Biebrza – co strawił pożar?

„Nie wiem, o co tyle płaczu. Straty nie są wielkie. Za kilka tygodni wyrośnie tu zielona trawka i wszystko wróci do normy.” Czytam komentarze pod relacjami i reportażami z pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym i czuję jak zaciska mi się gardło. Tak, trawa pewnie odrośnie, ale w tym pożarze spłonęło coś bardziej cennego.

Po co sobie zawracam głowę tym bagnem?

Biebrzański Park Narodowy jest dla mnie miejscem specjalnym. Co prawda, całe Podlasie jest mi bliskie i usiane takimi moimi miejscami specjalnymi, ale to tutaj pierwszy raz pracowałam jako wolontariusz w parku narodowym.

Mimo, że było to już kilka lat temu, dobrze pamiętam drewnianą chatkę w Osowcu i grasującego w trawie dudka, który pojawiał się zawsze tuż przed zmrokiem. Mieszkałam tu większą część wolontariatu.

Dobrze pamiętam leśniczówkę na Grzędach, gdzie pomagałam w prostych pracach w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt. Popołudniami spacerowałam po borach bagiennych, których sceneria wyglądała jak ze starej słowiańskiej baśni. Komary cięły jak szalone, to też pamiętam i to aż za dobrze! Pamiętam poranną wizytę na obszarze gdzie żyją koniki polskie. Takie spotkanie z dzikim konikiem z samego rana, ustawia nastrój na cały dzień.

Koniki polskie, Grzędy, Biebrzański Park Narodowy

I wreszcie Trzyrzeczki, czyli górny basen Parku. Miejsce dla mnie ważne nie tylko ze względu na walory przyrodnicze, ale dzięki poznanym tam ludziom.

Dwa tygodnie spędzone na wolontariacie w BbPN przyniosły kilka cennych znajomości. Poznałam pasjonatów zaangażowanych w swoją pracę i ochronę przyrody. Dzięki nim dotarło do mnie czym jest prawdziwe bogactwo Biebrzy.

Zwykła ćma przestała być dla mnie owadem, który wieczorem złośliwie walczy z moją lampą, a stała się motylem nocnym o ciekawych zwyczajach. Torf to nie jakiś tam rodzaj gleby, a pamiętnik pisany przez Ziemię od czasów ostatniego zlodowacenia.

Każdego dnia miałam prawdziwą lekcję biologii, geografii, geologii i chemii. Taka nauka w terenie jest w moim przypadku najbardziej skuteczna. Na własne oczy przekonałam się, że tutaj, w Biebrzańskim Parku Narodowym…

…najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

Ten cytat z „Małego Księcia” nabiera tutaj innego znaczenia. Oczywiście, rzeka Biebrza jest królową, ale prawdziwym bogactwem tych terenów są torfowiska i bagna. To dzięki nim rozwinęły się i funkcjonują unikatowe ekosystemy. Jednym słowem najciekawsze życie toczy się pod osłoną roślin, turzyc i szuwarów. To nie jest miejsce gdzie wszystko podane jest na tacy. Trzeba się trochę wysilić, żeby znaleźć stanowiska tak zagadkowej rośliny jak rosiczka, trzeba wiedzieć kiedy i gdzie można podziwiać delikatne, kremowe skrzydła niepylaka mnemozyny, który kocha słońce. Trzeba wiedzieć na jakich terenach lubi gniazdować zagrożona wyginięciem wodniczka – malutki ptak, ale bardzo ważny.

Stanowisko rosiczki nie jest znaleźć tak łatwo

Same torfowiska są kopalnią wiedzy o dawnych czasach. Głębokie nawet na 6 metrów skrywają nasiona i szczątki roślin, które tu rosły tysiące lat temu. Ważną funkcją torfowisk jest zatrzymywanie i gromadzenie wody. Nie jestem specjalistką i też ten wpis nie ma być ku czci torfu, więc zachęcam Was do obejrzenia krótkiego filmu „Po co nam bagna?”, w którym prof. Wiktor Kotowski tłumaczy czym jest torf, bagno i jakie mają dla nas znaczenie. Tak, wiem… temat nie wydaje się sexy, ale gwarantuję, że film wciąga jak rasowe bagno!

Ale co się wydarzyło?

W niedzielne popołudnie 19 kwietnia w okolicy miejscowości Polkowo ktoś zauważył unoszący się nad biebrzańskimi łąkami dym. Ogień szybko zaczął trawić kolejne połacie łąk, nieużytków i trzcinowisk. Brak śniegu zimą i deszczu w ostatnich miesiącach wysuszyły ten teren do tego stopnia, że paliły się miejsca, które o tej porze roku są podmokłe lub zalane wodą.

Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy
Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy

Ogień rozprzestrzeniał się szybko, a akcja gaszenia pożaru okazała się dużym wyzwaniem. Dziki teren biebrzańskich mokradeł jest trudno dostępny i strażacy nie byli w stanie dotrzeć ze sprzętem do ognia. Zrzuty wody z samolotów i śmigłowców skutecznie gasiły pożar, ale cała akcja trwała prawie tydzień.

Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy
Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy

Najważniejsze było stłumienie ognia póki przemieszczał się po powierzchni. Jeżeli torf zacząłby palić się w głąb, jego ugaszenie byłoby niemożliwe. W takim wypadku trzeba by było czekać aż się wypali. Tygodnie, może miesiące… Biorąc pod uwagę zapowiadaną suszę, łatwo wyobrażałam sobie najczarniejsze scenariusze.

Ogień niebezpiecznie zbliżał się do Grzęd. Te tereny znam. To właśnie tam znajduje się zachowawcza hodowla koników polskich i Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt. Pożar udało się w porę zatrzymać.

Akcja gaszenia pożaru trwała prawie tydzień. Spłonęło łącznie 5280 ha Biebrzańskiego Parku Narodowego i jego otuliny, czyli prawie 10% jego całej powierzchni.

Oficjalnie akcja przeciwpożarowa jest zakończona, ale pracownicy BbPN nadal każdego dnia monitorują teren, dogaszają małe pożary, które jeszcze się pojawiają.

Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy
Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy

Za kilka tygodni będzie tam zielona trawka i git!

Nie do końca…

Trudno obecnie oszacować wszystkie starty przyrodnicze jakie wyrządził pożar. Ptaki, które zdążyły założyć gniazda na otwartym terenie bagiennym, straciły je. Ogień wypłoszył też ptaki z brzezin i olsów, nawet jeśli w gniazdach były już złożone jaja. Czy podejmą kolejną próbę lęgu? Nie wiadomo.

Więcej szczęścia miały ptaki, których gniazda znajdują się wyżej na drzewach. Miały szansę bezpiecznie uciec i część gniazd przetrwała. Możliwe, że te ptaki wrócą i dalej będą wysiadywać jaja. Podobno część z nich już to zrobiła. Tak twierdzą  pracownicy BbPN, którzy cały czas monitorują teren po pożarze.

Jest ryzyko, że ptaki, które dopiero przylecą, nie założą gniazd w środkowym basenie, bo pożar strawił ich bazę pokarmową. Nie będą miały co jeść. Spłonęły rośliny i wiele gatunków owadów, płazy i drobne gady. Na pożarzysku znaleziono spalone gryzonie. Z tego też powodu szybko pojawiły się bociany i drapieżniki, szukające łatwego łupu.

Co zrobią ptaki i dokąd polecą założyć nowe gniazda? Wodniczka i orlik grubodzioby objęte ścisłą ochroną gatunkową, potrzebują do lęgu mokradeł, terenów bagiennych. Gdzie znajdą dogodne miejsce lęgowe? Trudno odpowiedzieć na to pytanie.

Na spalonych terenach łatwo może się rozsiewać brzoza, która będzie wypierała inne cenne rośliny i zmieni się krajobraz. Ptaki lubiące tereny podmokłe nie założą w takich warunkach gniazd.

Kolejny problem to susza. Brak wody będzie wpływał źle na torfowiska, które zaczną murszeć.

Teraz najważniejszy będzie monitoring roślin, które wyrosną na spalonej ziemi i obserwacja zachowań zwierząt. Nic tu nie jest pewne. Co będzie, tego nie wie nikt. Na pewno przydałyby się teraz solidne deszcze.

Może to nieszczęście, a może to szczęście?

Jak mówi chińska legenda, nawet najbardziej przykre wydarzenie ma w sobie początek czegoś pozytywnego. Trudno tutaj stwierdzić co by to mogło być. Na pewno szczęściem w nieszczęściu jest to, że torfy nie zapaliły się w głąb.

Nie ucierpiały też duże zwierzęta typu łosie (poza jednym, który prawdopodobnie się zaczadził) jelenie, wilki, czy lisy. Te zwierzęta zdążyły uciec z terenów, które płonęły.

Przyczyną pożaru było prawdopodobnie podpalenie, dyrektor BbPN wyznaczył nawet nagrodę pieniężną za wskazanie sprawcy. Może ten pożar wreszcie skutecznie uświadomi ludziom, że wypalanie traw przynosi więcej szkód niż korzyści i może skończyć się tragicznie. Nie wiem dlaczego, ale jeszcze nie wszyscy się tego nauczyli i pożary spowodowane wypalaniem traw ciągle mają miejsce.

Fot. Piotr Tałałaj, BbPN
Fot. Piotr Tałałaj, Biebrzański Park Narodowy

Na pewno przykre są wszelkie przepychanki i mało kulturalne dyskusje, które powstają wokół pożaru i samego Parku. Niestety obejrzałam w sieci kilka wypowiedzi typu „prawda o pożarze”, ale to zwykły bełkot. Trudno zrozumieć, o co tym ludziom chodzi oprócz tego, że chcą wykorzystać sytuację by wzbudzić kontrowersję i zaistnieć przez 5 minut.  Widać, że załatwianie interesów politycznych tych lokalnych i tych na szczeblu krajowym wykorzystując tragiczne wydarzenia, jest dla ludzi naturalne jak żerowanie bocianów na pożarzysku.

Trochę z niepokojem czytałam też relacje z gaszenia pożaru, pełne dramatycznych opisów walki ptaków o gniazda. Wydawały mi się nierealne, nawet z moją nikłą wiedzą o zachowaniach ptaków. Nie było mnie tam, nie widziałam co działo się naprawdę, ale kilka z tych informacji zweryfikowałam u innych osób, które tam były. Tego typu opowieści okazały się nie do końca prawdziwe i na pewno ukoloryzowane. Niepotrzebnie. Dlaczego? Bo czytelnicy na ogół nie mają możliwości sprawdzenia, czy to była prawda i takie podrasowane wieści przekazują dalej, dokładając jeszcze swoje 5 groszy. Legenda nabiera kolorów.

Rozumiem. Emocje trudno stłumić i nie ma też powodu, żeby to robić, ale gdy się coś publikuje warto wziąć kilka oddechów i poczekać, aż emocje opadną. Oczywiście każdy tę tragedię ma prawo przeżywać po swojemu, ale przekazywanie informacji publicznie i kreowanie w ten sposób rzeczywistości to odpowiedzialność.

Każdego dnia śledziłam wszystkie informacje, które pojawiały się na FB BbPN. Któregoś dnia zauważyłam, że wszystkie posty dotyczące pożaru były edytowane i zostało dopisane zdanie, że „Środki na akcję gaśniczą są w całości zapewnione z budżetu Państwa. Pieniądze ze zbiórki trafią do jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych.” Wyglądało to bardzo dziwnie i nie było to tylko moje spostrzeżenie. Pod wpisami zaczęły się pojawiać komentarze odnośnie edytowanych postów i dopisanego zdania.
Hmmm… dlaczego trzeba tak podkreślać, że to Ministerstwo Środowiska finansuje akcję gaśniczą? Czy idą może jakieś wybory?

Odłóżmy jednak wszelkie brudy na bok i zastanówmy się czym ten pożar właściwie jest. Czy czegoś nas uczy? Czy ludzie wreszcie zrozumieją, że wypalanie traw jest szkodliwe i niebezpieczne?  Czy to tylko zapowiedź tego, co może się wydarzyć latem, jeśli susza nie odpuści? A może czas uczciwie spojrzeć na problem suszy i zmian klimatycznych z szerszej perspektywy. Może to czas, żeby przestać wciskać dzieciom kit, że ocieplenie klimatu jest dobre, bo będziemy płacić mniejsze rachunki za ogrzewanie?

Jeśli chcesz pomóc…

Jeśli sprawa Biebrzy też Cię porusza i czujesz, że chcesz jakoś pomóc, możesz zrobić kilka rzeczy. Przede wszystkim nie jedź teraz w tereny pożarowiska. Tam akurat potrzebny jest spokój, a pracownicy Parku sami najlepiej wiedzą jakie działania są teraz sensowne. Z resztą i tak część Parku jest zamknięta dla turystów. Można odwiedzić turystycznie rejony górnego i dolnego basenu, poza Grzędami. Tam też jest pięknie.

Możesz śledzić informacje na stronie Parku o wolontariacie. W tym momencie wszystkie projekty są zawieszone z powodu pandemii, ale może gdy sytuacja się ustabilizuje, wolontariat znów będzie uruchomiony.

Reaguj. Wypalanie traw jest działaniem nielegalnym. Jeśli widzisz, że ktoś „sprząta” łąki w ten sposób możesz to zgłosić. Grzywna za nielegalne wypalanie traw to 5 tysięcy złotych. Oczywiście bardziej chodzi o to, żeby ten przestarzały proceder wyplenić, a nie kasować pieniądze z grzywn.

Można wspierać prace BbPN wpłacając pieniądze na specjalne konto:
BGK  10113010590017339726200006
Biebrzański Park Narodowy
Adres: Osowiec-Twierdza 8,
19-110 Goniądz
Tytuł wpłaty: „darowizna”

Na stronie BbPN wszystko jest opisane jak można to zrobić.

Teraz, gdy pożar jest ugaszony, warto wpłacić darowiznę, która będzie przeznaczona na inne cele, na przykład: ochronę zagrożonych gatunków roślin i zwierząt, ochronę siedlisk przyrodniczych, rehabilitację zwierząt lub utrzymanie hodowli rezerwatowej konika polskiego. Teraz te pieniądze szczególnie się przydadzą. Trzeba tylko pamiętać, żeby w tytule przelewu wpisać „darowizna”.

W czasie pożaru była uruchomiona specjalna zbiórka, z której pieniądze mają być przeznaczone na wyposażenie dla lokalnych Ochotniczych Straży Pożarnych. Pieniądze wpłaciło ponad 35 tysięcy osób. Uzbierała się suma 3.281.912,29 zł  (stan z 27 kwietnia). To mocny odzew, tym bardziej, że w ostatnim czasie akcji pomocowych i zbiórek jest tyle, co gwiazd na niebie.

Pożar w Biebrzańskim PArku Narodowym - wesprzyj park darowizną
Zbiórka pieniędzy na sprzęt dla OSP będzie trwać do 5 maja 2020

Piękne podziękowania dla Piotra Tałałaja z Biebrzańskiego Parku Narodowego, za udostępnienie zdjęć z tych smutnych dni. Zdjęcia i ujęcia wideo Piotra wykorzystaliśmy też w krótkim klipie, w którym chcemy Wam pokazać skalę zniszczeń przyrodniczych i wielkość spalonego obszaru.

Andrzej wykonał kilka lotów przy granicy Parku Narodowego. Tyle mógł zrobić bez zezwolenia, które w tych dniach pożarowych było nie do zdobycia. To jest oczywiście zrozumiałe, tym bardziej, że nad parkiem latały samoloty i śmigłowce służb.
Jednak udało nam się zmontować z tych ujęć krótki klip, który pokazuje pożarzysko z lotu ptaka i kilka scen z ziemi.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym

Kilka lat temu pracowałam jako wolontariuszka w Biebrzańskim Parku Narodowym. To miejsce jest dla mnie szczególnie ważne. Gdy niedawno wybuchł pożar, z niedowierzaniem śledziłam wszystkie informacje. Ogień trawił siedliska ptaków, a we mnie rosła frustracja, bo czułam się bezsilna. Te emocje musiałam gdzieś wypuścić.Zmontowałam krótki klip o tym, jak wygląda spalona część BbPN. Napisałam też tekst na blogu, żeby podzielić się swoimi myślami i tym co czuję. W końcu właśnie po to jest ten nasz blog…=> https://www.loswiaheros.pl/polska/biebrzanski-park-narodowy-pozar

Opublikowany przez LosWiaheros.pl – Podróżuj, odkrywaj, inspiruj. Środa, 29 kwietnia 2020

 

O autorze: Alicja Rapsiewicz

Z zamiłowania i wykształcenia aktor-lalkarz. Pracowała przez 8 lat na różnych scenach w kraju i za granicą grając rozmaite role (od Krowy przez Anioła na Świętej skończywszy). Kilka zwrotów akcji w jej życiu i ciężki, ale ciekawy żywot wędrownego artysty, zaowocowały pomysłem aby objechać świat dookoła. Podróżowanie to jej największa pasja. Spędziła 4 lata w drodze przemieszczając się pieszo, autostopem, rowerem i jachtem. Odwiedzając rozmaite zakątki świata lubi przyglądać się codziennemu życiu mieszkańców i ich zwyczajom. Nie lubi się spieszyć. Nie wierzy w zdanie "nie da się", zdecydowanie jest zwolennikiem myśli "lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało."

Podobny tekst

Czy warto było stracić przyjaciół i wyjechać w długą podróż?

Mija właśnie sześć lat od momentu, w którym wraz z Alicją postawiliśmy nasze życie na głowie. W tym czasie zdążyliśmy spędzić …

6 komentarzy

  1. Wolontariat na chwile obecną odpada, ale parę groszy przelane. Za Biebrzański Park Narodowy jesteśmy my wszyscy odpowiedzialni. Naturalne wspólne dobro ;)

  2. Nie mogę uwierzyć w ludzką bezmyślność i wypalanie traw, ręce opadają…
    Dzieci w szkole wiedzą, że jest to kategorycznie zabronione, a dorośli ludzie jakby żyli w innym świecie, mamy suszę i cudem jest, że ten pożar udało się opanować.

  3. Piękny tekst, który w sedno opisuje charakter i wyjątkowość tego miejsca.

  4. Wirtualne biuro

    Straszne straty,ból w sercu.Pięknie opisany artykuł.To naprawdę wyjątkowe miejsce a skala zniszczeń przeogromna.

  5. Wyjątkowe miejsce. Niestety już nie będzie jak dawniej .Trzeba robić wszystko aby uniknąć takich tragedii.

  6. Brak słów .Ludzka głupota nie zna granic .Ogromna strata .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *