Kilka lat temu na jakimś pokazie slajdów pierwszy raz usłyszałem o waranach z Komodo. Wydały mi się one wtedy jakieś fantastyczne, aż trudne sobie do wyobrażenia. Na zdjęciach wyglądały jak smoki wprost z bajek lub legend. Wątpiłem jednak, czy faktycznie na żywo wyglądają one tak samo imponująco. Zobaczcie, co zobaczyłem… (UWAGA, niektóre zdjęcia są odrażające!)
Mimo, iż potrafią poruszać się z prędkością nawet 20km/h (na krótkich odcinkach) ich ulubioną metodą polowania jest nieruchome oczekiwanie w trawie na przechodzące tuż obok stworzenia. Może to być szczur, małpa, dziki koń czy bawół błotny. Nie ważne, że niektóre z nich są większe i silniejsze niż smoki – raz ugryzione zostają zainfekowane bakteriami znajdującymi się w paszczy smoka. Śmierć nadchodzi powoli, ale jest nieunikniona.
Smoki podążają za konającą ofiarą „węsząc” jęzorem. Wysuwając swoje rozwidlone języki analizują nimi powietrze i oceniają, jak daleko znajdują się od ofiary. Mimo, iż widzą na ponad 300 metrów, mają jednak problem z nieruchomymi obiektami. Gdy tylko ofiara się poruszy, smok natychmiast potrafi ją dostrzec.
Bawół błotny, który był pożerany przez warany Komodo został zaatakowany ponad 10 dni wcześniej. Przez około tydzień czasu konał, aż pewnego dnia padł. Wtedy zgodnie z hierarchią w grupie (kto większy i silniejsze ten ma najlepsze kęsy) warany przystępują do rozszarpywania zwierzęcia. Trwa to zwykle kolejne 3-4 dni.
W historii Parku Narodowego Komodo, czyli wysp Komodo, Rinca, Padar i Gili Motong zdarzyło się już kilka krotnie, że nieuważni turyści stali się ofiarami smoków. Kilku po prostu zaginęło wędrując samotnie po wsypie (co jeszcze kilka lat temu było dozwolone), a następnych kilku podeszło zbyt blisko myśląc, że zdążą upolować lepsze zdjęcie z bliska. To jednak oni zostali upolowani. Dwie największe z wymienionych wysp są też na stałe zamieszkałe przez tubylców i mimo, iż od urodzenia żyją wokół waranów, kilku z nich stało się ofiarą przebiegłych smoków.
Smoki Komodo są zdecydowanie mięsożerne, a sposób w jaki rozszarpywały cielsko bawoła przypominał trochę ten demonstrowany przez wygłodniałe lwy afrykańskie, które oglądałem w telewizji z moim ulubionym komentarzem Krystyny Czubówny.
Rozprute cielsko bawoła ujawnia nam, co ostatnio było jego posiłkiem. W miejscu brzucha widać zwały przeżutej trawy, która nie należy do diety waranów.
Prawie z chirurgiczną dokładnością obłupiony z mięsa szkielet bawoła. Kilka dni temu był to jeszcze zdrowy i silny okaz. Dziś już tylko szkielet.
Po wyżerce znów nieruchomieją czekając na następną mało roztropną zdobycz, która będzie ich przekąską (szczur, makak) lub daniem głównym (koń, bawół).
Poniżej kilka porad praktycznych dot. PN Komodo.
- Wycieczka na wyspę Rinca (na tej łatwiej spotkać smoki niż na Komodo, która jest większa) jest dość droga. Jeśli zdecydujecie się na wycieczkę z agencją, to bądźcie świadomi tego, że łodzie zwykle są 6-osobowe i pierwsze dwie osoby zapisane na wycieczkę płacą około 60% całych kosztów. Następne dwie 30%, a ostatnia para gapowiczów jest już tylko na deser dla agencji, która zaciera ręce, jaki dobry zrobiła dziś biznes. My radzimy iść do portu i tam umówić się z jakimiś niezrzeszonymi właścicielami łódek, którzy za zdecydowanie mniejsze pieniądze zawiozą Was na Rincę. Naszym zdaniem nie powinno się zapłacić więcej niż 100 tys. Rp od osoby w dwie strony. Bilet do parku oraz ew. przewodnik nie jest w cenie.
- Bilet Parku Narodowego Komodo ważny jest przez kilka dni. Jednego dnia można pojechać na Rincę, drugiego na Komodo, a trzecie na nurkowanie. Bilety sprzedawane są w różnych miejscach Parku Narodowego i każdy z nich ma swoje serie biletów i numery. Jeśli kupujecie bilet z drugiej ręki, to pamiętajcie, aby zapytać o to, gdzie został on kupiony, przez kogo (nazwiska, narodowość i płeć), kiedy to już widać na bilecie. Jeśli i Wy tak samo jak i ludzie, od których odkupiliście bilet jedzie do tego samego miejsca, to macie oczywiście prawo, ale wtedy gdy ktoś ze strażników rejestrujących Wasze bilety zapyta czy już tu byliście, to trzeba powiedzieć, że tak. Jeśli skłamiecie mówić, że bilet był kupiony gdzie indziej, to oni uświadomią Wam, że było inaczej. Byliśmy świadkami sytuacji, gdy para Żydów łgała w żywe oczy, że nie byli na Rince i biletu kupili w biurze, które wzięło ich na nurkowanie. Numer nei przeszedł.
- Labuanbajo, czyli baza wypadowa do PN Komodo to zapyziała wioska rybacka, z wysokimi cenami. Nam udało się znaleźć jeden tani nocleg za 50 tys. Rp. za „dwójkę”. Znajduje się on ok. 50 metrów od wyjścia z portu.
Witam,
Wybierqm sie z moim chlopakim na Komodo zeby rowniez zobaczyc legendarne smoki. Jestesmy wlasnie na Lombok. Czy moglbys nam powiedziec z jakiej miejscowosci organizowales swoja wyprawe do parku?
Pozdrawiam
Em.
Hej,
Zwykle z Labuan Bajo, czyli osady na zachodnim brzegu Flores, ale też z samego Bali np. w ramach wycieczek nurkowych. Bawcie się dobrze!
Super informację. Lubimy podróżować z mężem. Chętnie poczytam więcej.