Wydawnictwo Pascal kontra blogerzy piszący o Gruzji.
Spór o książkę autorstwa Katarzyny Pakosińskiej, która okazała się być jednym wielkim plagiatem. Wydawnictwo początkowo bagatelizuje i zamiata sprawę pod dywan. Po kilku tygodniach blogerom proponuje się kilka tysięcy złotych, w ramach zadośćuczynienia. Nie godzą się. Walczą o ideę. To tylko telegraficzny skrót nabierającej coraz większego rozpędu sprawy dotyczącej książki: „Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska”. Zapraszam na rozmowę z Arturem Bińkowskim.
Zacznijmy ten wywiad pozytywnie – co dobrego słychać w Gruzji?
Dzisiaj wigilia prawosławnego Bożego Narodzenia. W cerkwiach Gruzji całonocne czuwanie a jutro Alilo, czyli pochód ze zwierzętami i w strojach narodowych oraz kolędowanie.
Czyli czas dość radosny, a Wy na czym się teraz skupiacie? Może zamierzacie napisać jakąś książkę o Gruzji? ;-)

Książki cały czas piszemy… i publikujemy na bieżąco w naszym serwisie. :-) Po prostu uznaliśmy, że książki w tradycyjnym wydaniu nie do końca przystają do naszych czasów. Więcej osób czyta w internecie i częściej szuka w nim informacji. Dlatego nasze teksty układamy w tematyczne książki, które możemy szybko i w miarę potrzeby zmieniać dostosowując do naszych wyobrażeń i oczekiwań czytelników.
Wasz serwis to ogromna kopalnia wiedzy o Gruzji i ostatnio stał się całkiem znany. Nawet stał się fundamentem pod książkę wydaną przez Wydawnictwo Pascal. Czy to Wasz pomysł na zmonetyzowanie pracy w Internecie?
Nie, to nie nasz pomysł i byliśmy zaskoczeni znalezieniem tekstów z naszych reportaży i adaptacji toastów w książce, której nawet nie planowaliśmy czytać. Jednak trudno nazwać to fundamentem książki p. Pakosińskiej. Kiedy zaczęliśmy przeglądać książkę dokładnie dopatrzyliśmy się fragmentów znanych nam z innych źródeł, zarówno książkowych, jak i internetowych. Fundamentem książki wydaje się historia kręcenia serialu “Tańcząca z Gruzją” jednak widać wyraźnie, że p. Pakosińska nie miała za wiele materiałów i musiała je “dosztukować”.
No właśnie. “Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska”, bo o niej tutaj mowa, została bardzo ciepło przyjęta przez opinię publiczną i recenzentów. Teraz po upublicznieniu przez Was informacji o plagiacie, a raczej kilkudziesięciu plagiatach różnych autorów, sytuacja zaczyna robić się co najmniej niezręczna. Co na to Autorka i samo Wydawnictwo? Jesteście z nimi w kontakcie?
My też w naszej recenzji napisaliśmy, że jest miła, przyjemna, w sam raz do poduszki i do polecenia dla pań, które wybierają się do Gruzji po raz pierwszy. Jednakże te kilkadziesiąt udokumentowanych plagiatów oraz kolejne podejrzane fragmenty, których nie byliśmy w stanie zweryfikować (brak dostępu do niektórych książek) psuje obraz całości. Do tego w wielu miejscach Autorka w sposób nieudolny ubarwia dialogi i wydarzenia, co stawia pod dużym znakiem zapytania ich autentyczność. Nawet w prostych, wydawałoby się, tematach czy opisach kopiuje całe frazy i wywody. Komentujemy to szerzej pod każdym przykładem w naszej galerii. Czy to kwestia pośpiechu przy pisaniu, braku pomysłów, materiałów, umiejętności, czy nadmiernej ambicji wykazania się jako “ekspert” od Gruzji? To już pytanie do Autorki.
Kontakt z Wydawnictwem urwał się po wysłaniu im uwag do otrzymanej propozycji porozumienia, w którym za wypłacone nam pieniądze mieliśmy m.in. milczeć o pozostałych naruszeniach. Autorka zaś chowa się za plecami Wydawnictwa i Agentki… kontaktu bezpośredniego brak.
Z dowodami potwierdzającymi plagiat nie da się dyskutować. Na portalu Wiadomości24.pl przedstawiliście tyle dowodów, że aż nie chce się wierzyć, że ta książka została wydrukowana. Z tego co mówisz teraz wnioskuję, że Wydawnictwo uznało Wasze zarzuty i chciało Wam zadośćuczynić finansowo. Wy tę propozycję odrzuciliście? Czego oczekujecie więc od Wydawcy?

Tak, Wydawnictwo zgodziło się wypłacić nam “odszkodowanie”, jednak w ramach zapłaconej kwoty mieliśmy się też zobowiązać do nie zgłaszania jakichkolwiek innych zarzutów. Dlatego nie wiemy czy było to zadośćuczynienie za naruszenie naszych praw autorskich, czy zapłata za milczenie odnośnie pozostałych plagiatów, o których od początku informowaliśmy Wydawnictwo.
Chwila, chwila. Czy Wydawnictwo Pascal wypłacając Wam zadośćuczynienie, chciało też dostać od Was gwarant, że pozostałe plagiaty dotyczące innych osób, nie będą ich już dotyczyły i sprawa jest zamknięta? Tak mam to rozumieć?
Tak, chciało nas zobowiązać do milczenia odnośnie pozostałych naruszeń, co w rzeczywistości wiązałoby się z zamknięciem sprawy, bo tylko my o tym mówiliśmy… po tym, jak podali do mediów, że po wnikliwej analizie 350 stron książki znaleźli te kilka fragmentów od nas, mało kto traktował poważnie nasze słowa o większej liczbie plagiatów. Wydawnictwo raczej nie spodziewało się, że ma do czynienia z takimi “wariatami”, którzy przez miesiąc będą przekopywać się przez książkę i “łowić” plagiaty.
Tak, to jest jakiś gigantyczny nakład pracy – sprawdzić książkę strona po stronie szukając innych autorów, od których skopiowano treści bez ich wiedzy i użyto w celach komercyjnych. Kim oni są? To Polacy? Gruzini?
Tak się składa, że Anna zna większość pozycji o Gruzji i ma świetną pamięć wzrokową. Do tego wystarczy odrobina wprawy by czytając Georgialiki wyłapać fragmenty sztucznie wplecione. Trudniej było odszukać te fragmenty w źródłach, szczególnie w książkach… te z internetu były łatwiejsze do namierzenia, dzięki wujkowi Google. ;-)
Wszystkie znalezione źródła są dostępne w języku polskim… nawet fragment wzięty rzekomo przez Autorkę z „ internetu rosyjskiego„. Faworytem do “kopiuj-wklej” była Wikipedia, chociaż te “ciekawsze” kompilacje pochodziły z kilku źródeł.

No dobrze. Dowody są po Waszej stronie – bez dwóch zdań, ale jedna kwestia nie daje mi spokoju. Czy naprawdę myślicie, że Katarzyna Pakosińska – osoba znana z telewizji – bardzo medialna i raczej ogarnięta w temacie praw autorskich, nagle pisząc książkę kradnie (inaczej się tego nie da nazwać) treści z Internetu? Nie wydaje Wam się, że to wygląda co najmniej na jakąś prowokację?
Ta kwestia także nas intryguje i w głowie nam się nie mieści, że można w taki głupi sposób ryzykować swoim wizerunkiem. Może p. Pakosińska lub Wydawnictwo cięło po kosztach i zatrudnili licealistę? Ogarnięci w temacie praw autorskich to są Wojciech Górecki i małżeństwo Meller, w ich książkach wszystko jest zaznaczone, nawet najmniejszy cytacik i przypis. W „Georgialikach” jeden, jedyny przypis w książce również jest… ukradziony od kogoś innego.
Myślę, że prawnicy Wydawnictwa Pascal i agentka Katarzyny Pakośińskiej też już powoli ogarniają temat praw autorskich, tym bardziej że to wszystko dla mnie wygląda tak, jakbyśmy mieli do czynienia z jeszcze jedną stroną w tej sprawie – tzw. pisarzem widmo (z ang. ghostwriter – osoba pisząca w imieniu i na zlecenie „autora”), bo ja naprawdę wątpię w to, że Katarzyna Pakosińska popełniłaby taki plagiat. Nie drążąc jednak już bardziej tego tematu… co zamierzacie dalej? Czekacie jeszcze na wiadomość od wydawnictwa, czy może bezpośrednio kierujecie sprawę do sądu, bo raczej wygląda mi na to, że tematu ot tak nie zostawicie?
“Ślimak także zdążył na Arkę Noego…” – nam się nie spieszy. Sprawę nagłaśniamy, praktyki tępimy, coraz więcej ludzi dołącza się do piętnowania “kopiuj-wklej”. Nie chodzi tylko o Katarzynę Pakosińską czy Wydawnictwo Pascal – oni są tylko pretekstem do znacznie szerszego ruchu, protestu przeciwko nieuczciwym i odmóżdżającym praktykom. Przez wiele miesięcy mieliśmy plagę “skrytokopierów” – nie my jedni. Dajesz dobre treści do internetu to chętnych na twoją pracę jest wielu. Zapytajcie naczelnego Kaukaz.pl dlaczego nie uzupełnia tak jak dawniej Wikipedii w temacie Gruzja – bo miał dość podbieraczy lekko i łatwo publikujących przewodniki, nawet bez cytowania czy uwzględnienia licencji.
Mówicie np. o tym wątku? Chcecie rozpocząć w polskim Internecie szerszą dyskusję o poszanowaniu własności intelektualnej i rzetelnym pisaniu książek podróżniczych czy przewodników turystycznych?
To jeden z przypadków, który mamy “na oku”, ale nie jedyny. Tak – chcemy dyskusji i zmian w świadomości. Wymiana myśli i korzystanie z dorobku innych – jak najbardziej. Jednak przy równoczesnym poszanowaniu pracy innych… chcesz skorzystać – spytaj, podaj autora, zrób to zgodnie z prawem i licencją, które może idealne nie są, ale jednak stanowią jakąś formę umowy społecznej. Blogerom, właścicielom witryn firmowych dajemy po łapach, informujemy, że “nasz kawałek im się zaplątał” i mają usunąć, właściwie opisać itd.
To wszystko brzmi bardzo idealistycznie. Tylko to trochę jak walka z wiatrakami, ale de facto też jedyna możliwa droga do uświadamiania problemu. Wracając jednak do wątku głównego – co może teraz zrobić Wydawnictwo Pascal, aby zażegnać rosnący z każdym dniem kryzys w sprawie książki „Georgialiki”?
Kropla drąży skałę… :-)
Co może zrobić Wydawnictwo? Podejść do sprawy odpowiedzialnie i uczciwie… porozmawiać poważnie z Autorką, wstrzymać sprzedaż książki, przeprosić publicznie wszystkich autorów i czytelników… w liście otwartym napisaliśmy to szerzej.
W takim razie życzę Wam powodzenia w szerzeniu świadomości z zakresu praw autorskich i do zobaczenia gdzieś w Gruzji :)
Mamy nadzieję, że w tę akcję szerzenia świadomości włączą się też inni.
A w Gruzji jesteśmy jeszcze przez kolejny rok, więc jest duża szansa. :-)
Lista plagiatów „kartka po kartce” znajduje się tutaj – uwaga jest to szokujące. Zasady dobrego dziennikarstwa obowiązują także blogerów, więc próbowałem dowiedzieć się, jakie jest oficjalne stanowisko wydawnictwa Pascal w tej sprawie. Niestety dwie próby telefoniczne spełzły na niczym. Osoba, która dzisiaj (7.01.2014) odebrała telefon rzecznika prasowego utrzymuje, że Wydawnictwo Pascal oraz Autorka ciągle pracują nad wspólnym komunikatem prasowym. Ponoć ma być on znany jutro. Dzwoniąc w sobotę usłyszałem, że będzie znany we wtorek, czyli dzisiaj.
Rozmawiał Andrzej Budnik
Artur Bińkowski o sobie:
Propagator świadomego życia i otwartej komunikacji w duchu porozumienia bez przemocy, poszukiwacz alternatywnych rozwiązań, idealista-pragmatyk, zwolennik swobodnego dostępu do informacji i technologii oraz życia zgodnie z własnym rytmem. Zawodowo informatyk i projektant stron internetowych, fotoreporter, grafik komputerowy, freelancer, life coach. Sporo swojego czasu poświęcam projektom własnym, które realizuję w myśl zasady „jeśli już coś robisz, rób to najlepiej jak potrafisz” w danej chwili. Współautor serwisu kulturowo-etnograficznego Oblicza Gruzji.
To nie jest nawet smutne. Brak definicji na takie postępowanie wydawców.
dobry materiał, fakt, po fakcie i przedstawienie całej sytuacji… i wciąż brak reakcji z drugiej strony. Sprawa z ghost writerem jest bardzo ciekawa, od dawna zastanawiałem się jak duży procent książek celebrytów tak własnie powstaje.
Pewnie niezwykle duży i to nie tylko w Polsce. Tak samo jest z tzw. „autorskimi” programami telewizyjnymi. I wielka szkoda, że tak mało się o tym mówi, i że świadomość społeczna jest tak nikła…
Jest nad czym popracować i trochę ludzi uświadomić można.
Wydawnictwo Pascal robi taki numer po raz kolejny. Wcześniej zauważyłam ten sam proceder w przewodniku po Czarnogórze, gdzie skopiowane są całe akapity ze starych książek o Jugosławii.
Po tej sytuacji postanowiłam więcej nie kupować ich przewodników.
Godne pożałowania/
Patrząc na książki Pawlikowskiej i Martyny Wojciechowskiej wątpię żeby one swoje książki chociaż raz przeczytały… nie da się wydać 10 rzetelnych książek w ciągu jednego roku. Mają małych „murzynków” którzy za paczkę fajek piszą dla nich te „śmieci” . Współczuję ale to jest walka z wiatrakami no i życzę powodzenia.
Słyszałem o sprawie choć myślałem, że już dawno „załatwiona”. Ta lista plagiatów przypomina mi sprawę z Beatą Pawlikowską, która jednak umiała się lepiej zachować. Wyszedł dobry warsztat dziennikarski mimo wszystko: http://www.kozok.eu/pl/pawlikowska.php
Andrzej, świetny wywiad. cała sytuacja już nawet nie jest żenująca… na to powinien się znaleźć jakiś karny paragraf.
@Patrycja, co prawda dużo rzeczy z Pascala nie mam (2 przewodniki) i w sumie też nie czytałem od nich innych rzeczy, ale po tej sprawie wątpię abym coś od nich kupił. Pisałaś o Czarnogórze, mamy świeżą sprawę o Gruzji a kto wie ile jeszcze takich nieodkrytych książek jest?
Nie wiem czy oni sobie zdają sprawę, że po takich praktykach pomału tracą czytelników/klientów? Tak się rozbestwili swoją popularnością, że myślą iż wszystko im wolno, że czytelnik to płotka, która kupi co mu się podrzuci i będzie siedział cicho. Ciekaw jestem ich oficjalnej odpowiedzi i co p. Pakosińska ma do powiedzenia w tej śliskiej sprawie? Ciekawe czy jeden na drugiego będzie zwalał winą, a może pójdą oboje w zaparte i nie będą się chcieli przyznać? Dobrze by było, gdyby pozostali autorzy tych skopiowanych fragmentów się ujawnili i zgłosili roszczenia w stronę wydawnictwa tak aby nie tylko ,,Oblicza Gruzji” walczyli solo o prawdę.
Kolejny świetny wywiad. Niestety tym razem trochę o „innej” tematyce. :(
Godne pożałowania… Zastanawia mnie finał tej sprawy
TO by trzeba było przepchnąć do mediów. W internecie to sobie możecie pisać i pisać, ale póki sprawa nie pojawi się na jakichś poważanych portalach (czy jeszcze lepiej telewizjach) , albo nie trafi do sądu to nic z tego nie będzie.
Interesujące jak naprawdę wygląda sprawa po tamtej stronie. Jeśli autorem książki jest ghostwriter, jak się mówi, to czy P. Pakosińska spróbuje odzyskać na drodze sądowej odszkodowanie za zepsuty jej wizerunek?
To musiałby być bardzo słaby ghostwriter, np. po gimnazjum :-) Wyszukując te splagiatowane kawałki co rusz dziwiłam się jak możliwy jest taki kretynizm. Po iluś dniach byłam w stanie wytypować wklejkę splagiatowaną – to po prostu jest naprawdę zrobione nieudolnie.
Doszliśmy właśnie do granicy, której społeczeństwo dalej akceptować nie powinno!
Ewidentna kradzież, którą zatuszować chciało duże wydawnictwo. Media milczą!
Wrzucone na Wykop: http://www.wykop.pl/link/1810544/ksiazka-pakosinskiej-georgialiki-plagiatem-wydawnictwo-pascal-milczy/, ale też powinno opisać to naTemat, a stamtąd do Pytanie na Śniadanie i Dzień Dobry TVN, czyli tam gdzie odbiorcy tej książki siedzą. Redakcje nie mają jaj, żeby się takim tematem zająć – to jest najsmutniejsze.
Studentom turystyki już przynajmniej od 5 lat wykładowcy mówią że najgorsze przewodniki to Pascala..jak widać nic się nie zmieniło!
Szokujace… Ciekawe jak sie dalej sprawy potocza, ale mysle, ze Wydawnictwo Paskal tak latwo sie nie wywinie.
Słuchajcie, bardzo dziękujemy za podawanie tego artykułu dalej. Milczałem do dziś, bo nic nowego w temacie więcej nie miałem do dodania, jednak dziś sprawa zaczęła wypływać na głębsze wody => http://antyweb.pl/kto-jest-autorem-ksiazki-katarzyny-pakosinskiej-oskarzenie-o-plagiat-poparte-niezbitymi-dowodami/
Zasługa w tym ogromna przede wszystkim Wasza, za podawanie tematu dalej i lajkowanie tego wywiadu, za co w imieniu autorów bloga Oblicza Gruzji, oraz naszym bardzo dziękuję.
Jest moc i ciesze się, ze umiemy się także wspierać razem przy trudnych tematach!
Jeszcze raz dzięki!
Dotarło na główną Onetu:
http://ksiazki.onet.pl/wiadomosci/katarzyna-pakosinska-posadzona-o-plagiat-wydawnictwo-nie-reaguje/rc743
W Niemczech za plagiat poleciało już kilku znanych profesorów. Tyle, że tam jeżeli komuś udowodniono plagiat,dostaje tzw. „wilczy bilet” do końca życia na wszystkich uczelniach. Sprawa nie jest błaha, bo o wiele szersza jest również definicja plagiatu. Nie jest to tylko spisywanie „słowo w słowo”, ale również zapożyczanie idei i sposobu ich objaśniania od kogoś innego, nawet jeżeli poda się źródło. Podobnie sprawa ma się z „naśladowaniem” stylu i argumentacji. Pozytywną stroną jest fakt, że powstaje wiele oryginalnych prac i nowych metod badawczych. Nawet „starzy” naukowcy muszą się tego podjąć, bo jeżeli napiszą nowa książkę, ale wykorzystując poprzednie metody, to…. też jest to plagiat „z samego siebie”. Aż ciarki przechodzą co by się stało gdyby taką definicję zastosować również w PL. A prędzej czy później to się stanie. Poleci z pewnością kilku tzw. „naukowców”, ale otworzy to drogę dla oryginalnych i zdolnych nowych. Stosowanie „zachodnich norm” jest jedynym sposobem aby nauka polska wydostała się z przysłowiowego „grajdoła”. Można by tez wprowadzić amerykański przepis o tym, że absolwent nie może być zatrudniony na macierzystej uczelni przez przynajmniej 10 lat. W znacznym stopniu ograniczy to nepotyzm i przyczyni się do większego przepływu pracowników. Nie dojdzie do takich sytuacji jak np. na UR, gdzie jak wykazał jakiś anonimowy „ktoś” na wydziale prawa jest zatrudnionych 25 osób powiązanych ze sobą rodzinnie. Zresztą nie tylko tam. Wystarczy wejść na wikipedię i zobaczyć hasło „pracownicy UR” – ile jest tam powtarzających się nazwisk. A takich URów jest z pewnością w PL więcej. Jednym słowem ostra kontrola plagiatowa, plus przepis o niemożliwości zatrudniania absolwentów, są wskazówkami dla polskiej nauki. To tak a propos plagiatu Pakosińskiej.
Skąd pomysł, że książkę napisał ghostwriter?!
Rozważmy 2 sytuacje – bo on jest albo nie. Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
1. JEST Ghostwriter – to on popełnił plagiat. Co robi Pakosińska? Od razu wyciąga ten fakt na światło dzienne, odcina się od wydawcy i jeszcze wytacza mu sprawę w sądzie.
2. To Pakosińska napisała 100% tekstu, wydawcnictwo ma do niej pretensje. W tej sytuacji wydawca nie będzie chciał spalić autora bo… nie może tego zrobić. Poświęci jednego a potencjalni autorzy będą wiedzieli, że nie można ufać temu wydawcy. MOże wyjaśniać sobie z autorką tą sprawę po cichu, ale publicznie musi dbać o autora nawet jeśli ten postawił wydawcę w kłopotliwej sytuacji. Oczywiście do czasu jak nie straci cierpliwości do autora.
Wystarczy rozważyć takie dwie opcje i odpowiedź jest oczywista, że to Autorka popełniła plagiat i nie było ghosta. Skąd więc w tekście powyżej „to wszystko dla mnie wygląda tak, jakbyśmy mieli do czynienia z jeszcze jedną stroną w tej sprawie – tzw. pisarzem widmo”
Właśnie wygląda inaczej, nie ma co robić dodatkowej sensacji.
problem dla mnie jest inny…
to ze Pakosa skompilowala kawalki o Gruzji w jedna calosc na bazie swojej ciekawej osoby ( czego nie mozna jej odmowic) i na bazie swojej ( nawet jak troche podrasowanej historii) to moznaby jej medal przyznac.
oczywiscie ze brak odnosnikow do zrodel, to oczywisty brak.
Z punktu widzenia czytelnika nie jest mi to do szczescia potrzebne
Formalnie powinna sie w ksiazce znalesc np gdzies na koncu
problem jest INNY
to sie slabo czyta !!!
jadac pierwszy raz do Gruzji pol roku temu kupilem te ksiazke
w miedzy czasie bylem pare raze w Gruzji
wystapilem o obywatelstwo i je otrzymalem
ale…do dzis nie przeczytalem tej ksiazki
inaczej jest z ksiazka Mellerow, ktora sie wciaga jak ( cenzura )
rozumiem oburzenie autorow zrodlowych ale pewnie wiele osob dowiedzialo sie o ich istnieniu wlasnie dzieki Pakosie.
z punktu wiedzenia czytelnika znaczenia ma „czytatnosc” ksiazki
a ta jest slaba
moze wlasnie dlatego ze nie jest to potok slow wlasnych na bazie do konca prawdziwych przezyc ?
tylko…
na cos on zareagowal glosno „cytat 1”
ale przeciez „cytat 2″
No coz pamietajmy ze ” cytata 3″
przy okazji troche wiedzy „cytaty od 4 do 6”
No to sie Wam naopowiadalam !
;)
Sa jakies nowe wiesci w tej sprawie?. Czy wydawca, albo Pakosa odpowiedzileli na „nowe” rewelacje Artura? A moze biora na przeczekanie, bo w necie szum jakby ucichl.
Są, są… zdecydowanie nie ucichł, ale nie sądziłem, że Was to dalej interesuje. Tutaj materiał radiowy: http://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/1029904,Nieprawidlowosci-w-ksiazce-pakosinskogruzinskiej sprzed kilku dni, a tutaj: http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,15331716,Pakosinska_o_oskarzeniach_o_plagiat__Cytaty_byly_nieoznaczone_.html Pani Katarzyna zaczyna się powoli tłumaczyć ze swoich błędów. Osobiście uważam, że powinna stanąć publicznie i przeprosić, bo z faktami zaprezentowanymi powyżej trudno kurde dyskutować.
Bardzo proszę o informację, gdzie zostało zrobione to pierwsze zdjęcie z widokiem na morze i tą ławeczką między drzewami :) Wybieram się niebawem do Gruzji i możliwe, że będę niedaleko, a bardzo to zdjęcie mi się spodobało :)
Nie wiem Jacku. Napisz bezpośrednio do autorów bloga Oblicza Gruzji.
Jest to chyba ogród botaniczny w Batumi lub okolicach ale na mapie googla nie mogę go coś namierzyć :(
I pomysł na kolejne wpisy – podpisy pod fotkami :)
To nie jest moje zdjęcie w tym problem. Gdybym wiedział, to bym Ci napisał, ale prawdą jest, że to piękna lokalizacja. Napisz do Artura – namiary znajdziesz na ich stronie.
I jaki jest finał tej sprawy? Jestem w szoku, że ktoś coś takiego zrobił. Jednakże jestem pod wrażeniem jaką pracę wykonali ci, którzy chcieli te cytaty wyłapać. Dlatego ciekawa jestem jak to się skończyło?