Cuzco – dawna stolica Inków

Z Areuipy do Cuzco wyjechalismy wraz z transportem swinek morskich. W sumie juz nas to nie dziwilo, ze trzyma sie je w klatkach, pakowane po 25 lub 50, ale to co zobaczylismy w Cuzco znow nas zaskoczylo. Dojezdzamy rano do Cuzco, autobus zatrzymuje sie jeszcze na przedmiesciach. Ktos wysiada, nic wielkiego, zaraz ruszymy – mysle sobie. Ale ni. Szum w autousie robi sie coraz wiekszy, a ze siedzielismy na pierwszych miejscach w autobusie pietrowym to odslonilismy firanki i oczom nie wierzymy. Podjechalismy pod „swinkomorskarnie” ;) Co to jest? Jest to odpowiednik kurczakarni, tylko ze nie podaje sie tam kurczakow, a wlasnie swinki morskie. To tereaz juz wiecie przynajmniej mniej wiecej, jak traktuje sie w Peru to futrzaste stworzonka, ktore w Europie zwykle sa najukochanszymi zwierzatkami domowymi, oczywiscie poza kotami ;) Dojechalismy do dworca, wysiedlismy na Terminal Terrestre, czyli na dworcu glownym i zostalismy napadnieci przez taksowkarzy i hostelarzy. Zaczela się najciekawsza czesc dnia, czyli targowanie… Standardem juz od kilku noclegow bylo 10 soli za osobe, ktore sztywo sie trzymalismy i nawet nie chcielismy rozmawiac, jak ktos chcial wiecej. Jedziemy zatem do Centrum Historycznego Cuzco. Juz po drodze z taksowki zauwazylismy imponujace kopuly kosciolow, wieze i te jakze bardzo charakterystyczne dla Cuzco, waziutkie uliczki brukowane kamieniem. Poniewaz w hostelu bylismy dosc wczesnie, wiec tak jak w Arequipie, zostawilismy bagaze i od razu udalismy sie na zwiedzanie miasta, ktore rano w blasku wschodzacego slonca jest na prawde niesamowite.

peru_P1020006

Cuzco, jak moze wiecie to dawna stolica Inkow. Do dzis dnia „czuc” tutaj klimat miasta z historia. Niezorintowani w temacie moga byc troche zaskoczeni widzac, co jakis czas kolorowe flagi. Flagi, ktore na pierwszy zut oka przypominaja flagi homoseksualistow, czyli kolory teczy. Te inkaskie sa troche inne, ale prawda jest taka, ze wlasnie takie jet pierwsze skojarzenie. Miejscowi sa bardzo tym zbulwersowani, bo to przeciez Inkowie pierwsi mieli taka flage… a teraz kojarzy sie ona tylko z gejami i lesbijkami. Przykre. Warto jednak pamietac, ktora flaga byla pierwsza i to, ze nie sa one takie same. Chodzac po Cuzco na kazdym kroku mozna bylo zauwazyc odniesienia do Inkow, do Pachamama (Matka Ziemia) i innych z tym zwiazanych. Najgorsze jest jednak to, ze Peruwianczycy potrafia nazwac hostel lub restautacje Pachamama restaurant lub Hostal Pachamama, czyli tak jakby w Polsce pojawiala sie „Restauracja Matka Boska”. Jak Wam sie to widzi? Niestety Peruwianczycy wszystko, ale to wszystko chca sprzedac i nie wazne jakim kosztem. Zreszta w Boliwii jest podobnie, bo np. w La Paz jest Motel (czyt. burdel) Santa Barbara. Szkoda, ze nie Maria Magdalena… Po prostu dzicz. Zadne inne slowo nie przychodzi mi na mysl.

peru_P1010984

Wieczorem w niedziele postanowilem sie zgubic. Eliza zostala w hostelu, bo jeszcze nie doszla do siebie po kanionowej grypie, a ja poszedlem upolowac jakas kolacje na wynos. Do tej pory staralismy sie nie gubic w miescie, ale wlasnie w ten sposob najlepiej poznawac miasteczka z waziutkimi uliczkami, starymi murami etc. W koncu wyladowalem na jakims targu na zboczy miasta. Odziwo byl tam jeden gringo, wiec poczulem, ze moze mnie nie zabija. Wlazlem i odkrylem chyba najfajniszy targ jedzeniowy. Typowo dla lokalnych. Miod. Zszmalem kolacje. Potem zamowilem Elizie druga porcje na wynos, a wszystko w cenie 2 soli za obiad z piciem. Gdzie mozna tak tanio zjesc i tak dobrze. Bo poza otoczeniem to na prawde wszystko bylo bez zazutu. W hostelu zaczynamy ustalac trase na dzien nastepny, a bylo co ustalac, bo dojazd do Aguass Calientes prsoty nie jest, o ile nie wybiera sie pociagu z Cuzco za 70 usd. Pociagu dla gringos ofkors. Patent byl rewelacyjny. Dojazd do Machu Picchu i jego zwiedzanie w efekcie koncowym mozna (dla bardzo wytrwalych) zamknac w kwocie 33 soli (11 usd) a nie jak podaje przewodnik 110 usd. Ciekawi?

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Żubry, dziki i tarpany, czyli w poszukiwaniu zimy!

Szczerze? Straciłem wiarę w to, że prawdziwa zima zawita do Polski. Po zeszłorocznej ściemie w postaci jednego tygodnia ze śniegiem, postanowiliśmy …

5 komentarzy

  1. Izabela Boloz

    jak dokladnie dotarliscie do machi picchu tak tanio? :) Pozdrawiam!

  2.  Też chcę tam pojechać, już się wybrałaś?

  3. mozna pojechac za pare groszy do Peru czy gdziekolwiek ale dziadowac ,spac po hostelach i jesc na ulicy to nie dla mnie …..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *