Wszystko w temacie: Turcja

Pułapka na Jedwabnym Szlaku

Magia nazwy „Szlak Jedwabny” przyciąga do Uzbekistanu  różne typy turystów. Przybywają tu rowerzyści, motocykliści, miłośnicy samochodów terenowych, turyści niskobudżetowi jak i ci, którzy lubią bardziej luksusowe wczasy. Wszystkich łączy to samo pragnienie podążania trasami, które niegdyś przemierzały legendarne karawany kupieckie. Czytaj dalej »

„Na Małysza”, czyli z wizytą w azjatyckim kibelku.

Do Azji nie trzeba jechać, aby znaleźć i polubić te specyficzne kibelki „na Małysza”. Można się na nie natknąć z pewnymi modyfikacjami już choćby w ukraińskich czy rosyjskich pociągach (na muszli kucamy), ale szczególnego znaczenia nabrały one w Iranie. Dlaczego? Bo zrozumiałem ich drugą funkcję poza znaną mi do tej pory – sterylnością naszego tyłka! Czytaj dalej »

Ruch uliczny na Bliskim Wschodzie

Jako fan praktycznych rozwiązań nie mogłem sobie darować napisania kilku słów na temat tego, jak wygląda ruch uliczny na Bliskim Wschodzie. Jest on zarówno czasem bardzo zwariowany, o ile nie użyć mocniejszego słowa – niebezpieczny, ale też zarazem niektóre rozwiązania na drogach są bardzo praktyczne i ułatwiające ludziom poruszanie się po ulicach. Czytaj dalej »

Czarnych czadorów czar, czyli Welcome to Iran

Z Dogubayazit do granicy irańskiej mamy kilkadziesiąt kilometrów, a podwozi nas TIRem Turek, który jedzie bagatela z Hamburga do Teheranu. Wysiadamy z wozu przed samą granicą i udajemy się do odprawy paszportowej. Przy budkach tureckich, dostrzegamy długą kolejkę, która jeszcze powiększa się, kiedy nadjeżdża kolejny autokar i wylewa się z niego fala czarnych czadorów. Czytaj dalej »

Pokój z widokiem na Ararat, czyli opuszczamy Turcję

Następnego dnia szybciutko się zebraliśmy, pożegnaliśmy z naszymi gospodarzami i ruszyliśmy w drogę. Trochę się nagimanstykowaliśmy, żeby dotrzeć na wylotówkę na Dogubayazit, ale udało się i jak to zwykle bywało, zaczęliśmy łapać stopa. Miejscówkę mieliśmy przy sklepiku z piwem i innymi alkoholami, który był cały oblepiony rozmaitymi reklamami schłodzonego złocistego napoju marki Efes. Reklamy te skutecznie odwracały uwagę Andrzeja od pracy, czyli łapania stopa. W końcu nie wytrzymał, dał się złamać, skierował swoje kroki ku sklepikowi i zaginął. Czytaj dalej »

Tureckie Vany i wcale nie chodzi o ciężarówki

We wtorek udało nam się dotrzeć do miasta Van, które słynie z 3 rzeczy: ruin zamku- twierdzy, serowych śniadań i przepięknych kotów rasy „Turecki Van”. Zgadnijcie sami, co było więc największą atrakcją tego miasta? Czytaj dalej »

Autostopem do wnętrza wulkanu!

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Tatvan, która jest położona tuż przy brzegu jeziora. Samo jezioro Van jest ogromne, jego powierzchnia wynosi 3755 km kwadratowych, co czyni je największym i najgłębszym jeziorem Turcji, a jego wody są słono-sodowe. Zanim jednak dotarliśmy do samego Tatvan, rano obudziliśmy się na… Czytaj dalej »

Diyarbakir, czyli jak Kurdowie walczą o swoją niepodległość oraz męskie łzy w oczach

Kiedy docieramy do domu Mehmeta okazuje się, że jest tam spora grupka dzieci i kilkoro dorosłych, ale niektórzy przyszli tylko w odwiedziny. Prowadzimy dość proste rozmowy po angielsku, bo Mehmet uczy się tego języka zupełnie sam i jeszcze nie do końca swobodnie się czuje w konwersacji. Właśnie odwiedzający go ludzie z Hospitality Club, czyli np. my, są właściwie jedyną okazją, żeby mógł poćwiczyć swój angielski – cieszymy się, że możemy pomóc! Dla Kurdów wszystko :) Czytaj dalej »

Pełny przygód wyjazd z Iraku…

Wcześnie rano wyjeżdżamy z Erbil w stronę granicy iracko-tureckiej. Śpieszy nam się, bo tego samego dnia wieczorem Bartek ma samolot z Diyarbakir do Stambułu, skąd poleci do Polski. Mieliśmy więc 10 godzin, aby pokonać około 800 km, przejechać granicę iracko-turecką i kupić bilet do Stambułu na lotnisku. Cóż… nie wszystko wzięliśmy pod uwagę, lub jak kto woli, życie zafundowało nam dodatkowe atrakcje. Czytaj dalej »

Pierwsze kroki po irackim Kurdystanie – Dohuk

Przekraczaniu granicy turecko-irackiej towarzyszył niemały dreszczyk emocji. Wszyscy wiemy, co media mówią o Iraku. Głównie kojarzy nam się on z Saddamem Husajnem, wojna, zamachami bombowymi i fanatykami religijnymi. Obraz może i ten jest właściwy, ale na pewno nie dla irackiego Kurdystanu, gdzie życie toczy się normalnie i spokojnie, a ludzie tam żyjący za wszelka cenę starają się odbudować swój kraj i doprowadzić go do zupełnej normalności. Czytaj dalej »

Kilka dni w Kapadocji

Pierwsze promienie słońca przedzierają się przez krzaki, w których spędzamy noc. Ale to nie słońce nas budzi, a dziwny szum słyszany co jakiś czas. Jesteśmy lekko zdezorientowani – co to jest. Patrzymy w górę i już wszystko jasne. Nad naszymi głowami unosi się sześć balonów… Czytaj dalej »

Istambuł i jego oblicza

W Istambule wylądowaliśmy około 4 rano. Przywitać miał nas Ibrahim, u którego mieliśmy się zatrzymać przez najbliższe 4 dni, ale przywitał nas śpiew muezina. Wrażenie było tym większe, że były to pierwsze nasze chwile w kraju muzułmańskim. Zupełnie wyludnione miasto o wschodzie słońca i nagle słychać nawoływanie do modlitwy – aż dreszcze nam przeszły po plecach. Czytaj dalej »

Bukareszt i przejazd do Stambułu

Pociągiem z naszą weteranką wojenną dojechaliśmy do Bukaresztu punktualnie. Rozstaliśmy się w bardzo miłej atmosferze. Ona do nas po rumuńsku, my do niej po polsku i… trzeba było zacząć myśleć dalej…co tu zrobić, bo transport w stronę granicy bułgarskiej nam uciekł… Czytaj dalej »

Zdjęcia z Istambułu

Relacja z pobytu w Istambule jeszcze nie jest gotowa, ale chcąc zaspokoić choć trochę Waszą ciekawość zamieściliśmy trochę fotek z Turcji Przyjemnego oglądania :) Czytaj dalej »