Wachlarz - pierwsze spotkanie podróżnickie, fot. Agnieszka Wanat

Podróżnik vs. Bloger – Wachlarz #1 subiektywnym okiem

Kolejny weekend spędzony w Warszawie i znów wracam na moją wieś z kłębiącymi się myślami w głowie. Jakub zapowiadając mnie w  wachlarzowej dyskusji co prawda zaznaczył, że będziemy się spierać, ale nie sądziłem, że postawi mnie prawie pod murem egzekucyjnym i zaleje falą pytań i to często dotyczących spraw, które działy się ładnych parę lat temu…

Zacznijmy jednak od początku – „Wachlarz” to spotkania organizowane przez Anię i Kubę Górnickich, którzy prowadzą bloga podrozniccy.com. Można by więc przypuszczać, że będzie to spotkanie podróżnicze, ale nie. Oni postanowili nie zamykać się w dość ciasnych ramach podróży bliższych lub dalszych, lecz poprzez Wachlarz starają się łączyć je ze wszystkim, co wokół nich – z reportażem, fotografią, blogowaniem, vlogowaniem i ogólnie rzecz biorąc social media, które (wydaje mi się) bardzo ich interesują. Ci więc, którzy oczekują ciemnej sali, rzutnika, muzyczki etnicznej i monologów wygłaszanych przez prelegentów, zawiodą się sowicie przychodząc z takim nastawieniem na następne wachlarzowe spotkania.

Goście pierwszego Wachlarza byli z różnych bajek i reprezentowali zdecydowanie odmienne formy przekazu: Monika Szewczyk – prowadząca konwersatorium „Etyka w fotografii”, Marek Miller – tradycyjny reportażysta, Radek Kotarski prowadzący bardzo ciekawy kanał na Youtube pt. Polimaty oraz ja – bloger piszący w podróży.

Na początek, każdy z gości został przepytany przez prowadzących, a na koniec próbowaliśmy podyskutować między sobą. Przyznam, że bardzo zaintrygowała mnie taka, bądź co bądź, nowa formuła (choć przypomina mi trochę ostatni Mediafun Lab), jaką wprowadzają Podróżniccy, gdyż lubię dyskutować o nurtujących i dotyczących mnie tematach. Nie zawiodłem się i na pewno z tego spotkania wyniosłem, co najmniej kilka cennych wskazówek, które zastosuję w przyszłości. Nie chcę opisywać, co kto mówił, bo to można zobaczyć w nagraniu ze spotkania, które trwa prawie 1,5h, wolałbym się zdecydowanie skupić na moich subiektywnych przemyśleniach.

https://www.youtube.com/watch?v=WXwUmU1qDH4

Dopiero w domu oglądając powyższa relację wideo zauważyłem, że Jakub przepytując mnie mocno skoncentrował się na celu prowadzenia naszego bloga – pytał o to dlaczego piszemy, o to czy chcemy na nim zarabiać, czy ogólnie żyć z podróżowania/blogowania. Tłumaczyłem się też, dlaczego nie chcemy napisać ksiązki z podróży. Mimo, iż mniej lub bardziej zgrabnie starałem mu się to wytłumaczyć, to dalej nie wiem, o co Kubie chodziło z tym zarabianiem „w głupi sposób”. Na pewno mamy odmienne podejście do podróżowania i blogowania niż Podrożniccy, ale każdy ma prawo robić to, co uznaje za stosowne. (Do tego tematu jednak wrócimy już niedługo w wywiadzie bez cenzury, gdzie tym razem ja przepytuję Kubę i Anię z ich sposobu na blogowanie i życie z podróży, więc to może taka riposta była, co Kuba?). Mam też takie nieodparte wrażenie, że jedna z moich wypowiedzi dotycząca “Los Wiaheros Travel” mogła zostać opacznie zrozumiana. Uściślając więc, nie zamierzam zakładać w przyszłości firmy i organizować komuś wycieczek do egzotycznych krajów, ale grupę (zorganizowaną przez inne biuro) poprowadzić mogę, co od czasu do czasu zresztą od dawna czynię.

Bardzo zaciekawiła mnie też sama osoba Moniki Szewczyk, której zajęcia „etyka w fotografii” np. w formie warsztatów powinny znaleźć się, w mojej opinii, w programie niejednego festiwalu podróżniczego w Polsce, co by zacząć eliminować pewne karygodne zachowania, jakie widzi się wśród turystów wyjeżdżających do krajów Azji, Afryki czy Ameryki Płd.

Wachlarz - pierwsze spotkanie podróżnickie, fot. Agnieszka Wanat

Reasumując, podoba mi się forma, podoba mi się dyskusja, która zderzyła cztery różne punkty widzenia na podobny temat. Jest na pewno kilka kwestii technicznych, które organizatorzy powinni poprawić, ale świetnie sobie z tego zdają zapewne sprawę. Jedyny minus to fakt, że w polemikę nie weszli widzowie, nie było pytań z sali, co wg mnie bardzo urozmaiciłoby przede wszystkim rozmowy indywidualne. Super było natomiast zobaczyć na sali ludzi, którzy znają LosWiaheros – gdzieś tam jednak docieramy z przekazem i Was tutaj szczególnie pozdrawiam :)

Na koniec wg mnie najważniejsza myśl z tego spotkania, wypowiedziana przez Marka Millera: „Może warto napisać jedną książkę, a dobrze i przejść do historii, a nie osiem średnich?” 

 

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

27 komentarzy

  1. Szacunek, za Wasze podejście do podróżowania, fajnie, że jeszcze można usłyszeć takie słowa u podróżników. Tak trzymajcie! Pozdrawiam

  2. PS. podrozniccy co raz bardziej kierują się w stronę medialną, a przy okazji komercyjną, niby takie czasy, taka nasza współczesność, gdzie wszyscy idziemy w jednym kierunku, ale nigdy nie będzie mi to pasowało w odniesieniu do podróżowania… dobrze, że idziecie w kierunku przeciwnym. ;-)

    • AgniKrukowska

      Zastanawia mnie ta wypowiedź, bo wydaje mi się, że lepiej unikać określania i sugerowania czyja droga jest lepsza. Sama dopiero zaczynam podróżować i zastanawiam się nad założeniem bloga, szukam inspiracji. Przyglądam się Podróżnickim od dłuższego czasu, mają pomysł na siebie i po prostu go realizują, a czy pomysł jest słuszny czy nie… któż to może ocenić.

      • Zgadza się Aga. Specjalnie napisałem, że każdy ma prawo podróżować i blogować w swój sposób, bo nie chciałem, aby moje słowa zostały odebrane jako krytyka sposobu Ani i Kuby – oni to robią po swojemu i mają do tego prawo. Jak wspominałem do tematu jeszcze wrócimy w wywiadzie, który z nimi przeprowadziłem, bo wiem, że „ich sposób” wiele osób może bulwersować lub być nie do końca zrozumiały. Just stay tuned :)

        • AgniKrukowska

          Z przyjemnością ten wywiad przeczytam!

        • A ja myślę, że zarówno jak każdy ma prawo do swojego sposobu na podróżowanie, blogowanie czy pieczenie placków, tak samo każdy ma prawo by mu się dany sposób nie podobał, a drugi przypadł do gustu bardzo. To tak w totalnym oderwaniu od Podróżnickich moje trzy grosze ;-)

          • Bardzo dużo dyskusji jest o podzialach w tym środowisku podróżniczym. Dziwi mnie to o tyle, że wszyscy są tacy otwarci zawsze w podróży, spotkają Gruzina na drodze to wejdą z nim do chatki i zanocują. Ale potem jak test na otwartość pojawia się w domu to już jest zgoła inaczej :) Myśmy od samego początku postawili na motywację innych, promowanie aktywności takiej na jaką każdy może sobie pozwolić i serdeczność.

            Chciałbym więcej rozmów o tym co nas łączy, a nie dzieli. Bo to idzie w niebezpieczną stronę.

          • Czytam Kuba trzeci raz Twój komentarz i nie mam zielonego pojęcia czemu pojawił się w odpowiedzi na mój. Może ja już zdurniałam zupełnie od tego zanieczyszczenia powietrza ;-) Peace & love oraz w Gruzji (niestety) jeszcze nie byłam :-P

          • A on nie był do Ciebie – tylko tak generalnie :) Myśl poranna, przy kawie.

          • No ładnie mi to tak myśl przyobiednią swoją refleksją poranną burzyć? ;-)

    • Mateuszu, cieszę się niezmiernie, że piszesz iż stajemy się medialni. Jeśli tak twierdzisz, to znaczy, że z przekazem o Witkacym czy dyskusji o reportażu oraz kolejnych na Wachlarzach można dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, że nie są to tematy niechciane, bo takowymi być nie muszą. Ale jeśli myślisz, że „niszowe = fajne” „komercyjne = złe” to znaczy, że się nie rozumiemy. Za cel przyjmujemy sobie zawsze, aby każdy szedł w swoim kierunku. Podróżujemy po swojemu i do takiego „po swojemu” zachęcamy innych.

      Za fakt, że umiemy zainteresować sponsorów sobą i tym, w co wierzymy, przepraszał nie będę :)

      • Jakubie nie zrozum mnie źle bo jak najbardziej szanuję i podziwiam waszą pracę i to, że wiedziecie prym wśród polskich blogów podróżniczych też o czymś świadczy. Fajnie, że organizujecie różnego rodzaju akcje, wprowadzacie różnorodność w swoim blogu co naprawdę mi się podoba. Jestem Waszym stałym czytelnikiem i nim pozostanę, waszą zaradność w pozyskiwaniu sponsorów, wybijaniu się wśród innych też doceniam, tym bardziej, że robicie to dla Nas i angażujecie Nas też w różnego rodzaju akcje to jest jak najbardziej na plus. Jednak dla mnie podróżnicy zawsze będą utożsamiani ze skromnością i tym „swoim światem” oddalonym od tej całej rzeczywistości, która Nas otacza. Czytając różnego rodzaju artykuły na loswiaheros zapominam o tym wszystkim co mnie otacza, mówiąc kolokwialnie „odpływam” z każdą przeczytaną linijką, mam wrażenie jakbym był tam razem z Nimi. Nawet takie szczegóły jak stonowane kolory i skromność strony robią różnicę podczas czytania relacji. Pisząc o tym wszystkim, chciałbym, żeby loswiaheros dalej podążali drogą, którą obrali obecnie, która najbardziej do mnie przemawia i myślę, że do dużo mniejszej liczby czytelników na tej stronie też. Podrozniccy jak napisałeś podróżują po swojemu, promują podróżowanie i dzielą się swoim doświadczeniem na swój sposób, tak jak napisałem jak najbardziej szanuję Wasze podejście i pracę. Jak widać każdy z Nas jest inny i każdy podróżowanie definiuje w różny sposób.

        @1c74d7dc2c3aace4c6167b2ca9cd7e17:disqus To jest moja subiektywna opinia, która nie miała na celu oceniania czy dyskryminowania czyjegoś sposobu na prowadzenie bloga. Pod względem merytorycznym oba blogi są genialne, natomiast szczegóły o których wspomniałem… po prostu nie chciałbym, żeby loswiaheros ukierunkowywał się w tym kierunku. ;-))

        • AgniKrukowska

          Mateuszu a czy gdyby loswiaheros poszli jednak w medialno-komercyjną stronę to przestałbyś ich czytać? Zastanawiam się tylko nad tym jaki wpływ na kształt bloga mamy my – czytelnicy i nasze opinie. To może pytanie już bardziej do autorów…

        • Obejrzałem całe spotkanie – tak trzymać, choć dyskusja z widzami aż się prosi!. Uważam, że to jest przyszłość pewnej formy komunikacji, i tu kolejny plus za wychodzenie z niszy, więc komercyjność-medialność (jak zwał tak zwał) tu jest na plus. Na en youtubie działa to świetnie w formie hangout’ów gdzie fachowcy, pasjonaci od konkretnych spraw umawiają się i prowadzą wolne dyskusje na żywo (tu sugestia @jakubgornicki:disqus nie bójcie się na przyszłość – po testach – takiej transmisji), do odtworzenia potem w dowolnym czasie. Jestem za! A za wyjście do reala państwu Górnickim vel Podróżnickim należy się piątka z plusem (mimo problemów technicznych).

          • Piotrze, myśleliśmy już o tych Hangoutach i nawet testowałem w wąskim gronie – całkiem nieźle to działa od strony technicznej. Jedyny problem to to, że brać podróżnicza z definicji jest w rozjazdach, ze słabym netem nieraz w różnych strefach czasowych i kurde ciężko to zgrać z więcej niż 3-4 osobami. Temat jest i coś się na pewno wykluje, bo kilku chętnych już się znalazło.

          • Na pewno jest to ciekawe rozwiązanie, choć oczywiście nie to samo co spotkania dyskusyjne w kawiarniach. W każdym razie Wahlarz słuchało się ciekawie – inna rzecz że hangout może pozostawać w niszy, a wydarzenia typu reklamowany cykl spotkań w różnych miastach to co innego. I jest to zarazem kurczę naprawdę ciekawa forma przyciągania! Gratulacje dla organizatorów!

  3. Bardzo się cieszę, że udało mi się być na spotkaniu i Cię posłuchać! Warto było zmienić plany i zatrzymać się w stolicy na ten wieczór. Pozdrowienia!

  4. Andrzeju,

    To może po kolei:

    1. Dziwię się, że czułeś się jak na egzekucji, bynajmniej takową nie była :) Prowadząc bloga w podróży dookoła świata jesteście najbliżej prawdy o „reportażu w czasach facebooka”, gdyż łączycie jedno i drugie.

    2. Przez głupie sposoby na zarabianie rozumiem pustotę oraz „podejście wiecznej palmy” do podróżowania. Utrwala to niebezpieczny schemat i zabija istotę bycia w drodze. Mnie zawsze irytuje, że wszędzie jest fajnie. Zjadanie śmietanki z tortu, ale nie wchodzenie głębiej w temat. Wszystko jest rajem a każdy podróżnikiem – zatracając znaczenie tych dwóch słów w masowej świadomości.

    3. Moje pytania o cel Waszego bloga kierowałem do Ciebie, bo na sali było sporo osób, które wyruszają w podróż, chcą pisać ale nie za bardzo wiedzą po co. Ani dla kogo. Trochę to nawiązuje do dwóch wypowiedzi Marka Millera – [wszyscy chcą pisać, ale nie ma kto czytać] i [wszystkiego jest za dużo, przez co nic nie ma znaczenia]. Gdybyśmy bazowali na tym, to szybko można przejść i zrozumieć metody wykorzystywane przez Radka (kanał Polimaty na YT), który funkcjonuje na portalu, gdzie wszystkiego jest za dużo i walczy o uwagę odbiorcy. To samo my robimy na Facebooku.

    4. Ja mam cały czas problem ze zrozumieniem zdania, że „nie chcesz zarabiać na podróżowaniu”. Brzmi to zawsze jakbyś się czegoś wystrzegał.

    Jest trochę do ogarnięcia to jednak przy testach nowej formuły, zawsze trochę… testów musi być. Nam pierwszy Wachlarz pokazał, że idziemy w dobrą stronę i potrzebne jest miejsce dyskusji i eksperymentu. Jeśli większość komentujących mówi, że ma „coś do przemyślenia” albo „przemyślało” tzn. że są emocje i jest zapoczątkowany pewien proces. To jest sedno.

    Bardzo Ci dziękujemy za udział w dyskusji oraz za to podsumowanie. Rozmowa trwa. Wachlujemy dalej.

    • Ad 1) Tak, tak… ja się tak w ogóle nie czułem tam na miejscu, dopiero teraz oglądając tę relację, to mnie uderzyło. Spoko luz, to nie zarzut tylko szybka myśl :)

      Ad 2) Wszystko jasne. Teraz rozumiem i zgadzam się z Tobą w zupełności.

      Ad 3) Widzisz, blogowanie dla nas w obecnej chwili jest przekazywaniem emocji, które są w nas podczas odwiedzania miejsc w różnych zakątkach świata. To nie jest reportaż, a bardziej relacja, co tez trafnie podkreślała Monika. Cieszę się tym bardziej, że treść jaką wysyłamy w świat jest właściwie odbierana przez czytelnika, co np. wychwycili ludzie z Pressa pisząc, że nasz blog to taki „dziennik z podróży w starym stylu” i ponoć tez tak zostaliśmy opisali w najnowszym wydaniu Kontynentów, choć tego jeszcze nie widziałem na własne oczy.
      Tak piszemy tego bloga i to się raczej nie zmieni.
      Tekst pisany do magazynu lub jakiejś gazety wyglądałby zupełnie inaczej, bo zmienia się forma przekazu, medium. Pisząc też tekst do gazety, nie ma całego kontekstu naszej podróży, który jest na blogu.

      Ad 4) Tak, faktycznie wystrzegam się zarabiania z podróży i uzależnienia się od pieniędzy w ten sposób zdobywanych. Nie chcę żyć z pisania reportaży, książek, ani fotografowania. Jestem webmasterem i pozycjonerem w Google i to traktuję jako mój zawód i pracę – w ten sposób pieniądze chcę zarabiać. Wszystkie pieniądze, jakie uda nam się zarobić z podróży/turystki są ekstra dodatkiem.
      To podejście bierze się to stąd, że dla nas podróże to przede wszystkim pasja. Będąc etatowym pilotem wycieczek podróżowanie mi zbrzydło – wiem, że to trochę inna para kaloszy i ciężko przyrównywać. Nie chcę otwierać biura Los Wiaheros Travel, które dla wielu byłoby konsekwencją tej naszej podróży – my tego po prostu nie czujemy. Nie wiem, jak to lepiej wytłumaczyć. Faktem jest, że to temat na dłuższą dyskusję, a nie na odpowiedź w komentarzu.

      Jeszcze raz podkreślę – Wachlarz jest super pomysłem i trzymam za Was kciuki, a że wspomniałem o słabych stronach spotkania to bardziej, aby Was zmotywować, a nie krytykować. Mam nadzieję, że ten post nie został odebrany negatywnie, bo nie taki miał być jego wydźwięk. Kto żyw i ma okazję, niech idzie na drugi Wachlarz.

  5. Andrzej,

    na temat książki absolutnie się z Tobą zgadzam. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach mamy „wysyp” bylejakości, byle czego w postaci książek podróżniczych… Wystarczy, że ktoś pojechał na weekend do Berlina i już pisze o tym książkę. Mnie osobiście to irytuje, gdyż odszukać coś na prawdę ciekawego nie jest łatwo, ale oczywiście każdy ma prawo pisać, nie wszyscy muszą czytać,
    pozdrawiam

    • Ja (oczywiście :-P) nie rozumiem czemu Was irytuje, że ludzie książki piszą… Kiepska kiepska dostaje słabe recenzje i się nie sprzedaje, po prostu. Czytać obowiązku nie ma. Im więcej będzie książek podróżniczych, tym szersza i bardziej widoczna będzie półka na ten dział w empiku czy innym trafficu i więcej osób po literaturę podróżniczą sięgnie. A o weekendzie w Berlinie to można bestseler napisać… Tylko trzeba mieć „pióro”. Osobiście wolę czytać książki tych, którzy może mniej świata widzieli, ale przyglądają mu się głębiej i (przede wszystkim) potrafią pisać.

      • Ola oczywiście się z Tobą zgadzam, że jak ktoś umie pisać to napiszę rewelacyjną powieść, choćby o wyjściu po bułki do sklepiku za rogiem.
        Jeżeli chodzi o pisanie, to tak jak napisałem wyżej dziwi/drażni/irytuje mnie jak wiele wydawnictw wydaje „cokolwiek”, aby była kolejna pozycja, przez co rynek jest zalewany mało wartościowymi pozycjami.
        Oczywiście każdy ma prawo wydawać/czytać co mu się żywnie podoba, lecz ja mam jak widać swoje zdanie.
        Dodam tylko, że kiedyś człowiek nie musiał nawet czytać okładki książki serii wydawniczych np. Naokoło Świata czy Seria z Trójkątem bo wiedział, że to 100% pozycje. Ale świat się zmienia :)
        pozdrawiam i życzę wszystkim doskonałych pozycji literatury podróżniczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *