Czy naprawdę cała Hiszpania cieszy się z nowego króla?

Poza aferą z taśmami, jednym z niusów, które przebijały się wczoraj w mediach było odpadnięcie Hiszpanii z Mundialu i płacz, który niby ma się kłaść po całym kraju, jednakże ponoć łagodzony trochę zaprzysiężeniem nowego króla Hiszpanii z czego jakoby mieli się cieszyć wszyscy  Hiszpanie. Gdybym akurat nie był w Hiszpanii, to bym w to pewnie uwierzył, ale…

…akurat tak się złożyło, że wiele silnych przyjaźni w naszej podróży nawiązaliśmy z Hiszpanami. Zdecydowanie więcej niż z innymi nacjami – nie wiem dlaczego, tak jakoś nam się dobrze dogadywało. Większość z nich tam, gdzieś daleko w świecie zapytanych, skąd pochodzą wyraźnie odpowiadało:
– Pochodzę z Kraju Basków.
– Aha, czyli północna Hiszpania? – dopytywałem trochę zaczepnie.
– Nie. To nie to samo. Jestem Baskiem i pochodzę z kraju Basków.

Nurtowało mnie to mocno, ale okey. Nigdy tam nie byłem. Teoretycznie spierać się nie chciałem, a i trochę z przymrużeniem oka podchodziłem do tych dookreśleń. Przekładałem sobie to tak, jakbym ja mówił, że nie jestem z Polski, a z Małopolski. Gdy wyszedł temat z „odprowadzeniem” Taty do Madrytu, od razu sobie przypomniałem o Kraju Basków – jak tam jest? Sprawdźmy!

Do miasta Vitoria, stolicy Autonomicznego Kraju Basków wybieram się autobusem z Madrytu. Siedzę sobie wygodnie na dworcu przy Avenida America i obserwuję tablicę informującą o odjeżdżających autobusach. W końcu pojawia się mój autobus i kogoś z, jak się potem okazało, współpasażerów pytam:

– Przepraszam bardzo, czy ten autobus jedzie do Vitorii?
– Nie, on jedzie do Gasteiz – padła, nieznoszącym sprzeciwu głosem, odpowiedź!
– Aha, no to będzie tam wesoło – w duchu sobie pomyślałem i odpowiedziałem tylko uśmiechem.

Gasteiz to baskijska nazwa Vitorii, Autonomicznej Stolicy Kraju Basków, której większość mieszkańców  marzy podobno o tym, aby stać się całkowicie niezależna od Madrytu. W dodatku nie znoszą dworu królewskiego, mają swój całkiem odrębny język niezrozumiały dla reszty Hiszpanów, szczycą się tym, że Magellan to ich człowiek i że jak odłączą się wraz z Katalonią od Hiszpanii, to ta runie gospodarczo…

Baskijska flaga powiewa nad ulicami Vitorii
Baskijska flaga powiewa nad ulicami Vitorii

Do Vitorii, przepraszam Gasteiz dojechałem późnym popołudniem i pierwsze o co zapytałem po przywitaniu się z przyjaciółką Marią, było to, czy zna miejsce w mieście, gdzie będzie telebim, żeby oglądnąć mecz Hiszpanów z Holendrami. Tutaj musielibyście widzieć jej zdziwienie na twarzy! Telebim? Oglądać mecz Hiszpanów? Aha, żeby wspierać Holendrów – nie no, aż tak bardzo nie jesteśmy zacietrzewieni odpowiedziała z uśmiechem.

Trochę razem przejechaliśmy i wiem, że ma bezgraniczne poczucie humoru, więc potraktowałem to naprawdę, jako żart aż do momentu, w którym znaleźliśmy się w tradycyjnej knajpie na rynku miasta, gdzie wcinaliśmy tapas – przepraszam, tutaj nazywa się to pintxo – popijane piwem, oczywiście baskijskim!

W Hiszpanii te kanapki nazwalibyśmy tapas, ale lepiej nie robić tego w Kraju Basków, bo wyjdziemy z knajpy głodni - tutaj w Vitorii nazywają się pintxo.
W Hiszpanii te przekąski nazwalibyśmy tapas, ale lepiej nie robić tego w Kraju Basków, bo wyjdziemy z knajpy głodni – tutaj w Vitorii nazywają się pintxo.

Mecz rozwija się w najlepsze. 0:1 dla Hiszpanii – jakaś dziwna cisza (pomyślałem sobie, że jak z karnego to słabo).
1:1 – uśmiechy na twarzy, 2:1 dla Holendrów – podchodzi do mnie grupa starszych osób (tak na oko 60+) i pytają, czy kibicuję Holandii? Ja w tym momencie zorientowałem się, że mam na sobie pomarańczową jak tulipan koszulkę, więc z całą werwą odpowiedziałem, że oczywiście NIE – kibicuję Hiszpanii! Na co oni skierowali kciuk w dół, zagestykulowali i odwrócili się bez słowa!
3:1 – poklepywanie się z werwą!
4:1 –  kolejne piwko i coraz głośniej!
5:1 – nikt w to nie wierzy, a w szczególności ja! HALO, co się tutaj wyrabia? Jacy Ci Baskowie są dziwni!
Nagle ostatni gwizdek i ktoś z rogu sali wyrzuca się z siebie: Espania UNO, na co drugi róg sali odpowiada: Olanda SINCCCCOOO!
Stałem jak wryty, a moją minę dobrze widziała Maria, która miała największy ubaw – zarówno z meczu, jak i ze mnie!

Gasteiz, czyli Vitoriia :)
Gasteiz, czyli Vitoriia :)

Wychodzimy z knajpy i rzucam luźne pytanie: – Czy wszyscy tutaj są za odłączeniem od Hiszpanii? Chwila ciszy i nagle zmieniamy kierunek marszu. Po kilku minutach wchodzimy na ulicę zupełnie inną niż ta, na ktorej oglądaliśmy mecz. Ludzie siedzą przy stolikach, ubrani są elegancko, wieczorowo. Lampka wina i spokojna rozmowa przy kolacji. – Oni tutaj mieszkają, ale pochodzą pewnie w większości z Kastylii. Widzisz różnicę? – dopytała Maria! Widziałem i to ogromną i szczerze powiedziawszy poczułem się trochę jak poprzedniej nocy na ulicy Madrytu.

Następnego dnia zostaliśmy zaproszeni przez przyjaciółkę Marii na kolację. Coś tam opowiadają po hiszpańsku (ze względu na mnie, nie po baskijsku, bo już kompletnie bym nie rozumiał) i nagle, po któreś lampce wina naszło mnie na żarty. – A jak będziecie świętować zaprzysiężenie nowego króla Hiszpanii? – pytam zaczepnie. Śmiechem parsknął tylko chłopak z Barcelony, dla ścisłości Katalończyk. – Króla? Ale jakiego króla? My nie mamy żadnego króla – odparł mąż przyjaciółki Marii ucinając całkowicie rozmowę, a reszta wtedy właśnie parsknęła śmiechem.

Chuchitos, czyli baskijskie ciasteczka serwowane na deser.
Chuchitos, czyli baskijskie ciasteczka podawane na deser.

Nie wiem, może trafiałem akurat na takich ludzi, że mocno czują swoją odrębność, ale nie dawało mi to spokoju, bo co taki malutki Kraj Basków zrobi, jeśli odłączy się od Hiszpanii? Będą wyspą w Unii Europejskiej na półwyspie Iberyjskim? Razem z Katalonią, która tez ponoć coraz mocniej naciska?

Odpowiedź przychodzi kilka dni później, gdy jeździmy sobie po Kraju Basków – najpierw rowerem, potem samochodem po dalszej okolicy. Przemysł mają, sporo fabryk, duży potencjał w regionie też rolniczy. Nie znam danych ekonomicznych (może ktoś z Was się lepiej orientuje?), ale może i faktycznie mają rację, że taka secesja byłaby dla nich lepsza.

Tak czy siak, to do czego zmierzam? Nie trzeba jechać gdzieś daleko do Azji, żeby zobaczyć, jak bardzo ludzie różnią się w obrębie swojego kraju. Jasne, na przykładzie Chin, widać to lepiej, ale nawet taka Hiszpania, stosunkowo blisko nas jest szalenie kolorowa i różnorodna. Tutaj nie wiwatuje się na cześć nowego króla, tutaj też nie ma smutko po odpadnięciu Hiszpanów z Mundialu. To kompletnie inna Hiszpania, którą jestem poważnie zaskoczony i dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego nasi znajomi tak mocno podkreślali swoją odrębność i dumę z bycia Baskami. Jak się miało okazać pobyt w Vitorii to tylko wstęp do pięknego Kraju Basków, którego naturę miałem poznać przez kilka następnych dni o czym będzie w następnym wpisie, a poniższa fotka tylko na zachętę:

Kraj Basków w wersji wiejskiej...
Kraj Basków – wersja wiejska…

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

16 komentarzy

  1. Wow, kto by się spodziewał, że w Europie take rzeczy się dzieją :D

  2. Ciekawa historia z tymi Baskami. Ja byłam tylko na Costa Brava, w Katalonii i tam też pełno pasiastych flag regionalnych, ale nie do tego stopnia. Ostatnie zdjęcie jest przepiękne! Na Facebooku też śliczne z tych gór więc chyba wiem o czym będzie następny wpis :DDDD

  3. Analogicznie jest w Bretanii, która chce się odłączyć od Francjii oraz w Szkocji i Irlandii. W Szkocji odbędzie się wkrótce referendum niepodległościowe, które zadecyduje o odłączeniu się od Wielkiej Brytanii. Coraz więcej europejskich krajów, które zachowały swój odrębny język i kulturę, dąży do niepodległości.

    • Andrzej Budnik

      Co w sumie nie jest wcale złym rozwiązaniem. Mniejszości narodowe zwykle są pokrzywdzone w podziale tortu w stolicy, a tak będą mogły o sobie samo stanowić. O Bretanii nie wiedziałem – jest to tak samo mocno widoczne, jak w Kraju Basków?

  4. [img]https://dl.dropboxusercontent.com/u/62881295/Unforeseen/Unforeseen%20JPG_2/68.Palo/9.jpg[/img]

    Pielgrzymka do Santiago pol roku temu – jeden z wielu napisow na scianach uswiadamiajacych mnie, ze Kraj Baskow to cos zupelnie innego niz Hiszpania. A pobyt w Bilbao przekonal mnie, ze to jedna z najnowoczesniejszych metropolii na polwyspie.

    PS. Kraj Baskow to nie tylko polnoc Hiszpanii ale i kawalek przylegajacej do granicy Francji.

    • Andrzej Budnik

      Ostra fota! Takich to nie widziałem, ale to tylko potwierdza, to co zaobserwowałem w Vitorii.
      Tak, z tą francuską stroną też mówili, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że obie części się jakoś połączą… no zobaczymy co przyniesie referendum!

    • W Galicji na szlaku też jest sporo podobnych napisów na murach. :) Ogólnie w każdym regionie Hiszpanii widać spore parcie na odrębność, ale na pewno nie jest tak, że każdemu to się podoba. Wielu moich znajomych (ludzie 20+) jest tym już zmęczonych i chciałoby, by obywatele różnych wspólnot autonomicznych silniej identyfikowali się z całością Hiszpanii. :)

  5. Bardzo ładnie się tu zrobiło :)

  6. Natalia Sitarska, coś dla Ciebie :)

  7. Cóż, w Europie jest dość dużo takich separatystycznych miejsc i dziwi mnie, że ty, jako podróżnik, o nich nie słyszałeś wiesz. Może nie w każdym państwie, ale w prawie każdym, na mniejszą lub większą skalę. U nas jest choćby Górny Śląsk, który jest oczywiście bardzo spolonizowany, ale jest też dużo autochtonów typowo antypolskich( czy mówiąc ładniej prośląskich :)) Pozdrawiam :)

    • Andrzej Budnik

      Wiesz Maćku, uczymy się całe życie, a ja nie mam problemu z tym, aby przyznać się, że coś mnie zaskakuje, albo o czymś nie wiedziałem. O separatystycznych regionach słyszałem i owszem, ale nie zmienia to faktu, że po prostu zdziwiła mnie tak dużo odmienność w ich nastawieniu do państwa, w którym bądź co bądź mieszkają.
      Myślę, że o sytuacji na Śląsku wiem tak samo mało, więc to dobry powód, aby się tam kiedyś wybrać i zgłębić temat! Miłego tygodnia :)

  8. ZAPRASZAM NA Śląsk:] zgłębić tajemnice goroli i HANYSÓW(czyt Panów) :]

  9. Byłam w ubiegłym roku w Katalonii w dniu święta narodowego tej prowincji i mogłam zaobserwować tysiące ludzi z flagami katalońskimi, którzy utworzyli na jednej z ruchliwszych szos biegnącej od granicy francuskiej do Walencji ludzki łańcuch aby w ten sposób wyrazić poparcie dla poglądów separatystycznych. A wszystko w miłej i przyjaznej atmosferze.
    A na wizytę w Kraju Basków nastawiam się w przyszłym roku.
    Pozdrawiam
    http://hiszpania-inaczej.blogspot.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *