Do tej pory w zadnym z panstw Ameryki Poludniowej nie widzialam tyle strojow ludowych co w Ekwadorze. A ciekawostka jest, ze to glownie kobiety chodza tak poubierane. Mezczyzni maja „normalne” ubrania, czyli takie prawie europejskie :)
Pierwszy kontakt z tymi strojami mielismy w Cuence. Zaszokowaly mnie ogromnie. Jak mozna tak sie meczyc i w czyms takim chodzic?? Nie zrozumiem tego zjawiska :) a jak wygladaly? Hmmm, zaczne moze opis od nog.
Spudnice do kolan, takie „bufiaste” jakiby pol bombki mialy na sobie. Mialy bardzo intensywne kolory, najczesciej byly jednobarwne, obszyte kolorowa tasiemka, czasem byly w paski. Spod spodnicy wychodzily tym kobietom gtry. roowniez w intensywnych barwach, tylko nijak nie pasujacych do kolorow spodnicy. Na getrach skarpetki, chyba podkolanowki, tylko opuszczone do kostek tak, ze sie bardzo marszczyly. A buty, to byly jakies takie proste chodaki.
Do pasa w gore kobiety poubierane byly w sweterki. Welniane i tez kolorowe, najczesciej z dzieciecymi wzorkami. Na szyjach wisialy im korale z jakies swiecacych szkielek. z tego samego zrobione byly branzoletki i kolczyki jakie mialy. ta bizuteria podejrzewam miala na celu ozdabiac te panie… coz…
Uczesane byly zawsze w warkocz. Jeden lub dwa, w zaleznosci od grubosci wlosow. A calosc ta zakonczona byla… meskim kapeluszem. Na prawde te kapelusze byly meskie, bo dfamskie maja zupelnie inne ksztalty. Pepelusze byly biale lub czarne. W mojej opinii wygladalo to zupelnie dziwacznie…
W dodatku nie tylko w Cuence kobiety tak chodzily (mozna by pomyslec – przyjechala do miasta, wiec sie „elegancko” chciala ubrac), ale rowniez na wsi. Gdy pojechalismy ogladac ruiny w Ingapirca wszystkie tam tak chodzily ubrane. Nawet w polu, czy podczas wypasania swin. Roznica byla taka, ze w Cuence glownie starsze panie tak sie ubieraly, a na wsi nawet male dziewczynki chodzily w tych spodnicach i kapeluszach.
Tal wygladaly stroje na poludniu Ekwadoru. Zmienily sie, gdy pojechalismy do Otavalo – miejscowosci targowej na polnoc od Quito. Tutaj kobiety byly ubrane znacznie bardziej w moim guscie ;) Mialy biale bluzki z rekawami, ktore byly zakonczone koronkowa falbanka. Na bluzkach tych byly porobione hafty, najczesciej w niebieskim kolorze, ale zdarzaly sie inne. Na bte bluzke nalozony byl szal (pewnie z welny alpaki) w kooloorze czarnym. Ale zalozony byl tak, ze wiazaly go na jednym ramieniu (prawie jak starozytni Rzymianie, tylko nie do ziemi, a do pasa). Spodnice mialy dlugie, rowniez czarne. Tylko przy lewej nodze byl rozporek do samego biodra, spod ktorego widac bylo biala podszewke. Ozywiala ona ten stroj.
Uczesane byly w warkocze. Na szcescie zaden kapelusz nie zdobil ich stroju. Zdobila go za to bizuteria. U kazdej takie same (no moze troche roznej wielkosci) korale z drobnych zlotych kuleczek. Tylko tych korali mialy po piec, albo i wiecej, przypiete przy samej szyi. Branzoletki i kolczyki byly bardzo podobne. Ten zloty kolor na tle czarno-bialego stroju bardzo ozywial calosc.
Na razie tyle z moich obserwacji ekwadorskich dziewczyn. W stolicy kraju w ogole nie widac ludowych strojow. Tutaj cywilizacja calkiem wyparla tradycje…