Taaakkk… juz wszystko jasne. Tu gdzie obecnie jestesmy schodza sie trzy granice – brazylijska, peruwianska i kolumbijska i wlasnie dzis wyladowalismy w Kolumbii, co zupelnie nie bylo planowane. Oczywiscie bez wizy kolumbijskiej :)
Z bolem musze tez przyznac, ze strona wyprawy jest na to nieprzygotowana i ta notka laduje w na szybko przygotowanym dziale Kolumbia, ale z grafika ogolna – cos pokombinuje po powrocie. Sami widzicie – wyszlo spontanicznie i jeszcze zaden kartel narkotykowy nas nie porwał ;)
Ale od poczatku. Doplynelismy statkiem do Tabatingi (Brazylia), a dokladniej do miasta Benjamin Constanca (Brazylia tambien), ktore jest trzy godziny drogi od Tabatingi naszym statkiem lub czterdziesci minut szybka lodzia (tutaj nie mierzy sie dystansu kilometrami). Poniewaz nasz statek mial tam 15 godzin postoju* (od drugiej w nocy) stwierdzilismy, ze szkoda czasu i bierzemy szybka lodke do Tabatingi. Co prawda kosztowalo to 15 reali, ale za to zjedlismy obiad w Leticii (Kolumbia), zrobilismy zakupy i troche pospacerowalismy. I w koncu tu mowia po hiszpansku i nasz portugalski dramat sie zakonczyl. Jutro plyniemy lodka do Santa Rosa, ktore jest w Peru, ale juz dzis dostalismy w siedzibie Policia Federal w Brazylii pieczatke wyjazdowa z Brazylii, a dopiero jutro dostaniemy wjazdowa do Peru, wiec smieszne ale przez caly dzien formalnie nie bedzie nas nigdzie. To chyba jest mozliwe tylko w Ameryce Poludniowej, no moze jeszcze w Pakistanie czy Iranie, ale to sie sprawdzi na nastepnej wyprawie :) (mamo spoojnie, moze juz sie tam sytuacja uspokoi).
Sooo… Pozdrawiamy z Kolumbii i dosylamy troche fotek stad, a naprawde jest tu niesamowity klimat. Stare, rozklekotane samochody, benzyna sprzedawana w butelkach poltoralitrowych na rogu ulicy, targ z jedzeniem – po prostu jest tu niesamowicie. Chcialo by sie tu zostac dluzej, ale bilety na szybka lodke z Santa Rosa do Iquitos juz mamy kupione, wiec zmykamy do Peru na swinke morska :P (Zuza, na statku z Manaus poznalismy Peruwianczyka, Eliza ma z nim fotke, i nie omieszkalem go zapytac jak bedzie po hiszpansku „swinka morska z grilla”. Zapisal mi to na karteczce, zebym nie zapomnial :D Wrzucimy fotki.).
Dobra uciekamy z Kolumbii i Brazyli do Peru. Stamtad kolejne meldunki. Hasta luego amigos!
*swoja droga jest to niezla sciema ze strony Brasiolianos. Sprzedajac bilet w Manaus nie powiedzieli nam, ze statek tak dlugo stoi w Benjamin Constanc. Jak bysmy wiedzieli, to tylko do tego miejsca kupilibysmy bilet, ale madry gringo po szkodzie, a w przewodniku nic na ten temat Pascal nie napisal. Poraz kolejny sie na nich zawodze, niestety. Wy juz za to wiecie, jak to wyglada i nie popelnicie takiego bledu.