Indonezyjskie łodzie pirackie.

Zapach dzieciństwa

Poranna mgła, cisza spokój. Jeszcze chłodno, wręcz zimno jak na tutejsze warunki. Całkowity brak wiatru sprawia, że w ogóle nie czuć, że siedzę na pokładzie jachtu. Wydaje się, jakbyśmy byli zakotwiczeni na jakimś jeziorze, a to tylko spokojny poranek w południowym Sulawesi.


Sączę kawę i patrzę na te dziwne konstrukcje, które mamroczą coś do mnie spośród palm na idealnie białej plaży. Chciałoby się rzec rajskiej plaży, ale dajmy już z tym spokój. No bo w końcu co to za raj, jak moją ciszę zaczyna mącić jakiś dziwny dźwięk. Znajomy dźwięk! Coś na kształt strugania desek, wiercenia dziur w drewnie. Brzmi to jakby wykładanie drewnianej podłogi w rodzinnym domu! Tak, to dokładnie tak właśnie brzmi!!

Dwa silniki obrazują masę, którą trzeba poruszyć.
Dwa silniki obrazują masę, którą trzeba poruszyć.

 

Piękne, dostojne. Niektóre przypominające statki piratów wprost z filmów finansowanych przez Holywood. Wszystkie robione w 99% z drewna. Tylko ster, wzmocnienia kila i turbiny są niedrewniane – reszta ręcznie dłubana, krzywiona, rzeźbiona. Piękna robota w drewnie.

Piła Stihl świetnie ma się też w Indonezji
Piła Stihl świetnie ma się też w Indonezji

Mi osobiście o tyle bliska, że od małego wychowałem się na drewnianych wiórach, o ile mogę tak powiedzieć. Nie miałem jeszcze 10 lat, gdy godzinami gapiłem się, jak mój Tata strugał deski lub toczył balustrady na schody. Trochę dla nas, trochę na zamówienie. Drewno suszyło się wszędzie. Całe podwórko było zawalone drewnem, które czekało na obróbkę. Ja najbardziej lubiłem zbierać wiórka spod tokarki lub heblarki do worków, a najchętniej to na tych wiórkach siadałem. Uwielbiałem zapach obrabianego drewna. To taki zapach z dzieciństwa…

Tradycyjne łodzie indonezyjskie budowane na Sulawesi, Tana Beru.
Tradycyjne łodzie indonezyjskie budowane na Sulawesi, Tana Beru.

Teraz, gdy łażę z aparatem wśród pracujących Indonezyjczyków czuję dokładnie ten sam zapach, a wióry zamiast zbierane do worka, wysypują się na piaszczystą plażę.

Łodzie powstają na plaży w cieniu drzew. Po skończeniu spuszczane na palach do morza.
Łodzie powstają na plaży w cieniu drzew. Po skończeniu spuszczane na palach do morza.

Wszyscy pracują w cieniu palm, już zbudowanych łodzi lub prowizorycznego zadaszenia z foli. Za kilka godzin będzie potwornie gorąco mimo, iż poranek jest chłodny.

tradycyjne_indonezyjskie_statki_drewniane

Tana Beru to miejsce, w którym kotwiczymy, ale lokalsi mówią, abyśmy pojechali też do Biry, bo tam jeszcze większe statki się budują. Wsiadamy więc w bemo i za 5000 rupii w niespełna pół godziny docieramy do wspomnianej miejscowości. Już z drogi widzę plażę i potwornie duże konstrukcje. Wygląda to wszystko jak we śnie. Jakby ktoś swoje dziecięce zdecydował zrealizować będąc dorosłym człowiekiem.

Statki pirackie jak z filmów Hollywoodu.
Statki pirackie jak z filmów Hollywoodu.

Większość z tych dużych/poważnych zamówień złożonych jest przez Europejczyków lub Australijczyków. Przybywają oni tutaj, widzą oczyma małego dziecka jak żeglują po bezkresach oceanów i składają zamówienie, a w połowie projektu są zupełnie spłukani.

Już zwodowane, prawie gotowe do podboju mórz i oceanów.
Już zwodowane, prawie gotowe do podboju mórz i oceanów.

Łodzie, a raczej statki te nie są tanie. Ceny zaczynają się od 50 tysięcy dolarów kończąc na 300 tysiącach. Taki znaleźliśmy najdroższy, ale projekt jest zawieszony, bo brak środków na pokrycie dalszych kosztów zmusił zleceniodawców do powrotu do Europy i zarobienia reszty pieniędzy. Teraz już wiem, dlaczego tutaj praca wre. Mówimy o poważnych pieniądzach, a takimi Indonezyjczyk nie będzie gardzić.

Praca wre - przygotowywanie farb i malowanie z zewnątrz.
Praca wre – przygotowywanie farb i malowanie z zewnątrz.

Ludzie realizują projekty rodzinami lub klanami i co faktycznie jest niezwykle dla tego kraju – wszyscy pracują. Nie widziałem czegoś takiego nigdzie poza wulkanem Ijen. Zwykle jednak bywa tak, że jeden robi, trzech się przygląda, a tutaj wszyscy zgodnie posuwają projekt na przód.

Optykanie szczelin, czyli co zrobić, aby łódź nie zatonęła.
Optykanie szczelin, czyli co zrobić, aby łódź nie zatonęła.

Z chęcią odstawiam aparat na bok i zaczynam pomagać strugać deski czy wbijać kołki drewniane do burty łodzi. Wszyscy się dziwią, ale poklepują po plecach i śmieją się od ucha do ucha. Chwile później już jestem w środku oprowadzany przez głównego majstra.

Główny pokład łodzi prahu.
Główny pokład łodzi prahu.

Tłumaczy mi po indonezyjsku, co gdzie, na co, po co, dlaczego. Wiele z tego nie rozumiem i więcej kiwam głową i się uśmiecham. Statki od środka wyglądają jeszcze lepiej niż z zewnątrz. Przestrzeni jest dużo, bo nic w środku jeszcze nie jest urządzone. Wygląda to bezbłędnie, wszystko w drewnie. Czuję, jakby chodziło się po budowie zwykłego domu, a to statek na plaży. Przypominają o tym liście palm i szum lazurowego morza rozbijającego się o białą plażę. Genialne miejsce, jedno z moich ulubionych w Indonezji…

Jeśli podobały Ci się indonezyjskie drewniane statki kliknij poniżej przycisk Poleć lub +1. Dzięki w imieniu ludzi tworzących te pływające arcydzieła – niech mają zlecenia i pracę, jak najdłużej!

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

Toyota 4Runner na Steward Highway, Darwin

Świat z perspektywy Polski

Prawie trzecia w nocy. Alicja smacznie już śpi za moimi plecami, a ja klikam. Zasnąć nie mogę. Dostałem właśnie maila …

2 komentarze

  1. Witam.

    Z jakiego drzewa są robione te łodzie ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *