Ekwador znaczy Rownik. Mitad del Mundo znaczy srodek swiata i wszystko o nim to prawda – jajko, woda, zachwiana rownowaga. Poczytajcie…
Do Mitad del Mundo pojechalismy z Quito. Najpierw trolejbusem z Plaza Santo Domingo do stacji Colon. Potem dwie przecznice na polnoc pieszo, gdzie wsiedlismy w Metrobus. Tym dojechalismy do ostatniej stacji – dworzec polnocny, gdzie wsiedlismy w podmiejski autobus do miejscowosci Mitad del Mundo.
Pierwsze kroki skierowalismy do pomniku Rownika. Jak wyglada juz widzicie. Robi fajne wrazenie. Gruba linia oznaczajaca srodek Ziemii, wytyczona przez francuskiego uczonego, ale… no wlasnie ten uczony z deka sie pomylil. O kilkadziesiat metrow na polnoc jest prawdziwy rownik wyznaczony wojskowym GPSem – czy oni sie nie pomylili? Tez sie zastanawialem, ale doswiadczenia z jajkiem oraz woda w waniece potwierdzaja, ze Rownik jest wlasnie tutaj.
Na oficjalnym Rownik porobilismy fotki, jak juz widzieliscie, ale ciagle mielismy w pamieci pewne eksperymenty, ktore widzielismy w TV, wiec czym predzej pomknelismy do Nieoficjalnego Muzeum Rownika. Tam przywitala nas pewna Pani, ktora jak uslyszala, ze my „de Polonia” to az jojknela. Ciekawe dlaczego? ;) Dostalismy przewodnika i zaczela sie zabwa. Najpierw jakies pierdoly o czyms nie zwiazanym z Rownikiem…. Brzydallll…. Najlepsze zaczelo sie za chwile. Podeszlismy do wanienki z woda, ktora stala rowno na linii przebiegajacej przez cala posiadlosc. Korek wyciagniety, listki wrzucone – nie ma wiru. Nastepne dwie proby okolo 1.5m od poprzedniego miejsca, gdzie stala wanienka. W obu przypadkach wir tworzy sie w przeciwnym kierunku. No kurcze, widac to niezbicie i jest to niesamowite. Mamy filmiki, ale sa spore, wiec wrzucimy je dopiero po powrocie.
Nastepne doswiadczenie z jajkiem. Najpierw nasz przewodnik. Cfaniak jeden postawil jajko grubsza czescia do dolu. To mu mowie, postaw na odwrot – „szpicem” na dol. Po kilkudziesieciu sekundach udalo mu sie, ale bylo ciezej. Stoi. Nieugotowane jajko – sprawdzlame chlupotalo i nie krecilo sie. Do proby podchodzi Eliza – brawo! Na koncu ja. Tez stoi! Fajne uczucie, nie do powtorzenie nigdzie indziej. Chwile pozniej dostalismy certyfikaty, ze udalo nam sie ustawic jajko na Rowniku. Fajna pamiatka. Ale to nie koniec. Ostatniej sprawy nie znalem. Na obu polkolach dzialja pewne sily*, ktore na nas odzialuja. Nie dzalaja one tylko na rowniku, dlatego chcac przejsc po lini prostej z zamknietymi oczami jest nam trudno. W Polsce mozna to zrobic latwo, na polkoli pld takze, ale nie na Rowniku. Wszystko dlatego, ze jestesmy przyzwyczajeni, ze te sily dzialaja i podswiadomi bierzemy na to poprawke, gdy ich nie ma nasz blednik „glupieje” i nie moze utrzymac rownowagi – niesamowicie bezsilny jest wtedy czlowiek.
Na koniec pokazano nam, jak sciaga sie skalp i postrzelalismy z „dmuchawki” celujac w ananasa. Musze taka dmuchawke przywiezc, super sprawa:) Ale ciezka byla, jednak sila wyrzutu strzalki tez ogromna. Nie dziwie sie, ze malpy tak padaja na polowaniach.
Ten dzien skonczyl sie wyjazdem z Quito oraz przygodami na Panamericanie. Eliza mnie chciala prawie za to zabic, ale juz jej chyba przeszlo… chyba;)
* Dorota, popros Piotra, zeby tu wylozyl temat, bo moja fizyka nie jest taka dobra :/
Jak się odnajduje ten nieoficjalny równik? są jakieś tabliczki ze strzałkami? jak to jest daleko?
Zapytaj ludzi w okolicy, pokażą Ci drogę. To jest kilkaset metrów, 200 może 300.