Pepsi i 7UP przed meczetem w Quetta

W Pakistanie coraz niebezpieczniej… czyżby zmiana trasy?

Niestety dzieje się bardzo niedobrze w Pakistanie… co gorsze, wczoraj wieczorem był też zamach w Iranie, w mieście Zahedan tuż przy granicy pakistańskiej. Jakie z tego wnioski – na 100% nie jedziemy samochodem i o ile w ogóle wjedziemy do Pakistanu, to tylko lokalnymi środkami transport, aby tylko jak najszybciej przejechać przez Beludżystan i wjechać w Karakorum.


Przez cały tydzień docierają do nas coraz gorsze informacje z Pakistanu, który jest newralgicznym regionem na naszej trasie. Do tej pory myśleliśmy, że jakoś to będzie i mimo doniesień medialnych o zaognionej sytuacji w tym kraju, chcieliśmy tam wjechać. Jednak po zamachu w Lahore, potem w Peszawarze, a dziś także i w irańskim Zahedanie, leżącym w Beludżystanie tuż przy granicy pakistańskiej, mamy na prawdę duże wątpliwości.

Zaraz za doniesieniami medialnymi, Alicja popatrzyła dziś do swojej skrzynki mailowej, w której już czekały na nią informacje od zaprzyjaźnionych ludzi z Pakistanu poznanych przez HC i CS. Wszyscy piszą, że to co widzimy w zachodniej/naszej telewizji to w 100% prawda. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta w całym kraju, ale nikomu z ich bliskich nic się nie stało – na szczęście. To co nas zmartwiło najbardziej, to mail od chłopaka z Gilgit (północny Pakistan), który wspominał o porwaniu przez Talibów dwóch turystów na północ od Gilgit jadać w stronę granicy z Chinami. To co najstraszniejsze w tym wszystkim to fakt, iż tam zawsze było spokojnie. Szukaliśmy jakiejś informacji na ten temat w Internecie, ale nigdzie na ten temat nic nie wiadomo. Pytanie – czy powinniśmy mu wierzyć.

Wnioski, jakie nasuwają się na chwilę obecną po tego tygodniowych zamachach – trzymać się z daleka od dużych skupisk ludzkich: bazary, targi, świątynie oraz wszelkiego rodzaju miejsc typu posterunki policji, wojska etc.

Nasuwa się kolejne pytanie – jak ominąć Pakistan. A no dość łatwo, ale z tą myślą jeszcze się nie pogodziliśmy. Decyzja czy wjeżdżamy do Pakistanu czy nie, zapadnie dopiero w środkowym Iranie. Wiza pakistańska się robi, więc nie zamykamy sobie całkowicie drogi. Mam nadzieję, że do sierpnia sytuacja w tym rejopnie się ustabilizuje. Ostatecznością byłoby jechanie przez „stany”, czyli z północnego Iranu przez Turkmenistan, Uzbekistan, Kirgistan i stamtąd wjechać do Chin na dwukrotnej wizie wyrobionej w Taszkencie. Pytanie podstawowe – czy Karakorum Highway z granicy chińskiej w stronę Gilgit będzie „czyste od terrorystów”. Jeśli tak, to jedziemy do Pakistanu, jesli nie to bez cienia nadzieji wjedziemy do Tybetu i dopiero tam pochodzimy po górach…

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Kobieta kontra mężczyzna w podróży

Przez prawie 3 lata, 7 dni w tygodniu, 24h na dobę… ciągle razem. Każdy dzień to nowe wyzwanie i pytanie …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *