Iranka po operacji nosa

Iranki „mają nosa”

To prawda, że w Iranie kobieta publicznie nie powinna uwydatniać swoich wdzięków, za to musi zakrywać włosy chustką i wkładać ubrania, które nie podkreślają figury. Nie wszystkim Irankom taki nakaz się podoba i próbują na wszelkie sposoby podkreślić swoją urodę…

Najprostszym sposobem, aby wyróżnić się z tłumu kobiet ubranych od stóp do głów w ciemne kolory jest włożenie kolorowego płaszcza. Zwłaszcza w dużych miastach widzi się wiele kobiet, które lubią urozmaicić sobie tę monotonię. Zauważyłam, że często młode kobiety łączą kolor czarny z turkusowym, co wygląda bardzo elegancko. Chustki na głowach też nie zawsze są czarne i nie zakrywają też całej głowy, a jedynie jej tylną część.

Jednak tym co najbardziej rzuca się w oczy jest makijaż. Jeszcze w czasach „porewolucyjnych” makijaż był całkowicie zabroniony. Kobieta, która publicznie pokazywała się z pomalowanymi ustami mogła być ukarana batami, albo wysoką grzywną. Dziś jest inaczej. Na ulicach widzimy wiele kobiet z lekkim makijażem podkreślającym ich walory, najczęściej duże, piękne oczy. A w większych miastach nie brakuje dziewcząt z mocnym makijażem: wyraźnie podkreślone oczy, kolorowe cienie na powiekach, róż na policzkach i intensywna barwa pomadki. Wszystko jednak w granicach dobrego smaku, bo Iranki to naprawdę eleganckie kobiety.

iranskie_kobiety1

Oprócz makijażu jest jeszcze jeden sposób na podkreślenie oczu. Jest on bardzo radykalny i raczej nieodwracalny: operacja plastyczna nosa. Trzeba przyznać, że wiele Iranek „ma sporego nosa” i żeby być piękniejszą poddają się operacji plastycznej. Rzeczywiście 2-3 osoby z plastrem na nosie, które mijaliśmy na ulicy nie wzbudziły naszej ciekawości, ale kiedy ta liczba systematycznie rosła, zaczęliśmy się zastanawiać o co chodzi.

czador_make-up_i_okulary_wyzwolone_iranki

Nasz irański kolega wyjaśnił nam, że operacja zmniejszenia nosa nie tylko ma na celu, poprawienie urody, ale chodzi też o to, że nos poddany plastycznej korekcie nadaje osobie zoperowanej większego prestiżu. Ktoś, kto może pozwolić sobie na taką operację, uchodzi za osobę zamożną. Jest to do tego stopnia zakorzenione w umysłach tych ludzi, że niektórzy (piszę ”niektórzy”, bo zjawisko dotyczy też mężczyzn) chodzą po ulicy dumnie z plastrem na nosie, mimo, że operacji się nie poddali. Robią to tylko po to, żeby upozorować, iż są osobami zamożnymi. Taka operacja kosztuje od 500 do 2000 dolarów amerykańskich. Podobno w 2006 roku w samym Teheranie zabiegowi temu poddało się 35 tysięcy osób.

iranskie_kobiety2

Jeszcze osobnym tematem jest moda ślubna. Kilka razy udało nam się przyuważyć pannę młodą w samochodzie u boku przyszłego małżonka. Były to krótkie chwile i nie dało się wiele zaobserwować. Jednak pewnego dnia, przed jednym z zakładów fotograficznych, oczy nasze ujrzały pannę młodą w pełnej krasie, czyli w sukni ślubnej z pełnym makijażem i misternie „utkaną” fryzurą, z narzuconą tylko lekko pelerynką z kapturem. To był widok! Byliśmy tak zszokowani bogactwem i zdobnością sukni oraz fantazyjnym makijażem, że nawet nie zrobiliśmy zdjęcia. Z resztą pewnie i tak nikt by nam na to nie pozwolił. Później dowiedzieliśmy się, że taki makijaż ślubny kosztuje od 200 dolarów i to taki najskromniejszy, bardziej skomplikowane, jak ten który widzieliśmy kosztuje znacznie więcej.

To co na twarzy miała widziana przez nas panna młoda, trudno opisać. Była to cała paleta barw, łącznie z błyszczącymi złotymi i srebrnymi wstawkami. Nie można powiedzieć, że makijaż był przesadzony, czy kiczowaty, bo tworzył zamknięte dzieło (niekoniecznie artystyczne) wraz z suknią, samochodem i całym otoczeniem. Widok naprawdę niezapomniany.

kobiety_w_persji_iran czador_make-up_i_okulary_wyzwolone_iranki2 iranskie_kobiety_iran

Podobno na strój panny młodej w ten jedyny w jej życiu dzień, wydaje się astronomiczne sumy i nie oszczędza się na tym. Cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak wrócić kiedyś do Iranu, wprosić się na uroczystość zaślubin i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Ceremonia jest pewnie piękna, ale ciekawe jak wygląda w Iranie życie nowożeńców po ślubie ;)

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Gdyby nie było pieniędzy, czyli zakupy w Afganistanie

Scenariusz jest prosty: idziesz do sklepu, wkładasz do koszyka wybrane produkty, idziesz do kasy, wyjmujesz pieniądze lub kartę …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *