Ponad tydzień zajęło nam przejechanie południowego Szlaku Jedwabnego od granicy pakistańskiej do Golmud. Długo, ale to, dlatego, że w grę wchodził tylko transport kołowy i duża cześć trasy stanowiła Pustynia Taklamakan.
Duża cześć naszej trasy wiodła przez prowincje Xinjiang i to stanowiło pewne problemy logistyczno-komunikacyjne:
- Xinjiang odcięty jest od Internetu już od kilku miesięcy, wiec szybko zrozumieliśmy, dlaczego nasze zapytania na CS i HC pozostały bez odzewu. Zostały hotele
- Nie każdy hotel, nazywając w uproszczeniu nim wszystko, co daje nocleg, przyjmował turystów zagranicznych. Chodziło oczywiście o lepsza kontrole obcokrajowców, którzy często i gęsto zaplątują się tam, gdzie władze chińskie sobie tego najmniej życzą, a juz szczególnie podczas wszelkich powstań mniejszości narodowych i idących za tym pacyfikacji przez wojsko.
- Zostały hotele tylko najdroższe 2-3 w mieście, gdzie z ogromna żarliwością targowaliśmy się o każdego yauna biorąc pokoje za około 100Y – na szczęście był z nami Carlos i dzieliło się wszystko, na 3, ale jaki standard. W sumie wychodziło to po 5-6 $ za nocleg, ale gdzie czasy, ze spało się za dolara czy dwa?!
- Południowa trasa z Kaszgaru wiedzie w dużej mierze przez Pustynie Taklamakan i droga ta jest obecnie w budowie? Jest i tak dużo lepiej niż było i czasy przejazdów w porównaniu z 2007 rokiem się skróciły, co jednak nie zmienia faktu, że w aucie jadąc stopem lub autobusie spędza się średnio po 7h dziennie. Meczące… ale na pewno lepsze to niż przejechanie pociągiem bezpośrednio z Kaszgaru do Golmud.
Mimo tych wszystkich niedogodności warto było się zdecydować na tę opcję – targ w Hotan oraz Taklamakan to atrakcje, których nie da się szybko zapomnieć.
W końcu jednak doczłapaliśmy do Golmud. Pierwsze kroki na stacje kolejowa. Carlos zakupił bilet do Pekinu, a my z Alicja chcieliśmy przedostać się nielegalnie do Tybetu. Co z tego wyszło?
Witajcie!
Właśnie wylądowaliśmy w północnych Chinach po kilku dniach w drodze przez pustynię. Południowy szlak Jedwabny będziemy pamiętać długo… :) Zwłaszcza miasta powstające „z niczego” pośrodku pustyni czy 22 godziny w sypialnym autobusie, gdzie powietrze było sine od papierosów. Szkoda, że nie ostrzegliście co czeka jadących tą drogą. Ale, na swój sposób, było warto tam trafić – to interesujący kawałek Chin, zupełnie nieodwiedzany. Po prostu – granica imperium!
Pozdrawiamy!
Południowy Szlak Jedwabny w Chinach jest zjawiskowy, to fakt. Jak jesteście w okolicy pomyślcie o wdrapaniu się na szczyt graniczy Rosji, Mongolii i Chin – dość symboliczne miejsce :)
Na dym papierosowy radzimy zabrać ze sobą Kolumbijczyka, który jest na fajki uczulony. Wszystkim ładnie gasił papierosy, a my mieliśmy spokój :)
Jakie palny dalej? W Syczuanie jest jedna miejscowość nazywana przez lokalnych Shangri La? Uderzacie tam? Ciepłe pozdrowienia dla Was!