Jest jeszcze kilka krajów na świecie, gdzie nie da się wyciągać pieniędzy z bankomatów. Co prawda w krajach owych są one dostępne, ale tylko dla miejscowych. Przyjezdni z zagranicy muszą posiłkować się „twardą walutą”. I tutaj zaczyna się robić kolorowo. Szemrane towarzystwo, oszustwa, triki a la Coperfield. Dziś będzie o wymianie pieniędzy w Birmie.
Myanmarczycy oficjalnie dolarów posiadać nie mogą. Jest tylko kilka sytuacji, w których mogą je przyjmować – hotele, opłaty za wstępy do atrakcji, bilety lotnicze, czyli tematy okołoturystyczne. Wiedząc o tym, przeliczanie na chodniku setek lokalnych banknotów w celu wymiany ich za dolary, zdecydowanie rozpędza krew w żyłach.
Pokątne spojrzenia przechodniów, szepty, popędzanie przez cinkciarzy – to wszystko tworzy atmosferę, która ma nas wprowadzić w stan, w którym emocje mają brać górę nad logiką. Chcemy dobić jak najszybciej targu. Na tym cinkciarzom właśnie zależy.
– Szybko, szybko… licz. Skończyłeś? Daj, potrzymam i zepnę gumką, żeby czegoś nie pomylić – podszeptują cinkciarze. W momencie, gdy wręczamy przed momentem policzone przez nas kyaty, zniknęła już ich pewnie co najmniej ćwierć. Kupek o równowartości stu dolarów do przeliczenia jest kilka, więc lekko na ulicy stracić można od 50 do 100 dolarów. Poznany rekordzista stracił 200$. Wymieniał 1000USD. Boli, nie?
Dlaczego na ulicy?
Nie robi się tego oczywiście tylko dla adrenaliny. Kuszący jest przelicznik o 50-100 kyatów lepszy od oficjalnego. Cinkciarze godzą się na niego dość łatwo, gdyż wiedzą, iż ryzyko straty z ich strony jest raczej małe. Chyba, że…
…dyktuję reguły gry.
– Chcę tylko banknoty 5000-o tysięczne – mówię do jednego z nich.
– Tak, tak. Kolega poszedł – słyszę w odpowiedzi.
Po chwili przychodzi kolega i wręcza mi zielone tysiące, bo ponoć nie było innych. Miałem dyktować reguły gry, nie?
Liczę równowartość pierwszej 100-u dolarówki. Jest 860 – zgadza się. Cinkciarz wyciąga rękę, a ja daję pieniądze Alicji, która ma je trzymać i nie oddawać. Zasadę mamy taką, że gdy będą bardzo nalegać, to wychodzimy z transakcji. Alicja co chwilę odpiera „troskliwe” próby spięcia banknotów gumką recepturką, a ja w tym czasie liczę równowartość drugiej setki.
– Brakuje 10 tys. Daj resztę – mówię.
– Jak to? Daj, policzę. Przecież zgadzało się chwilę temu – odpowiada cinkciarz.
– Daj mi 10 tys. – odpieram sucho.
– Ile tu jest? – pyta.
– 76 – odpowiadam krótko.
– To dobrze. Kurs jest 760 za dolara – kituje cinkciarz.
– Daj 10 tys. – mówię ze znudzeniem w głosie.
Wyciąga 10 tys. i dodaje do kupki. Drugi cinkciarz już poddał trik z gumką i zaczyna nudzić o dolary. Alicja przekazuje mi pierwszą kupkę pieniędzy i zaczyna wyciągać pieniądze. Cinkciarz tym razem mi próbuje spiąć pieniądze gumką. Przez chwilę się oganiam, aż w końcu biorę ją od niego i sam spinam banknoty. Zauważam u nich pierwsze oznaki poirytowania.
Przezornie zaczynam przepatrywać te tysiące czy nie są fałszywe, ale są tak zużyte, że ciężko byłoby „drukowane pieniądze ” doprowadzić do takiego stanu.
W tym momencie kolesie mają dwa scenariusze gry. Krzyczą policja, robią zamęt i uciekają ze swoimi pieniędzmi albo grają na „złe dolary”.
– Ooo, te dolary mają złą serię/są w złym stanie. Pokaż inne, tych nie chcemy – rzucają nonszalancko.
W tym momencie można się łatwo pomylić i nie dość, że dać sobie zasugerować, że coś z dolarami jest nie tak, to jeszcze podając inne banknoty można się pomylić w ilości już pokazanych i odebranych. Gdy pojawia się gra pt. „złe dolary” lepiej wyjść od razu z transakcji.
My podchodziliśmy do wymiany na ulicy trzy razy. Za pierwszym razem zrobili mnie trikiem z gumką (spinając banknoty cinkciarz wysuwa od dołu banknoty, które się potem „dematerializują”), ale zanim wyciągnęliśmy dolary wyczułem, że kupka jest trochę za mała. Decyzja była natychmiastowa – oddać kyaty i wyjść z transakcji.
Za drugim razem kolesiom nie udało się wyciągną od spodu banknotów, bo patrzyłem im na ręce non-stop. Wtedy użyli inny trik – gdy ja liczyłem następną kupkę pieniędzy koleś podmienił cały plik wcześniej policzonych przeze mnie pieniędzy. Dlatego pod żadnym pozorem nie można policzonych raz pieniędzy oddać im w ręce. Powinna trzymać je cały czas, nam zaufana osoba.
Za trzecim razem, gdy byliśmy świadomi wcześniejszych błędów i wiedzieliśmy kiedy nadejdzie kolejny trik, byliśmy bardzo blisko. Tym razem to jednak cinkciarze stwierdzili, że za dużo stracą (czyt. nie oszukają ) na tej transakcji i pod sam koniec poprosili o swoje pieniądze i powiedzieli, że oszukujemy i nie jesteśmy godni zaufania! O, a co!
Szczerze przyznam – nie znam nikogo, kto by nie stracił i wymienił dolary po ustalonym na początku kursie. Mimo wszystko jest to interesujące zjawisko. Dla niektórych zabawa z dreszczykiem tym bardziej, że gra idzie o prawdziwe pieniądze. Ja na pewno nie podszedłbym do wymiany u cinkciarzy samemu i z zamiarem wymiany więcej niż 200$ podczas jednej operacji.
Gdzie zatem wymienić pieniądze?
Opcje pozostają trzy:
- lotnisko
- bank
- Bogyoke Market w Yangon
- hostele/hotele
Opcja pierwsza i druga ma podobne kursy, ale dolary oddajecie juncie. Opcja trzecia jest bezpieczna i często z gwarantowaną wymianą kyatów po tym samym kursie na dolary, jeśli nie wydacie wszystkiego w czasie podróży po Myanmar. Biznes robicie albo z Hindusem albo Chińczykami. Ci pierwsi dają lepszy kurs, ale mimo wszystko jest on gorszy o 5-10 kyat od kursu bankowego. Opcja czwartajest najmniej korzystna – okolo 30-50 kyat nizsza od kursu bankowego.
Mity dolarowe
Ilość mitów jakie narosły wokół stanu dolarów, które trzeba do Birmy zabrać jest wprost proporcjonalna do ludzkiej wyobraźni. Banknoty nie muszą być w stanie idealnym, przez który autor tego tekstu rozumie banknot, który wygląda jakby dopiero co został wyprodukowany.
Banknot może być lekko zagięty np. na rogach lub złożony na pół (wszerz/wzdłuż). Nie może natomiast być w żaden sposób popisany, zadarty lub klejony. Banknot nie może też nosić śladów zagięć do tego stopnia, że na jednej ze stron farba jest lekko przytarta.
Inne waluty
Muszą być dolary i to w idealnym stanie – tyle można dowiedzieć się od innych przed przyjazdem do Myanmar. No więc gonisz po Bangkoku z wywalonym jęzorem albo jeździsz autobusami z odmrożonymi uszami i szukasz tych idealnych dolarów. Na i w okolicach Khao San nikt gorszych dolarów na idealne wymienić nie chciał – a wg wszelkich źródeł internetowych wszyscy tak robią (!!) Tajskie banki nie chcą pomóc, my na 18 godzin przed wyjazdem mieliśmy tylko dwie idealne 100-u dolarówki. Kolejne dwie trochę mniej idealne dostaliśmy od Darka, naszego znajomego z Krakowa, który akurat przyleciał z grupą turystów. Resztę zaś podobno mieliśmy mieć możliwość wybrać z bankomatów na lotnisku po przejściu odprawy paszportowej i bezpieczeństwa.
Bankomaty rzeczywiście za bramkami są i faktycznie wydawać dolary mogą, o ile te dolary w bankomacie się znajdują. Czyżby lecący do Myanmar nas uprzedzili? Bankomaty jednak też wydają i Euro i brytyjskie Funty, więc luz. I jedne i drugie w Myanmar można też spokojnie wymienić. W banku można też wymienić tajskie bahty i singapurskie dolary, więc naprawdę bez stresu, jeśli będziecie kiedyś do Birmy się wybierać.
Wydawane pieniądze
To, że od podróżnych oczekuje się „idealnych dolarów” to rzecz oczywista. Trzeba jednak tak samo zwracać uwagę na to, co nam wydają np. w hotelu. Czasem te pieniądze wyglądają jakby je przed chwilą struś wysrał. No więc co – ode mnie chcecie idealne, a gówniane wydajecie?
Różne nominały
Podczas wymiany na kyaty najlepszy kurs dostaje się wymieniając banknoty 100-u dolarowe. Trochę gorzej jest w wypadku banknotów o nominale 50 i 20. 5 i 1 zostawcie sobie na płacenie w hotelach lub bilety wstępu.
Zapytałem starszego Hindusa na Bogyoke Market, dlaczego tak jest. Odparł tak: „Wiesz, posiadanie dolarów w Birmie jest nielegalne. Im większy masz nominał tym łatwiej go przewieźć. Ukryć 100$ a 100×1$ robi różnicę, nie?” Trudno się z nim nie zgodzić…
AKTUALIZACJA, 23-12-2013: W Birmie są już oficjalnie bankomaty współpracujące z zachodnimi kartami (Visa, Mastercard), jednak często nie ma w nich gotówki, lub po prostu nie działają. Użytkownicy for internetowych informują też, że zdarzają się przypadki kradzieży kodu PIN poprzez instalowanie nakładek na klawiaturach bankomatów.
z tego co słyszałem to najgorsi cinkciarze znajdują sie w Rangunie w okolicy Sule Paya..
my najczęściej wymienialiśmy w guesthousach, biurach podróży (nigdy wprost na ulicy) po całkiem niezłym kursie i nigdy więcej niż 100$ lub 200$ z zachowaniem reguł o których napisaliście i nigdy nie było problemu z oszustwem, a nawet próbą oszustwa..
jeżeli chodzi o kurs to z tego co pamiętam to w banku i na lotnisku kurs był rządowy czyli coś w okolicach 1$= 400 K zatem nawet nie zastanawialiśmy się czy skorzystać…
Fajnie wiedzieć, że nie jest tak źle z tymi dolarami, bo też się zastanawiałem gdzie znajdę drukarnię w Bangkoku ;)
Wyglada na to, ze Myanmar mocno sie zmienia. Kurs na lotnisku i w banku byl lepszy o 10-50kyat do tego, co daja w hostelach lub na targu, o ktorym wspominalem. Zostaje pytanie o moralnosc tej decyzji…
Tlum turystow, ktorzy uderzaja z Bangkoku AirAsia chyba sprawil, ze kantory kolo Khao San byly wyczyszczone z „idealnych dolarow”. Jesli wiec mozecie zalatwcie sobie to wczesniej niz w Bangkoku.
no to widać, że od 2009 roku bardzo dużo się zmieniło..
tak jak pisałem gdy my bylismy (listopad 2009) to kurs na lotnisku byl 1$= 400K, a w hostelach 1$ = 900K, a najlepszy to 1$ = 980K.
z jakością też chyba byli bardziej przewrażliwieni..
szczegóły opisem tutaj->
http://www.lkedzierski.com/wyjazdy/2009myanmar/porady.php#e
może coś wam się przyda… :)
miłego wyjazdu…
PS ale wam zazdroszcze
Szczerze przyznam – nie znam nikogo, kto by nie stracił i wymienił dolary po ustalonym na początku kursie. – to juz znasz ;) Dwukrotnie i bez zadnych problemow na bazarzye Bogyoke.
Mam na mysli cinkciarzy na ulicy. Bogyoke to inna bajka.
Od razu przed oczami mam sceny z filmu Sztos ;-)
Ten wpis właśnie wylądował w mojej przeglądarce w zakładce „Birma” założonej w związku ze zbliżającą się wycieczkę w te strony. Mega praktyczne info – dzięki!
Milo byc w Twoim zakladkach :)
nie ma problemu z placeniem nie do konca idealnymi 1/2/5/10/20 nominalami dolarowymi.z doswiadczenia osobistego i podrozujacych w tym samym czasie (koniec stycznia/poczatek lutego 2012) – 50 i 100 musialy byc idealne do wymiany na kyaty. natomiast do nominalow ponizej 50 nie przywiazywano wiekszej uwagi, ani przy wymianie ani w hotelach(tzn mit brak zgniecen,tylko nominaly po 2006r, aczkolwiek nie moga byc popisane). a propos ”moralnosci” w Birmie, w tej kwestii najlepiej ten kraj byloby omijac szerokim lukiem,wykreslic ja z planow podrozniczych: bezposrendio badz posrednio kazdy wydany dolar/kyat trafia do junty.
Bardzo fajnie i dramatycznie opisane. Ja nie ryzykowałem i wymieniłem w hotelu po 780 K za 1 $. Potwierdzam że w styczniu 2012 najlepszy kurs był na lotnisku (chyba 830 K). Gra z cinkciarzami (powiedzmy szczerze że są to bez wyjątku oszuści) nie jest warta nerwów.
Dziękuję.
Nie znam osoby, której by się udało nie stracić NA ULICY i ciągle nas dochodziły słuchy, że znów ktoś, gdzieś etc. Takie przedstawienie tematu mam nadzieję zapali innym lampkę rozsądku.
może nie do końca w temacie ale jak czytam o cinkciarzach to kojarzy mi się taki kantor internetowy, tylko że on też trochę owija w butelkę bo stosuję podchwytliwy regulamin i próbuje omamić klienta, zresztą na porównywarce kantorów strefawalut.pl można znaleźć jeszcze co najmniej dwa takie kantory
Nie miałem pojęcia o tym, że istnieją internetowe kantory wymiany walut… Uwsteczniam się zdecydowanie.
tylko po wymianie waluta pojawia sie na koncie a trzeba ją jeszcze podjąć, jakaś karta międzynarodowa i astalavista
inna sprawa – gdzie warto założyć konto do podróży po świecie niezależne od zawirowań politycznych w PL Europie itd… kilka lat i scenariusz Grecki wcale nie jest taki nierealny :-)
druga rzecz – jak wozic ze soba większe wartosci po świecie, ideałem byłoby co się zarobi to wydać i nie gromadzić
wymieniałem usd wielokrotnie. najlepsze kursy były na lotniskach. jedyny problem to taki, ze w niedziele kantory lotniskowe były zamknięte. Oszukują rzeczywiście w Rangunie widzieliśmy ludzi, którzy stracili kilkaset usd.
Nas też chcieli przerobić ale ,że chcieliśmy wymienić 400 na 3 osoby i każdy miał inne zadanie to odpuścili, zaproponowali inne kursy niż początkowo i do transakcji nie doszło.
Potwierdzam, że trzeba uważać co się dostaje jako resztę. Wepchnęli mi starą 50 i ledwo co się potem jej pozbyłem.
Sporo przez rok czasu się zmieniło. Jak my lecieliśmy do Birmy, to lot wieczorny z BKK był opóźniony i kantor tez był zamknięty, więc to taka sama sytuacja jak z przylotem w niedziele. Jednak podeszliśmy do stoiska, gdzie była Informacja Turystyczna i tam pod ladą wymienili nam 10 usd po niezłym kursie, więc zawsze jakoś można z sytuacji wybrnąć i pieniądze wymienić :)
Reszta widzę się nie zmieniła, skoro @6ab6cbd09b26dbf99eb3ed494f87ae29:disqus potwierdza to, co opisywaliśmy.
Bardzo pomocne ! Dzięki !
Bardzo się zmieniło. Bankomaty w wielu miejscach i żadnych problemów z wypłatą w większości z nich.
No to super, że łatwiej! A mógłbyś napisać trochę więcej konkretów, sam jestem ciekaw i szukam relacji z pierwszej ręki.
Mam do oddania po dobrym kursie 118 000 kyatów (waluta Birmy), przywiozłem je z Birmy bo nie zdążyłem wydać, tel 537486911