Magia nazwy „Szlak Jedwabny” przyciąga do Uzbekistanu różne typy turystów. Przybywają tu rowerzyści, motocykliści, miłośnicy samochodów terenowych, turyści niskobudżetowi jak i ci, którzy lubią bardziej luksusowe wczasy. Wszystkich łączy to samo pragnienie podążania trasami, które niegdyś przemierzały legendarne karawany kupieckie.
Na miejscu okazuje się, że atmosfera dawnych czasów bezpowrotnie uleciała z pustynnym wiatrem. Wielbłąd nie jest już kluczowym środkiem transportu, a maskotką, z którą można zrobić sobie zdjęcie, oczywiście za opłatą. Dawne karawany zastąpiły ryczące i ziejące spalinami ciężarówki. Miasta kupieckie zmieniły się w pułapki turystyczne. Czar i magia rodem z opowieści tysiąca i jednej nocy, prysły bezpowrotnie.
A jednak pewne zwyczaje i tradycje z dawnych czasów przetrwały.
Oazy
Na drogach i bezdrożach Uzbekistanu w letnie dni upał i brak wody dają się nam we znaki. W ciągu dnia nie da się jechać. Na szczęście w przydrożnej czajchanie, można schronić się przed palącym słońcem, napić mocnej herbaty, zjeść coś a przede wszystkim odpocząć. Nikt nas stąd nie wygania, gdy nasza drzemka trwa już ponad dwie godziny.
– Czy możemy tu przespać się kilka godzin? – pytamy nieśmiało właściciela czajchany, do której dotarliśmy, gdy było już ciemno.
– Oczywiście. Każdy podróżny, który tu przyjdzie może odpocząć tak długo jak potrzebuje. Taki u nas zwyczaj. Możecie wybrać sobie dowolny tapczan – odpowiada z powagą szef i podaje nam dodatkowe poduszki.
Taki układ jest korzystny dla wszystkich. My możemy odpocząć, ale przy okazji jemy tu kolację a rano lekkie śniadanie. Właściciel czajchany jest zadowolony, bo ma klientów. Zresztą nie jesteśmy jedyni. Kierowcy ciężarówek wygodnie ułożeni na tapczanach też odpoczywają, a przy tym żywo dyskutują na jakiś temat. Może opowiadają sobie historie jakie przytrafiły im się po drodze, zupełnie tak, jak kupcy setki lat wcześniej, gdy w miejscu czajchan stały karawanseraje.
Bazary
Bazar to najlepsze miejsce na zakupy. Jest wybór, jest konkurencja, jest możliwość degustacji, można się targować. Każdy chce zaprezentować swój towar jak najlepiej wizualnie jak i głosowo, więc sprzedawcy głośno i dosyć zawzięcie zachęcają do zakupów. Kupujący z kolei przepychają się, targują, krzywią się, gdy słyszą zbyt wysokie ceny, wybierają, przebierają.

Niezależnie od tego w jakim jesteśmy mieście, bazar jest zwykle miejscem tętniącym życiem. Tu się sprzedaje, kupuje, dyskutuje, opowiada niestworzone historie, popija herbatę i przegryza samsami (pieczone pierożki z nadzieniem cebulowo-mięsnym).
Dzisiejsze bazary to hale lub place targowe przypominające raczej o sowieckiej przeszłości, niż o dawnym szlaku jedwabnym, ale jest na nich atmosfera i charakterystyczny gwar jaki mógł panować przed wiekami.
Dobijanie targu
Skoro jesteśmy przy bazarach, nie da się nie wspomnieć o targowaniu. Uzbecy to uwielbiają i pierwsza cena jest zwykle tak wysoka, że nie można się na nią zgodzić, nawet jeśli w danym momencie nie ma się ochoty i siły na targowanie. To cała dość skomplikowana procedura, przez którą trzeba przebrnąć, aby coś kupić za przyzwoitą cenę. Dla nas, turystów to czasem koszmar, dla miejscowych chleb powszedni i widać, że mają to po prostu we krwi. Targowanie się to bezsprzecznie tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie od setek lat i kolejny ślad po Szlaku Jedwabnym.

Medresy, meczety, minarety
Jednym słowem zabytki. To dla nich najczęściej przybywają tu turyści z różnych zakątków świata. Trzy najbardziej turystyczne miasta Uzbekistanu: Samarkanda, Buchara i Chiwa, to punkty obowiązkowe wg każdego przewodnika. Zachwycają kolorowe mozaiki, ażurowe okna, misternie rzeźbione drzwi. Kuszą tajemniczo wąskie uliczki i małe warsztaty rękodzieła. Wielkie meczety, wysokie minarety i medresy, świadczą o dawnej świetności tych miast. Jednak dziś są jedynie atrakcją turystyczną. Do większości zabytków trzeba kupić bilet, a w środku oprócz doznań estetycznych czeka nas starcie ze sprzedawcami pamiątek, pocztówek i innego badziewia. W dawnych medresach są dziś hotele, a w meczetach eleganckie restauracje dla turystów.

Można porównywać, dyskutować i spierać się które miasto z tych trzech jest ładniejsze, przyjaźniejsze, które z nich bardziej zachowało atmosferę dawnych czasów, ale nie ma to znaczenia. Zarówno Samarkanda, Buchara jak i Chiwa to dziś atrakcje turystyczne, które tylko lekko przypominają o czasach, gdy po szlaku jedwabnym dreptały wielbłądy.
Dlaczego w Uzbekistanie nie mogliśmy odnaleźć i poczuć tej magii dawnych czasów? Może dlatego, że same zabytki, choć zachwycające, były dla nas martwe. Bardziej przypominały nam pięknego ptaka, którego ktoś zabił, wypchał i postawił na wystawie. Zwiedzając kolejne medresy i meczety Samarkandy, gubiąc się w krętych, wąskich uliczkach Buchary, patrząc na zachodzące słońce z murów okalających starą Chiwę, mieliśmy uczucie, że coś się tu skończyło i już nie wróci. Uleciała stąd dusza.
W Iranie „islam jest żywy” jeśli można tak powiedzieć. W Uzbekistanie najpier rozprawili się z nim sowieci a teraz Karimov. Tyle w temacie.
Nie chcieliśmy być aż tak dosadni, ale trudno się z Tobą nie zgodzić.
Niestety wszędzie widać wpływ „zachodu”, to co można zobaczyć na pocztówkach nie odzwierciedla rzeczywistości :/ niestety :/
http://www.mogewszstko.in
Właśnie
nie do końca bym się zgodził z tym brakiem klimatu (szczególnie
Buchara, czy niewspomniane całkiem fajne miasto Szachrisabz, z dużą
ilością zabytków, i oczywiście też na UNESCO)
OK, rouzmiem Twoje zdanie i nie chcemy Cię przekonywać. Tu bardziej chodzi o to, że w Iranie ten Jedwabny Szlak czuć o stokroć bardziej i jak ktoś jako drugie w kolejności państwo odwiedzi Uzbekistan, to niestety może się rozczarować, lub być conajmniej niezachwyconym – tak jest w naszym przypadku. Inna inszość to fakt, że Uzbecka Centrala Turystyki mocno kręci marketingowo i promuje kraj jako Silk Road Destiny…
Jak będę w Iranie, to obowiązkowo odpiszę. Pewnie masz sporo racji. Trzeba wziąć pod uwagę, że generalnie w tej rzeczywistości postsowieckiej sporo zostało zniszczone (planowo) i uchowało się tylko jako muzea i skanseny. Może się stopniowo odrodzi, bo warunki ku temu są … Pozdrawiam
To prawda, Uzbekistan choć piękny to „ducha Islamu” tam się poczuć po prostu nie da. Oczywiście warto jest zobaczyć pustynną Khive czy Bucharę….. i paradoks Samarkandy gdzie dla turystów nawet trawę strzyże się nożyczkami ;-) Chcesz poczuć Islam..jedź do Iranu. Jeśli zaś lubisz absurd…. jedź do Uzbekistanu, tam na każdym kroku na twojej twarzy będzie pojawiał się uśmiech a na ustach wciąż pytanie: „ale po co, dlaczego?”