Jeden z najpiękniejszych naszych trekkingów pod K2 stał się rzeczywistością!
Poza tym, że uciekł kierowca jeep’a, którego wynajęliśmy, to nic ciekawego się nie działo. Nie było niedźwiedzi, nie domagań organizmu czy akcji ratunkowych z naszym udziałem. Po prostu spokojny trekking w góry pakistańskiego Karakorum, ale za to okraszony pięknymi widokami. Na tych to właśnie dziś się chcemy przede wszystkim skupić :)
Różowy marketing sieci komórkowej Talkshow – myślicie, że takie budki Orange przeszły by w naszych Tatrach? ;)
Przyjechaliśmy do Skardu z myślą, aby zobaczyć K2. Zaplanowaliśmy sobie wcześniej trekking na Burji La, ale ze szczytu tej przełęczy jednak słynnego ośmiotysięcznika nie zobaczyliśmy. Zapadła decyzja – jedziemy do doliny Hushe, skąd już na pewno K2 zobaczymy. Problem jednak był natury technicznej. Aby wyjść poza wioskę Hushe trzeba mieć pozwolenie i trzeba mieć pojęcie gdzie iść. Nie mieliśmy, ani jednego ani drugiego, więc skorzystaliśmy z pomocy przewodnika, który miał przekonać kogo trzeba, że warto nas wpuścić do strefy objętej pozwoleniem :)
Plan wydedukowany, wdrożyliśmy w życie. Aby wszystko szło sprawniej skorzystaliśmy z nabytych już znajomości i pojechaliśmy jeepem, co głupim rozwiązaniem nie było, bo i tak do Hushe busy nie dojeżdżają, tylko co najwyżej duże samochody terenowe zwane tam „vagoon”.
3-2-1-0-START…. wyruszamy ze Skardu na trekking:
Jechaliśmy Doliną Indusu w stroną Doliny Hushe. Po drodze mieliśmy piękne widoki, a co jakiś czas były mosty, których fotografować nie można i za co mało mi nie skasowali zdjęć.
Jedziemy wzdłuż Indusu, który jest jeszcze stosunkowo czysty…
Robimy przystanki, bo autko się psuje…
Możemy obserwować piękny zachód słońca w Karakorum…
…a rankiem był śliczny wschód słońca – Masherbrum
Dalej same śliczne widoki:
Szczyt K2 – do tej pory niezdobyty zimą najwyższy szczyt Pakistanu. W końcu udało nam się go zaobaczyć.
Gdy po trekkingu wróciliśmy do Hushe okazało się, że naszego samochodu nie ma. Kierowca odjechał niedługo po naszym wyjściu w góry i do tej pory nie wrócił. Pojechaliśmy więc „vagoonem”, a po drodze napotkaliśmy naszego jeep’a, z rozwaloną półośką. Do tej pory nie wiemy co się stało, ale na koniec właściciel agencji oddał nam część pieniędzy i pokrył koszt awaryjnego transportu, więc w sumie na tym wyszliśmy całkiem dobrze.
Po powrocie do Skardu spotkaliśmy się z Pashą i zaprosiliśmy go na kolację. Chcieliśmy mu w ten sposób podziękować za motor, który nam pożyczył za darmo, ale skoczyło się tym, że nie pozwolił mi za rachunek zapłacić mówiąc: „Nie Andrzej, jesteście moimi gośćmi, a w Pakistanie gość jest najważniejszy. Ja płacę!” – zakończył dyskusję Pasha.
Następnego dnia, wyruszyliśmy do Gilgit, które jak się okazało potem było targane porachunkami religijnymi pomiędzy Szyitami i Sunnitami… a w zamachach i wybuchach, w tym na pozór spokojnym mieście, zginęło w przeciągu tygodnia 12 osób, ale o tym już w następnym odcinku.
Dlaczego nie wolno fotografować tych mostów?
PS Czytam was na telefonie i byłoby dużo wygodniej jakbyście mieli opcje przejścia z jednej notki do drugiej. Chyba, że ona gdzieś jest a ja jej nie widzę ;)
Ponieważ są to strategiczne obiekty z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa.
Tak, zdaję sobie sprawy z niedoskonałości wersji mobilnej.Pracujemy nad tym.
Dzięki za zwrócenie uwagi na kolejną funkcjonalność, którą muszę wziąć pod uwagę.
Cześć
Planuję na na przyszły rok o ile covidove zamęty znikną wyprawę właśnie pod K2 i Nange. Jakie są ceny pozwoleń i czy przewodnik jest konieczny?
Tak, przewodnik jest tam konieczny. Ceny są różne w zalezności od tego na jaki pakiet się zdecydujesz. Jak będziesz potrzebowała namiaru na sprawdzonego przewodnika w regionie, to daj znać. Prześlę Ci do niego kontakt.
Witam. Jaką rolę spełnia przewodnik skoro do BC pod K2 ścieżki są już tak wydeptane że ciężko się zgubić a targać swoje rzeczy przecież można samemu. Nie idzie tego jakoś obejść? Według mnie to wyrzucanie pieniędzy w błoto. P[ozdrawiam
Spełnia taką rolę, aby kontrolować co się dziej w rejonie przygranicznym, który jest terenem spornym między Indiami i Pakistanem. Przewodnik jest swego rodzaju gwarantem dla rządu, że będą realizowana tylko cele turystyczne oraz bierze on tez odpowiedzialność za zdrowie i życie turystów, którzy wybierają się do BC. Poza tym „ścieżka”, o której piszesz prowadzi miejscami przez trudny teren i lodowiec, więc wykwalifikowany przewodnik jest imho koniecznością i wcale się nie dziwię, że takie wymagania tam są co do turystów chcących dotrzeć do BC.
Ok. Rozumiem. A czy można wynająć takiego przewodnika np. tylko dla dwóch osób z założeniem, że nie potrzebuje żadnych tragarzy ? Czy raczej jest to transakcja wiązana tzn. przewodnikowi ktoś musi gotować, ktoś inny nieść namiot itp. Pytam bo w Kirgistanie to działa w zupełnie inny sposób, idziesz po lodowcu gdzie nawet nie ma „ścieżek” i nikogo nic nie interesuje poza oczywiście wykupieniem pozwolenia na poruszanie się przy granicy z Chinami.
Oczywiście, że można. Przewodnik sam sobie niesie sprzęt, czasem może prosić o pokrycie jego kosztów żywności, ale to jest do ustalenia. Jeśli byś chciał kontakt do sprawdzonego przewodnika z Gilgit, który zna świetnie region, to napisz mi maila, a przekaże Ci namiary na Habiba. To świetny, pomocny i bardzo uczciwy facet! Znamy się już ponad 10 lat :)
Trek na Base Camp K2 w 2024 roku był niezapomnianą podróżą, która wykraczała poza zwykłe wyzwanie fizyczne. Każdy krok był jak połączenie z czymś większym, a wysokie szczyty i rozległe krajobrazy tworzyły atmosferę duchowości. Podróż nie polegała tylko na dotarciu do bazy, ale na chwilach zachwytu, refleksji i poczuciu pokory przed majestatycznym K2. To naprawdę była podróż, która przerosła wszystko, co dotychczas doświadczyłem, i na zawsze pozostanie w mojej pamięci