, zapraszano nas do tych domów i nikt ze smutkiem na patrzył w nasze obiektywy. Jak tylko robimy komuś zdjęcia z bliska i mamy możliwość zapytać o pozwolenie, to bezwzględnie to robimy.

      niestety muszę się też zgodzić z Tobą, że „patologia turystyczna”, że tak to określę w Kambodży, ale też Laosie, Indonezji, a nawet ostatnio i Birmie, jest coraz bardziej powszechna. Przyjrzyj się projektowi Pawła Cywińskiego – post-turysta.pl Interesująca inicjatywa. Pozdrawiam.

      • Monika Manduk

        Hej! Jesteśmy juz drugi miesiąc w Kambodży i wioski, o których pisaliscie 4 lata temu nadal istnieją tu nietknięte, najwięcej na rzece Tonle Sap i przy ujściu rzeki do jeziora, na rozlewiskachrozlewiskach. Siedzielismy w tych wioskach z 2 tygodnie, cos niesamowitego z jakim spokojem i uśmiechem przyjmują to co maja. A mają tak niewiele.
        Wioski na jeziorze od strony Siem Reap i Battabang to inna historia, to jak żywe skanseny turystyczne, gdzie turysta wkracza w prywatność mieszkańców nie pytając, bo przeciez zapłacił. Dlatego tam nie ma tez żadnych naturalnych relacji miedzy lokalnymi a najezdzcami, to przymus tylko, jedni walczą o zdjęcie, drudzy o dolara na życie. Pozdrawiamy:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *