Chiny bardzo się zmieniają. Wiele osób wraca z wycieczek lub wypraw do tego kraju z nietęgą miną. Przecież nie tak miało być? To nie ten sam kraj, który można było zobaczyć jeszcze 10 lat temu, przed ekonomicznym bumem i Igrzyskami w Pekinie. To jedna strona medalu. Są jednak dalej miejsca w tym kraju, któych jeszcze nie rozwalcowano i niezabetonowano. Są jeszcze ludzie, którzy szczerze się uśmiechają i tak samo zawzięcie jak dekady wcześniej kłocą się o miejsce na straganie. Są też takie same … Czytaj dalej »
Wszystko w temacie: Yunnan
Targ jakich mało
Pobudka o świcie i sztucznie przeciągane przeciąganie się, aby choć trochę opóźnić to, co i tak ma nastąpić. Leniwe wypełzanie z betów, przecieranie oczu i składanie namiotu. Codzienna rutyna poranna. Z daleka dobiega chropowaty warkot silnika. Ciężarówka wypełniona po brzegi ludźmi walczy z dość stromym podjazdem. Za nią jedzie druga i trzecia i czwarta… cały sznurek ciężarówek. Dokąd ci wszyscy ludzie jadą? Ach! Dziś niedziela – dzień targowy! Czytaj dalej »
Chiński po polsku
Już kilka razy stawaliśmy na rozdrożu gapiąc się tępo w drogowskaz i analizując niczego niemówiące nam znaki. W którą teraz ruszyć stronę? Czy obrać kierunek na ten znak przypominający domek z trzema kominami, czy na antenkę telewizyjną? Chińskie drogowskazy przyprawiają nas często o ból głowy! Czytaj dalej »
Chiny na języku
Naprawdę nie wiemy jak to się stało, że podczas naszej wcześniejszej wizyty w Chinach, wyrobiliśmy sobie dość nieciekawe zdanie o chińskiej kuchni. Winą za to obarczamy głównie skromny budżet jakim dysponowaliśmy. Stołowaliśmy się wtedy w najtańszych knajpkach ulicznych. Jedzenie wydawało nam się monotonne, no bo co jest ciekawego w ryżowych kluskach trzy razy dziennie? Podróżując rowerem, ponad wszystko doceniliśmy jednak chińską kuchnię. Czytaj dalej »
Rowerem przez Yunnan
Rozstaliśmy się z naszymi rowerami. Są pewnie teraz jakieś dwa tysiące kilometrów od nas, a my najnormalniej w świecie za nimi tęsknimy. Góry prowincji Yunnan pozostaną nam na długo w pamięci, jako jedne z piękniejszych rejonów świata, jakie było nam do tej pory zobaczyć. Czytaj dalej »
Niechińskie Chiny
Chiny, Chiny, Chiny… tak ogromne i tak różnorodne. Za każdym razem, gdy odwiedzam ten kraj, zaskakują mnie czym innym. Uderzają z różnych stron i nie sposób się obronić. Nie dziwią mnie już tłumy, wieczny hałas, nie drażni mnie brud, smród, smog i walające się śmieci. Odporny jestem na to, że ciągną mnie za włosy na rękach i za brodę. Ciągle trochę irytuje mnie jednak brak przestrzeni osobistej i skracanie dystansu cielesnego przez Chińczyków do kilku centymetrów. Tym razem jednak Chiny … Czytaj dalej »
Czy nam do końca odbiło?
Afryka… Marzy nam się Czarny Ląd już od jakiegoś czasu, ale jachtu nie było. Mieliśmy już bilety lotnicze do Birmy, więc mogliśmy też kupić potem do Afryki, bo już ideologia lądowej podróży się skończyła. Tylko… za dwa bilety do Afryki z Bangkoku jesteśmy w stanie podróżować kilka miesięcy, więc to bez sensu. Urodził się więc pomysł inny. Nazywa się on – rowery. Czytaj dalej »
Przygranicze chińsko-laotańskie
Bajkowe tarasy ryżowe za nami, ale przed nami region Xishuangbanna. Slynie on ze swietnych tras trekingowych w okoliczne gory, ale… Czytaj dalej »
Gęgorning
Dziś pytanie do fachowców, kulturoznawców lub językoznawców. Poniżej zamieszczamy filmik z chińskiej knajpki, aby wprowadzić Was lepiej w klimat i trochę nakreślić sytuację. Pytanie brzmi co znaczy słowo, które pada w tle w okolicy sekundy 11 i 15 poniższego filmiku..Na moje ucho to jakieś „gęgorning„, ale jak już podróżowanie po Chinach mnie nauczyło, wcale nie musi to tak brzmieć, jak ja to słyszę ;) Czytaj dalej »