Najwięcej czasu spędzamy na drodze – asfaltowej lub bitej. Czarnej lub pomarańczowej. Błotnistej lub piaskowej. To wszystko zależy. Droga w Australii jest jak pogoda – czasem dobra, czasem zła, ale zawsze jest.
Po kilku godzinach jazdy samochodem Alicja przerwała nagle monotonny szum opon toczących się po rozgrzanej drodze:
– Mam wrażenie, że strasznie szybko nam tutaj czas ucieka.
– Może dlatego, że tak dużo czasu spędzamy w drodze pokonując kolejne kilometry? Wiesz, tu pół godziny, tam godzinę i kolejne dwie po obiedzie. Czasem przecież pół dnia jedziemy przed siebie.
Mam wrażenie, że kilometry dróg w Australii są liczbą niepoliczalną. Nie wiem, czy ktoś nawet próbował liczyć ile w Australii jest tysięcy kilometrów dróg asfaltowych, bitych, traktów 4×4. Próbował ktoś? Może asfaltowe są policzone, a reszta? A co z plażami? Je też liczyć? Przecież wiele z australijskich plaż to dwupasmowe drogi ze znakami ostrzegającymi o większych lub mniejszych odpływach.
Uwielbiam jeździć samochodem, może też dlatego tak bardzo lubię Australię. Nie sprawia mi problemu jechanie kilka godzin i gapienie się w kreskę odcinającą oba pasy ruchu. Zwykle też po bokach drogi dzieją się rzeczy ciekawe – zmieniają się kolory. Pobocza australijskich dróg są jak dobry kalejdoskop – najwięcej jest czerwieni i pomarańczowych odcieni, są też białe i szare kolory, do tego dorzucamy cienie rzucane przez chmury. W dodatku po deszczu wszystko nabiera jeszcze bardziej intensywnych barw.
Z poprzedniej podroży po Australii mamy w pamięci zakodowane, że za poboczem zwykle zaczyna się ogromna pusta przestrzeń i busz, ale tutaj w południowej części Australii Zachodniej tuż za poboczem jest niekończący się płot a za nim łąki i pola uprawne. Co kilkanaście kilometrów mijamy jakaś bramę wjazdową zamkniętą kłódką i tabliczką z zakazem wjazdu. Płoty są wszędzie. Alicja zaczęła się zastanawiać, jak dobrym fachem w Australii jest umiejętność budowania ogrodzeń – toż to fortunę można na tym zbić! Długości płotów w Australii są tak samo niepoliczalne, jak długości dróg. A czy ktoś w ogóle sprawdza regularnie czy te płoty trzeba naprawiać? Jak to w ogóle ogarnąć?
Okazuje się, że południe WA jest jedną wielką farmą. Pod koniec lat sześćdziesiątych wynaleziono sposób na uprawę tej piaszczystej wcześniej krainy i dzięki temu dziś jadąc latem przez ten region widzi się kombajn za kombajnem pracujący 24h/dobę. Ziarno trafia do skupu, w okolicy Esperance, a stamtąd ogromnymi statkami towarowymi jest transportowane „overseas” jak to mówią Australijczycy. To też jest ciekawe, bo tutaj bardzo rzadko używa się słowa „abroad„, czyli za granicą. Tutaj wszystko jest „overseas„, czyli jakby „za morzem”.
Jak patrzę teraz na mapę całej Australii i porównuję dystans, który do tej pory pokonaliśmy przez te dwa tygodnie z tym, który mamy jeszcze przed sobą, to za żadne skarby nie dojedziemy do Sydney na czas. W którymś momencie trzeba będzie zrobić termos kawy, wcisnąć gaz i jechać non-stop. Na razie każda mijana droga w prawo lub w lewo nas zastanawia. Mamy takie zboczenie, że przecież do jakiegoś ciekawego miejsca musi nas zaprowadzić, więc sprawdzamy to.
Ciągle skręcamy z głównej drogi, robimy jakiś objazd, a wieczorem padamy na pysk ze zmęczenia. To są chyba najbardziej intensywne wakacje, jakie mogliśmy sobie wymyślić, ale za żadne skarby się nie zamienimy, niech trwają jak najdłużej… powtórzę jak jakiś stary dziad ze sklerozą, ale to ważne: Dobrze nam tu w Australii :)
Ala & Andrzej, ile km pokonujecie dziennie?
Statystyki to nasza najsłabsza strona, nie wiem. 200-300 moze? Strzelam!
A czasem 50 jeśli gdzieś wsiąkniemy. W sumie 50 to sie tu robi „do sklepu po bułki” :D
hehe, powinnam jeszcze dodac a w jakim czasie pykacie 200-300? moze byc okolo :)
Jadę ledwo co dotykając gazu, 80-90km/h tylko często sie zatrzymujemy na foty, na drona, na kawę etc.
dzieki Andrzej :) my smigamy w styczniu planujemy srednio robic 600 – 700 dziennie przez outback :) zapowiada nam sie ciekawa podroz :)
My robilismy 800 dziennie przez outback, no ale jak juz jestes blizej ludzi, to jest duzo rzeczy do zobaczenia i zatrzymania sie :)
To juz sporo, jeśli bitymi drogami to tym bardziej. Tarka / korygacje są koszmarem dla kierowców i dla auta.
Anna Walczak jesli sie moge wtracic 600 – 700 km dziennie jest malo realne jesli chcecie cokolwiek zobaczyc. Nawet zmieniajac kierowcow i jadac ponadprzepisowo bedzie ciezko. W czerwcu zrobilem 9tys km w 4 tygodnie z czego 6 dni bylo jechanie non stop po 800km dziennie zeby dojechac do Kimberley i wrocic.
Moim zdaniem lepiej zobaczyc mniej miejsc ale poznac je doglebnie niz tylko robic postoj na fote. Z autopsji wiem ze takie wyprawy zostaja w pamieci na dluzej.
Anna Walczak Stanowczo odradzam robić średnio 600-700km! Moim zdaniem to szaleństwo, w Australię trzeba wsiąknąć, lepiej pokonać mniejszy dystans ale bardziej intensywnie. Mam za sobą kilka roadtripów po Australii i średnio 200-300km to optymalny dystans :)
A jesli macie na mysli takie dystanse na off-roadzie to podzielcie to przynajmniej przez dwa. Jak wspomnial Andrzej korygacje wytelepia Wam mozgi.
Andrzej tak dla Waszej wiadomosci: na korygacjach spusc powietrze do 19-21 psi – to troche pomaga i zmniejsza ryzyko zlapania gumy na ostrych kamieniach.
dzieki za kazdy komentarz na pewno sprobujemy i bedziemy korygowac nasz plan w trakcie jego realizacji :) jezeli mozecie nam jeszcze cokolwiek podpowiedziec to bedzie nam bardzo milo :)
Anna Walczak a dokad konkretnie sie wybieracie?
Jesli potrzebujecie weny to zerknijcie na moja stronke:
http://www.sphericalpano.com/panoramas.html/sort_by=publish_desc
Bardzo polecam stronę Tomka! Świetne panoramy sferyczne pokazujące ciekawe miejscówki!
Piotr Halka zdecydowanie racja z tym 200-300km. Kanguroland jest tak piękny, że nawet w rowerowym ma swój klimat :)
Ale Ty się Andrzej zrobiłeś romantyczny
No nie? I to już drugi wpis z rzędu. Co ta Australia robi z ludzi. Najwyższy czas na coś o kartach pamięci, aparatach, czy dronach ;)
Wiesz co Janek, on się chyba starzeje (tylko nic mu nie mów) ??
Ej weźcie nie odgadujecie za plecami :P
Ola, Alicja parsknęliśmy śmiechem :)
Piękne zdjęcia!
Dzięki!
Cos dla lepszego zrozumienia dystansow
Orzesz!
LosWiaherosy, wybaczcie ale będę komentował każdy Was wpis o Australii ;) Tak ściska w środku z tęsknoty…
Piotrek, czy Ty porzuciłeś Australię??
Bardziej to Australia mnie porzuciła. Czas na Europę teraz. Podróżowania nie porzucam :-D
A to cholera jedna! Powodzenia w Europie ☺️
A ja Cię całkowicie rozumiem. Jak mi niejaka Aleksandra albo Marzena naparzały fotami z AU to myślałem, że zejdę… :)
have fun mates!
We do have! :)
są supcio! :)
A ja z dedykacją, dobre na jazdę po takich drogach. Uwielbiam ten kawałek i pierwszy raz słyszałam go chyba podczas jakiejś prezentacji o Australii. https://www.youtube.com/watch?v=uJ_1HMAGb4k
Nie mamy radia w aucie! :D :D :D
Ale macie komputer :P
uwielbiam takie drogi!
Trochę podróżuję po Europie ale czytając Was i patrząc na zdjęcia marzę o Australii.
Zazdroszczę! Australia jest taka piękna <3
podróżując po Australii dobrym rozwiązaniem wydaje się wynajęcie kampera, można bez ograniczeń zwiedzać kraj, no chyba że zepsuje się gdzies na pustkowiu :-)
Planuję wyjazd do Australii Zachodniej. Jednak możliwość mam tylko zimą (czyli ich latem). Trochę się waham, bo nie wiem, czy temperatury nie okażą się nie do zniesienia. No a z drugiej strony, to wspaniała okazja, która może się już nigdy nie powtórzyć :D
To świetny okres właśnie! Od listopada do lutego południe Australii aż do Alice Springs można spokojnie temperaturowo ogarnąć. Wyżej może być mokro, bo wet seazon w Australii jest nie w kaszę dmuchał!