Uluru lub Ayers Rock - serce Australii

Pocztówki z Australii

Jakie jest Twoje pierwsze skojarzenie z Australią? Nasze przed przyjazdem do tego kraju to kangury, Uluru, puste drogi i niesamowicie soczyste kolory. Wszystkie miejsca, w których byliśmy wyglądały, jak sceny z filmów przyrodniczych oglądanych w telewizji. Australia to kraj, gdzie ani razu się nie rozczarowaliśmy i dziś z wielką chęcią do niej wrócimy, a Wam pokażemy kilka naszych fotograficznych wspomnień z tego niesamowitego kraju.

Białe plaże, rafy koralowe, turkusowe morze
Białe plaże, rafy koralowe i turkusowe morze, a wokół hasają rekiny, więc i tak z kąpieli nici. Trzeba lecieć na weekend na Bali.
Australijski wiatrak
Wiatraki w australijskim outbacku – w rzeczywistości wyglądają tak samo jak na filmach.
Kolejny symbol Australii - koala, bynajmniej nie miś
Koala to nie miś, ale na pewno jeden z symboli Australii.
Dzikie zwierzęta na wyciągnięcie ręki
Zwierzęta, mimo iż dzikie, podchodzą bardzo blisko.
Australijski krokodyl
Australia przez lata była kojarzona z bohaterem filmu Krokodyl Dundee – jedni byli z tego dumni inni nie znosili tych skojarzeń.
 
Droga na kraniec Australii
Długie i proste drogi, niekoniecznie asfaltowe. Ta akurat wiedzie na Cape York – najbardziej wysunięty na północ skrawek Australii kontynentalnej.
Nie cała Australia jest płaska jak naleśnik
Złośliwi mówią, że Australia jest płaska jak naleśnik. Park Narodowy Flinders Ranges zdecydowanie temu zaprzecza.
Monitor w Australii Zachodniej
Bungle-bungle w Australii Zachodniej jest porównywane do krajobrazu księżycowego. W obecność takich jaszczurek na księżycu jednak nie uwierzę.
Uluru - serce Australii
Uluru – święte miejsce Aborygenów i serce kontynentu australijskiego.
Pole z widokiem na ocean
Mówi się, że w Australii są największe farmy na świecie – tylko szczęśliwcy mają jednak takie widoki podczas jazdy kombajnem.
Mount Conner, Australia
Góra Connora przez wielu zmierzających do Uluru początkowo mylona właśnie z jej słynną sąsiadką.
Walabi to nie kangur
Wielu Australijczyków uśmiecha się pod nosem, kiedy turyści nazywają małe walabi kangurami. Różnica jest ogromna.

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Jak się stałem dużym chłopcem

Australijczycy mają dość specyficzne poczucie humoru. Już kilka razy zdarzyło się, że ktoś sobie chciał ze mną …

Jeden komentarz

  1. Fajnie się to czyta i ogląda.
    Szukam materiałów przed wyjazdem do Australii :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *