Ta monotonia dnia codziennego zaczęła nas powoli przytłaczać. Ile można siedzieć przy komputerze i nigdzie się nie ruszać? No i nawet zimy porządnej nie ma, żeby na wyciąg wyskoczyć do sąsiedniej wioski! ALE, przedwczoraj moja Alicja trafiła na pewną stronę, podskoczyła na fotelu, przesłała mi link i decyzja była natychmiastowa – JEDZIEMY, a raczej LECIMY!
Z pełną werwą kliknąłem w folder zakładek – TANIE BILETY i zaczęliśmy grzebać, szukać, kombinować. Jak tu najprościej i najtaniej dostać się do Geilo? Z Krakowa, Katowic czy może Warszawy? No i jak tu się wpasować w inne tematy, których deadline na 21, 25 albo 30 stycznia?
Ustaliliśmy maksymalny budżet, przeglądnęliśmy mapę, stworzyliśmy trzy scenariusze działania:
- Kraków/Katowice => OSLO/BERGEN => Geilo => BERGEN/OSLO => Kraków/Katowice
- Kraków/Katowice => OSLO => Geilo => OSLO => Kraków/Katowice
- Katowice => BERGEN => Geilo => BERGEN => Katowice
Opcja nr 1 najbardziej nas kręciła, bo poza Geilo zobaczylibyśmy też Bergen i Oslo, ale ponoć droga przez góry od strony Bergen lubi być zamykana zimą. Pociąg jest pewny, ale cholera drogi, wypożyczenie samochodu to jakiś kosmos cenowy – zostaje autostop. Tu zaś pojawia się ryzyko spóźnienia, bo mamy tylko 8h na złapanie stopa i dojechanie na samolot, na który za żadne skarby spóźnić się nie możemy! 21.01 musimy być z powrotem w Suchej Beskidzkiej.
Najtaniej wychodziła opcja kombinowana z Oslo i Bergen, ale zdecydowaliśmy się na bezpieczniejszy wariant: Kraków => Oslo Rygge => Geilo => Oslo Sandefjord Torp => Katowice co też daje nam 4,5 dnia na miejscu.
Teraz tylko odkopać śpiwory, przewietrzyć namiot, w ogólnym chaosie znaleźć karimaty i kupić jakiś prowiant na 5 dni. Nigdy w Norwegii nie byliśmy, a ponoć tam koszmarnie drogo, o czym jednak nie chcemy się przekonywać – trzeba to jakoś dobrze logistycznie rozegrać. Mam też nadzieję, że z namiotem problemu nie będzie i nikt nam go nie odwiedzi, gdy na cały dzień zostawimy go samopas? Macie w tym temacie jakieś doświadczenie? Bezpieczne to będzie?
Pewnie zadajecie sobie pytanie, po kiego czorta do Geilo chcemy jechać? Aaaa no koncert się tam odbywa, na mrozie i w LODZIE – o taki:
Czy to nie jest czad?!
Choć przed nami jeszcze pięć dni bardzo wytężonej pracy, bo dwa tematy MUSIMY koniecznie zamknąć przed wyjazdem, to już czujemy ten podmuch mroźnego, skandynawskiego powietrza! Już się doczekać nie możemy, gdy usłyszymy lodowe dźwięki wydobywające się z krystalicznych instrumentów wyglądających wręcz bajecznie! No i te wycinanki piłami motorowymi? ŁAAA! Norwegio nadlatujemy! :)))
PS: Chcemy też bardzo serdecznie podziękować Ewelinie, Tomkowi, Ewie, Adrianowi, Agacie i Przemkowi za spontaniczne zaproszenie nas do siebie :) Super to było miłe z Waszej strony. Dziękujemy serdecznie i jesteśmy w kontakcie!