Najwyższy budek chin, a na jego szczycie najlepsza toaleta.

Pies, najsmaczniejszy przyjaciel człowieka

Gdy pierwszy raz przyjechałem do Chin strasznie chciałem spróbować psiego mięsa. Tyle się słyszy w Europie o dziwnych rzeczach, które jedzą w Azji. Chiny zdecydowanie przodują w rankingu i w końcu nadażyła się okazja, żeby to sprawdzić. Kupiłem więc jakieś smażone mięso i warzywa do tego. Podobno był to pies, ale pewien nie byłem, bo nic z chińskiego nie kumałem. Co więcej Azjaci są w stanie wmówić Ci wszystko i przytaknąć na co tylko zapragniesz, byle byś zapłacił. Tym razem zupełnie psa na ruszcie nie szukałem. Nie kręcą mnie już historie o tym, jak dziwne lub paskudne rzeczy można w podróży spotkać do jedzenia, ale tak się jakoś poskładało, że pies nawinął się na talerz sam. A w sumie to była zupa z psa…

ZDECYDOWANIE ODRADZA SIĘ DALSZE CZYTANIE WSZYSTKIM MIŁOŚNIKOM PSÓW!

Jechaliśmy rowerami z posterunku policji w Guilin, tuż po tym jak złożyliśmy wniosek o przedłużenie wizy. Nagle słyszę zza pleców głos Alicji, który woła: „Widziałeś tego psa?” Psa? Nie, nie widziałem, ale pies jak pies pewnie jakoś dziwnie przystrzyżony – nawet się nie odwróciłem i pojechałem dalej. Na skrzyżowaniu Alicja mnie dogoniła i dziwnie na mnie patrzy:

– Nie zatrzymałeś się? Tam był przygotowany pies? – mówi zdziwiona.

– Przygotowany? Znaczy się  co? Upieczony? – dopytuję.

Pokiwała głową twierdząco.

Zawracam. Widzę psa, widzę i Chińczyków, którzy z daleka się uśmiechają i pokazają gestem, żebym zrobił zdjęcie, więc robię. Wygląda to makabrycznie, ale chłopaki mają frajdę. Najstraszniej wygląda hak, na którym ten pies pewnie wisiał. Staram się dopytać, czy to dla nich czy na sprzedaż. Mówią, że na sprzedaż i pytają, którą chcemy część?!!? Odjeżdżamy.

Kilka dni później dojeżdżamy do Yangshuo , gdzie zostaliśmy zaproszeni przez chińskiego szefa angielskiej szkoły na kolację. „Będzie zupa z psa” – mówi z uśmiechem. Jasne, jasne… ile razy to już słyszałem. Idziemy do szkolnej stołówki, bierzemy miski na ryż i na zupę. Oczywiście pałeczki. Nakładamy ryż. Dochodzimy do zupy. Pachnie ładnie, ale widzę że większośc osób (Chińczyków) jej nie bierze. Pytam więc, co jest nie tak z tą zupą:

– To zupa z psa. My tego nie jemy – słyszę w odpowiedzi.

– Serio? – niedowierzam.

– Tak, tak. Z najlepszej restauracji w mieście.  Spróbujcie, bo takie okazje nie zdarzają się często – rzuca dumnie szef szkoły.

Alicja obchodzi ją szerokim łukiem. Ja pochylam się nad zupą i niucham. Pachnie przednio. Czuję intensywny, ale przyjemny zapach imbiru, czosnek i jakieś przyprawy, których nie znam. Biorę dwie łyżki na spróbowanie. Wow… zupa  jest wyśmienita. Biorę więc chochlę i nalewam sobie pełną miskę. Na dnie garnka wyczuwam też mięso. Cięzko było je dostrzec, bo zupa była raczej mętna. Biorę trzy, cztery kawałki mięsa.

Podchodzę do stołu, gdzie siedzą studenci z szefem, który już  siorbiąc ze swojej miseczki patrzy na mnie z zaciekawieniem. Studenci zerkają. Wyczuwam zaciekawienie w ich spojrzeniach. No tak, białas z Zachodu i zupa z psa – dziwna kombinacja.

„I co z tego?” – pytam ich czując ciągle badające spojrzenia Chińczyków.

„Wy tam nie jecie takich rzeczy. Pies to przyjaciel człowieka, nie?” – odpowiada jedna dziewczyna

„No tak, ale to nie jest mój pies. Swojego bym nie zjadł. Co więcej, gdy byłem mały hodowaliśmy owce i jedna z nich była moją owieczką. Karmiłem ją mlekiem z butelki, bo jej matka nie przeżyła porodu. Po kilku miesiącach była dla mnie tym czym dla innych jest pies czy kot. Gdy przyszedł czas, że trafiła pod nóż, nikt w rodzinie nie chciał jej jeść. Mięso się zmarnowało” – opowiadam im.

„Ale psów się nie je” – odpowiada  dziewczyna z Pekinu.

„Oczywiście, że się je” – kontruje chłopak z Guangzhou.

Dyskusja trwała długo. Wygląda na to, że nawet w samych Chinach są zwolennicy i przeciwnicy. Kraj ten zmienia się strasznie szybko i to raczej w stronę kultury zachodniej. Kiedy zacząłem szukać w Internecie więcej na temat psów lądujących na talerzu, trochę się zdziwiłem. W niektórych miastach nawet podjęto temat zakazu handlu psim mięsem, a jedna z propozycji ustawy regulującej ten temat ma sprawić, iż osoby jedzące psie mięso będą trafiać do więzienia na 15 dni. Temat jest więc bardzo dynamiczny, ale raczej tylko zmierzający w kierunku zaprzestania praktyk zabijania psów w sposób bardzo brutalny. Metoda bicia ich aż do śmierci podobno sprawia, iż więcej krwi zostaje w mięsie i jest wtedy lepsze.

Kilka dni później robiąc zakupy owocowo-warzywne, nasza przyjaciólka z Hiszpanii trafaia na psią rzeźnię. Wybieram się tam któregoś dnia. Sceny są straszne i nawet ja, choć mam raczej dość luźny stosunek do „dziwnych potraw świata” i zero nastawienia emocjonalnego, po dłuższej chwili wycofuję się, bo bierze mnie obrzydzenie. Nie zamieszczamy tego na blogu jako zdjęcia, bo sceny są mocne, a Google na pewno je zaindeksuje – jeszcze przez przypadek będzie można na to trafić w sieci. Jeśli ktoś naprawdę chce, to poniżej jest krótki filmik. Ostrzegam – nie dla wielbicieli psów!

Jeśli to jeszcze czytacie, to pewnie zapytacie, jak smakuje psie mięso, lub raczej zupa z psa. Hmm, no cóż… muszę przyznać, że ta była przepyszna. Naprawdę dawno nie jadłem tak dobrej zupy, ale to zapewne dlatego, że zamówiona była w dobrej restauracji. No i te przyprawy. Była zdecyowanie tłusta, co widać było po oczkach pływających na powierzchni i po konsystencji samej zupy. Samo mięso zaś… tu mam pewien problem, bo żeby przybliżyć Wam jego smak, muszę porównać je do czegoś znanego w Polsce. Na pewno nie smakuje ono jak kurczak. Zdecydowanie poszedłbym w kierunku połączenia starszego mięsa wołowego z dziczyzną. Z sarną najprędzej. Ale to też jest trochę naciągane. Dla mnie był to zdecydowanie unikalny smak.

Oczywiście podejrzewam, że mogą być różne wariacje tego mięsa, z takiego czy innego psa, z jakiegoś starego kundla lub szczeniaka. Zwykle z tego co widziałem na targach, są to psy średniej wielkości, raczej  dobrze zbudowane = sporo mięsa. Chińczycy mówili, że najlepsze mięso jest ze szczeniaków. Jest ono miękkie i smakuje lekko słodkawo. Co ciekawe na targu, który ostatnio odkryłem można sobie wybrać, co się chce. Żeberka, przednie łapy, albo udziec . Jest też mięso z boku. Widziałem też, że Chińczycy kupują samą głowę – po co, nie wiem. Wnętrzności za każdem razem lądowały w koszu. Wyjątkiem był psi siusiak, ale to już nie wnętrzność. Domyślam się, że jego zjedzenie ma wybawić Chińczyków z wiecznych kompleksów na pewien temat.

Tak, wiem… to wszystko jest nieludzkie i wręcz barbarzyńskie. Z biologicznego punktu widzenia jest to jednak mięso takie samo jak wołowina, drób czy baranina, którymi się raczymy na codzień. W tym wypadku przepaść kulturowa jest tak wielka jak Wąwóz Skaczącego Tygrysa i jakbym się nie tłumaczył, to na pewno wielu z Was będzie patrzeć na mnie z obrzydzeniem. Jeśli już się tak narażam, to zapraszam jeszcze do tekstu sprzed kilku lat – wtedy bohaterką była świnka morska podana z frytkami. Smacznego.

O autorze: Andrzej Budnik

Alternatywny podróżnik, zapalony bloger i geek technologiczny. Połączenie tych dziedzin sprawia, że w podróż przez australijski interior czy nowozelandzkie góry zabiera do plecaka drona, który pozwala mu przywieźć niepublikowane nigdzie wcześniej zdjęcia i oryginalne ujęcia wideo. Swoją duszę zaprzedał górom w północnym Pakistanie i tadżyckim Pamirze, które odkrywał podczas 4-letniej podróży lądowej przez Azję i Australię. Od wielu lat zaangażowany w aktywizację polskiego środowiska podróżniczego. Założyciel i obecnie współautor najstarszego, aktywnego bloga podróżniczego w Polsce – LosWiaheros.pl. Nominowany do Travelerów 2010 i Kolosów 2013. Zwycięzca konkursu Blog Roku w kategorii Podróże i Szeroki Świat w 2007 roku. Zawodowo licencjonowany pilot drona w firmie CrazyCopter.pl specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany Cyfrowym Nomadyzmem.

Podobny tekst

LosWiaheros w Pytaniu na Śniadanie

To był bardzo niespodziewany telefon. – Dzień dobry. Chciałabym Państwa zaprosić do programu Pytanie na Śniadanie. Będziemy rozmawiać …

115 komentarzy

  1. Bartek Turowski

    Chiny sa bardzo dziwne. Ich zwyczaje kulinarne mnie nie szokują, ale ciekawe jest to ze pojawiaja sie tam ludzie, ktorzy chca jedzenia psow zakazać.

    •  W Nepalu jest spora grupa ludzi sprzeciwiających się składaniu zwierząt w ofierze. Nie urządzają na razie akcji bezpośrednich, ale udaje im się dotrzeć do turystów odwiedzających miejsca składania takich ofiar. Można powiedzieć, że działają naprzeciw swojej kulturze. Dobrze to czy źle? ;-)

    •  a u nas są ludzie którzy bronią karpia… zawsze znajdzie się ktoś przeciw

    • :-D hehe tak zastanawiając się to dobry sposób na pozbycie się tej plagi
      Powinni te potrawy wprowadzić w Polsce albo importować psy do takich krajów aby uniknąć masowych uśpień
      Ze schroniska mało kto chce psa na 10 oddanych znalezionych znajdzie dom z 2
      Schroniska są pszepełniane i pach 30% do uśpienia hehe

    • Masakra czytając każdy opis aż się odechciewa dalej
      :-D pies to zwierzę a każde zwierzę się je , zabija hehe
      Np koń wiele osób je kocha , jeździ konno w sporcie czy rekreacji a konina jest popularna w Polsce
      Jest dodawana tagrze do innych mięs czy konserw mięsnych

      • ,,Powinni te potrawy wprowadzić w Polsce albo importować psy do takich krajów aby uniknąć masowych uśpień”- nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że wychodzi na to samo: zjedzenie i uśpienie psa zakłada zabicie psa (szokujące, wiem). Pytanie, czy psiak zostanie zabity humanitarnie, czy zatłuczony kijem… TAKŻE tego… he…he…

      • Jesteś pusta. Niedobrze robi mi się gdy czytam tego typu komentarze. Ja zrozumiem wszystko, że można zabić zwierze, które jest udomowione, ale w normalny sposób,jednym uderzeniem bezbolesnym, po ogłuszeniu, a nie tłuc je na żywca pałkami, obdzierać żywcem ze skóry czy gotować we wrzątku! Brak humanitaryzmu totalny! a u Chinoli brakuje wciąż cywylizacji.

    • A Polska nie jest dziwna ? jedzą tu chude dogi i co … i nikt się słowem nie odeźwie :p

  2. Pierwszego dnia w Hanoi widzieliśmy pas na straganie w małej uliczce. Po południu była już tylko połówka, najwyraźniej znalazł się chętny. A po kilku dniach ktoś zlitował się nad smętnymi resztkami, bo na straganie pojawił się… nowy, upieczony w całości pies. Nie spróbowaliśmy, ale nie żałujemy :-)

  3. no to Ci sie zaraz zleca na glowe (zeby nie powiedziec, ze Cie zjedza) obroncy uczuc psich, konskich, dziczych, kozich, krowich, kaczych, kurzych i swinkomorskich (niepotrzebne skreslic, albo zjesc jak kto woli) :) Pozdrowka jak zwykle, Art. 

    • Łojeju, a ty taki hardkorowy jesteś, że strach. Jak będę chciał spróbować zupy z człowieka, to na pewno przyjdę do ciebie po dziadka.

      [wyedytowane przez moderatora]

      •  Po Ciebie przyjdą jak ktoś zechce spróbować zupy z totalnego idioty. Nic w tym nie będzie dziwnego, jak ktoś nie ma na tyle rozumu, żeby zwierzę odróżniać od człowieka, to można go traktować jak zwierzę. Niczym się nie różni.

        •  Człowieka poznaje się po tym jaki ma stosunek do zwierząt, a ty jesteś w tym względzie kanalią.

          • Uuu ja bym powiedzial zupelnie inaczej. Ten kto przesadnie rozczula sie nad psinkami i kotkami to z reguly nienawidzi ludzi. Co roku ok. kilkanascioro dzieci jest zagryzane na smierc przez psa w Polsce…Dlaczego tego sie nie naglasnia? ze grozne psy trzeba oddzialac od ludzi i np. sterylizowac, zeby sie dalej nie rozmazaly…

          • za agresje i wychowanie psa odpowiada tylko i wyłącznie właściciel a jeśli jakiś tępy cwaniak wezmie sobie amstafa i zle go wychowa to pojawia się problem . . jedyne mądre zdanie które napisałaś to o sterylizacji . Powinno się sterylizować a hodowle tylko zarejestrowane .

          • Groźne psy, to nie kwestia ich rasy, czy genów, tylko wychowania, należało by utylizować właścicieli takich psów a nie tylko psy.

          • A ja bym cie chętnie Ala spróbował w ryżu czy w czymkolwiek ! A to człowiek odpowiada za wychowanie psa i za jego opiekę

          • Raczej wątpię w to szczerze. Przeważnie właśnie ludzie uwielbiający zwierzęta nienawidzą innych ludzi i z chęcią by ich zabili taka prawda. Po za tym nikt przecież panią nie zmusza do zjedzenia psiego mięsa ale jak ktoś będzie chciał tego mięsa spróbować to jak jest bogaty i tak spróbuje i nikt mu w tym nie przeszkodzi taka prawda i komentarze różnych osób i tak na nic się nie zdadzą . Po co się przemęczać jak i tak większość ludzi tutaj ma te komentarze w nosie.

        •  często zwierzaki są lepsze od ludzi. Wystarczy spojrzeć na historię świata albo chociażby na Twoją babę (jak pisałeś swój koment dawała du** ciapatemu), Twój pies nigdy by Cię tak nie załatwił. Pozdro :D

        • Zwierzę odróżnić od człowieka? może zapytaj o to niedźwiedzia, albo orkę?

    • No widzisz Art, „wyszedłeś na ring, to dostałeś w ryj” ;)

      • spoko spoko, zaraz psami poszczuje cala ta hipokryzje w greenpeace’owych ubrankach, tymi co jeszcze nie zjedzone of kors :) 

  4. obrzydlistwo. jak mozna jesc psy

  5. Bardzo dobrze powiedziane to że swojego bym nie zjadł, ale pies z hodowli, nie koniecznie całe życie bity jest według mnie niczym innym jak świnką którą równie dobrze można wychować lub zjeść, chętnie bym spróbował.

    • Polecam. Ta zupa była naprawdę przednia. Tylko trzeba szukać albo w dobrej restauracji albo być zaproszonym przez jakiegoś Chińczyka, który się na temacie zna. Tak na targu to bym się nie odważył…

  6.  Świństwo, trzeba być bydlakiem żeby choćby spróbować psiego mięsa, w dodatku wiedząc, że sposób ich uboju to zatłuczenie pałkami na śmierć.

    • a żarcie świń czy krów jest już moralnie uzasadnione? 

    • Trzeba być pozbawionym uczuć i empatii zeby jeść mięso z psów, ze szczeniakow zakatowanych bitych na śmierć, żywcem obdzieranych ze skóry, wrzucanym na żywca do wrzątku. I jeszcze autor tekstu pomimo, że wie w jak bestialski sposób są zabijane te zwierzęta zachęca innych do jedzenia psów. Niektórzy zrobią wszystko żeby zaistnieć w internecie.

  7. Ja kiedys trafilam w Hanoi na jakis lokalny market ,gdzie sprzedawali szceniaki w klatkach,kupujacy dokladnie macal szczeniaka w okolicach brzucha ,chyba sprawdzal czy juz si enadaje do garnka,mam jakas nieudana fotke,moze dwie….szybko nas z tego targu przegonili,wiec o robieniu zdjec nie bylo mowy.Nie wiem czy sama bym zjadla psa,chociaz pewien wietnamczyk powiedzial mi,ze na ulicznych straganach gdzie sprzedaja bagietki z nadzieniem ,ja na to mowilam wietnamskie kebaby,uzywaja wlasnie miesa z psa.Wiec moze juz probowalam,kto wie.Smakowalo bardzo dobrze i obiadalam si enimi na potege bo byly tanie i pozywne..:p

    • Jeśli się nie mylę to takie przypadki były też w Polsce, bodajże w Warszawie. 

      A z tym Wietnamem to jest coś nie tak – mnie też w Sajgonie  pogonili, a tu w Chinach jeszcze się uśmiechali.

  8. Laures Majere

    Nie zjadłabym psa,chyba że bym miała umrzeć z głodu.Ubój w chinach jest chamski ale u nas w Polsce nie lepszy słyszałam w wiadomościach  że rytualnie zabijają u nas zwierzęta na import do Izraela.Więc wypadałoby się w 1 kolejności tym zająć.

    • Znaczy się co? Podcinają im gardło i pozwalają się wykrwawić na śmierć?

      • Laures Majere

        Tak.I nie chodzi tylko o to.Wszystkie zwierzęta są razem.Zabijane czekające w kolejce.Jem mięso ale to jest gruba przesada.Mają taką religię proszę bardzo ale niech to robią u siebie.
        http://3minuty.wordpress.com/2012/04/09/uboj-rytualny/   W sumie jest to niezgodne z ustawa ale opłacalne i obchodzą to.

        •  A świnkę i krówkę byś zjadła? A małego puszystego króliczka? Nie bardzo rozumiem taką wybiórczość. Życie to życie.

          •  Życie to życie i jak będzie trzeba to ciebie też zjem.

          • Dokładnie. Te zwierzęta są na mięso przeznaczone i od zawsze tak było. Jak ktoś ma z tym problem to po cholerę tu komentuje? Żałosne że przejmuje się jakimś kundlem a człowieka to pewnie ma w nosie ale tak było od zawsze wystarczy sobie zobaczyć co się w szkołach dzieje i pewnie pani lena jest taka sama.

  9. Haszczyc Natalia

    A teraz pytanie…czy będziesz próbował jeszcze, czy tylko chodziło o zaspokojenie ciekawości raz? To dziwne, że przez takie różnice kulturowe, pewne zwierzęta po prostu nie przeszły by mi przez gardło(o ironio, krówki i kurki jem!). Jem mięso rzadko, ale to wcale mnie nie ułaskawia, w żaden sposób. Myślę, że gdyby ludzie mieli sami zabijać zwierzęta i przyrządzać z nich posiłki to byłoby gorzej, dużo osób by wymiękło. Mam też nadzieje, że Azjaci nie zwietrzą interesu w zabijaniu psów na pokaz dla turystów(kiedyś, kiedyś…kto wie, też co ja mogę się wypowiadać skoro nigdy tam nie byłam! albo będzie na odwrót, że świadomość zachodnia etc. i zostanie to zakazane).

    Co do mięsa, to może by tak na zasadzie tego, 
    http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,11230836,Hamburger_z_probowki.html  ale z ludzi? Jakież oburzenie by zaraz wśród ludzi było!!! Za tym jestem bardziej niż za jedzeniem zwierząt ogólnie. 

    Teraz czekam, aż mnie zjedzą! :P 

    • Wiesz, mnie to jakoś strasznie nie kręci. Specjalnie na pewno tego psiego mięsa nie będę kupować, ale przyznaje się, że ta zupa mi bardzo smakowała i jak trafi się druga podobna okazja to też spróbuję. 

  10. Haszczyc Natalia

    http://www.youtube.com/watch?v=sLcgxIGTFRs Za to nienawidzę ludzi. I zawsze będę twierdzić, że ze wszystkich zwierząt jesteśmy najgorsi. Zwierzęta jak polują to robią to szybko i uśmiercają swoją ofiarę!!! Poza tym nie ma czegoś takiego, że ludzie o słabych nerwach mają takich filmików nie oglądać. Wszyscy powinni wiedzieć co się dzieje, nie udawać takich wrażliwych, a w momencie gdy widzą, że ktoś obok, znęca się nad psem/kotem/koniem/myszą/ptakiem/robakiem, to przechodzą obojętnie.   

    •  Wszystkie zwierzęta zabijają szybko i uśmiercają ofiarę? a na ten przykład duże koty to chyba nie do końca (małe koty z resztą też bawią się myszami)

  11. co to za stwierdzenie,ze nienawidzisz ludzi?Nienawidzisz swojej matki,ojca,siebie???Mi tez nie podoba sie jak ludzie brutalnie traktuja zwierzeta,ale filmikami z you tube swiata nie zbawisz.Fajnie sie krzyczy siedzac na sofie w domu.Oczywiscie mozna nie jesc miesa,ale idac tym tokiem to musielibysmy chodzic nadzy i bosi.Bo twoje dzinsy szyla glodna 7letnia dziewczynka z Bangladeszu,a twojego t-shirta przemeczony 10 latek z Chin.Nie szkoda ci ich Natalka?Robmy dobro lokalnie,nie globalnie,efekt bedzie lepszy.  

  12. Haszczyc Natalia

    A to właśnie fajnie, że o tym mówisz (ludźki ja was proszę nie oceniajcie po komentarzach, bo co to daje? czy po jednym zdaniu przeczytanym możemy stwierdzić, że ktoś jest głupi i nieczuły, nic nie robi?), bo tego że się udzielam nie wiesz bo nie masz skąd(zazwyczaj akcje którymi się zajmuję wychodzą z mojej głowy i realizuje je w pojedynkę). Ja zaczęłam od swojego podwórka, sadzę roślinki i zbieram śmieci(nikt mi nie każe tego robić) i jestem wolontariuszem. Ludzi nie lubię za 'ogół’, za to że wszystko musi być dla nich, całe środowiska przekształcają BO TAK, bo pieniądze z tego będą, że wszystko muszą mieć nie doceniając tego co już mają. To jest taki problem przytłaczający, bo tu jest za dużo do wymieniania… co nie znaczy przecież, że nie pomagam, nie jestem miła. Przez to, co ludzie wyprawiają, nie traktuje każdego napotkanego osobnika do odstrzału przeze mnie, jest na odwrót. Nikogo nie nakłaniam do pojmowania świata na mój sposób bo każdy może pojmować to wszystko jak chce. Ja tylko pokazuję, a co kto z tym zrobi to już nie ode mnie zależy. Puszczone przeze mnie dobro wędruje gdzieś sobie dalej i czasami wraca do mnie. Chodzę na boso i nie noszę dżinsów, nawet nie chodzę do sklepów z ubraniami i nie mam miliona gadżetów, w ogóle nie mam dużo rzeczy(ale rzeczy chińskie na pewno mam). Mam jedną ulubioną parę spodni którą noszę od lata do zimy i kilka rzeczy które służą mi od kilku lat i przez kilka następnych jeszcze posłużą. Tak, śpię na podłodze, więc sofa wypada z menu pokojowego.

    Ważne jest też to, żeby być szczerym wobec siebie przede wszystkim. Ja jem mięso, więc nie mogę nikogo zbesztać za to, że zjadł mięso ze zwierzęcia, którego u nas się nie je, i nawet nie chcę tego robić. Nie jestem zła, ani zaraz z okna nie wywieszę plakatów z przeróżnymi napisami na ten temat. Dziwię się, też niektórym, którzy tutaj naskoczyli, że jak psa można jeść, a krowę/kurę to wciulają, aż im się uszy trzęsą. Czy krowa nie ma uczuć, nie czuje bólu, nie wie co ją czeka? Ta 'burza uczuć’ wynika przez różnorodność jaka jest na świecie, i to ma swoje dobre aspekty, i nie.

    Tutaj jest za dużo kwestii do poruszenia, a że wiecznie przed komputrem nie siedzę, to można się spotkać i porozmawiać jakby ktoś chciał. Zapraszam.

  13. Hm, czyli rozumiem, że jeśli miałbyś swojego ukochanego psa i Twój sąsiad by Ci go zabrał i zjadł, to nie miałbyś do niego żalu, za to, że zjadł Twojego psa, bo w końcu to nie był Jego pies, tak? A jeżeli byś miał to tylko ze względu na to, że zabrał coś co należało do Ciebie, nie dlatego, że tłukł go do śmierci pałką czy czymś tam innym, a potem zjadł ze smakiem?

  14. „No tak, ale to nie jest mój pies. Swojego bym nie zjadł.” Swojego byś nie zjadł, ale mojego byś zjadł, no nie?

  15.  Dzięki za ten tekst, fajnie, że jednak go opublikowaliście. Zupełnie nie brałam wcześniej pod uwagę, że sami Chińczycy mogą być w tym temacie podzieleni i że wręcz mogą się oburzać na myśl o jedzeniu psiego mięsa. Filmiku jednak nie obejrzałam, nie odważyłam się. A czy spróbowałabym mięsa z psa? Nie wiem, choć świnkę w Peru jadłam, ale to jakoś tak inaczej…doprawdy, te nasze różnice kulturowe są niesamowite….

    Tak z innej beczki – oburzamy się na nieludzkie traktowanie psów w Chinach, a nie mamy nic przeciwko sposobom uboju świń, koni, krów czy warunkom hodowli drobiu w Polsce….

  16. ogólnie jest to chore żeby jeść psa, rozumiem jeszcze chińczyków bo u nich wszystko się da zjeść ale goguś z europy jara się tym że jadł psa no proszę… Porażka jednym słowem i jeszcze tym durnym wpisem promujesz takie zachowanie bo jestem pewny że kolejni „inteligenci” się znajdą..

    Pewnie nie wiesz że te psy są specjalnie straszone, bite itd. przed zabiciem tylko po to by jak twierdzą chińczycy „mięso” lepiej smakowało.

    • Czy mógłbyś rozwinąć myśl „rozumiem jeszcze chińczyków bo u nich wszystko się da zjeść ale goguś z europy jara się tym że jadł psa”? Nie bardzo rozumiem czym różnimy się od Chińczyków, że im wolno jeść mięso z psa, a gogusiom z Europy nie.

  17. psie głowy? może do zupy jak np. u nas łeb karpia do zupy wigilijnej…

  18. Ktos madrze napisal: starajmy sie zmieniac swiat lokalnie a nie globalnie wiec wszyscy, ktorzy tak bardzo atakuja Andrzeja za to, ze zjadl to co zjadl, rozumiem ze glownie zywia sie szczawiem z łąki i codziennie walcza pod ubojniami o kazda jedna hodowlana swinke, krowke i konika!

  19. Andrzej, świetny tekst.

    Każdy kraj to kultura, obyczaje i przyzwyczajenia kulinarne.

    Mnie najbardziej irytuje dziwna mentalność – jemy wołowinę, baraninę, wieprzowinę, drób, ale konina, czy zupa z psa to już wg niektórych ociera się o hardcor i padają oskarżenia o brak humanitaryzmu.

    Okładanie psa hodowanego pod nóż (bo mięso jest smaczniejsze) to dla mnie też draństwo. Ubój zwierząt to zawsze jest widok ekstremalny, ale można zrobić to szybko, bez sadyzmu. Wszystko zależy od człowieka. Natomiast mówienie innym, które zwierzęta jemy, a które kochamy to już jest hipokryzja na resorach.

    Dla obrońców i miłośników zwierząt wszelakich:

    *Jeśli ktoś przyrządzał homary, czy raki to wie jaki dźwięk wydobywa się z garnka.
    *Zupa z renifera przygotowywane ze świeżego mięsa duszonego w solonej krwi, gdy w tle pasie się stado z młodymi.
    *Jedzenie jakiegoś gatunku węgorzy (właśnie w Chinach), który żywcem wrzuca się do wrzątku, albo objadanie się żywymi ośmiorniczkami.
    *Polowanie na wieloryby przez społeczność jednej z wysp Oceanii też dla kogoś może się wydać draństwem. Ale Ci ludzie mieszkając na małej skalistej wyspie jedzą to co złowią i suszone mięso z walenia daje im możliwość zaspokojenia głodu przez kolejne 2-3 miesiące. Polują na małych łodziach, ozywają prymitywnych włóczni, robią tak od wieków. I czy można im tego zakazać bo wieloryby są takie kochane?

    Warto mieć świadomość, że te wszystkie krówki, owieczki i kaczuszki, które widzimy na polskich pastwiskach i w zagrodach, hodowane są głównie dla mięsa.
    Pozostaje jeszcze kwestia tego w jakich warunkach się je hoduje i jakimi metodami uśmierca.

  20. w sumie nie mam nic przeciwko, zwierze to zwierze. mogą sobie żółtki jeść psinę do woli tylko żeby były humanitarnie zabijane a nie wrzucane na żywca do wrzątku, zawieszane na hakach aż zdechną czy tłuczone na śmierć kijami. tyle w tym temacie.

  21. Witajcie!
    A ja w innej sprawie:-) Serdeczne życzenia imieninowe dla Andrzeja:-))))))
    Od Ani R. z Krakowa (z AWF-u)

  22. Jak napisałam u siebie, że zjadłam psa to też nie obeszło się bez oburzonych komentarzy. Z punktu widzenia biologii jest tak jak mówisz- co za różnica, krowa, pies czy świnia? Czy świnka morska może być przyjacielem człowieka? Może, a jednak w niektórych krajach jest przysmakiem i jedzenie jej nie czyni tych ludzi barbarzyńcami.

  23. W ostrzeżeniu jest błąd, „DALCZE” zamiast „DALSZE”…

  24. Tekst na głównej Onetu… Hmmm ryzykowne posunięcie :)

  25. Skoro tak lubisz poczuć się jak miejscowy to czekam na opis seksu z dziewczynką, bo przecież nie wszędzie jest to zabronione a może nawet kupisz ja sobie jako żonę? Trzymam kciuki

  26. hej, zapytałem czy zupę z płodu też jadłeś, a komentarz gdzieś zniknął… Czyżbyś był takim chudym twardzielem tylko dla zwierząt? :) pozdrawiam

  27. Mam nadzieję, ze ci kiedyś pojedziesz w inny ciekawy rejon świata i tym razem zjedzą ciebie, GNOJU. W końcu kanibalizm to część „interesującej i odmiennej kuchni” :P Chociaż nie – taką kanalią jak ty to nakarmią świnie. 

  28. Przeczytałam wszystkie komentarze i tu na stronie i burzę, jaka przetoczyła się na Onecie. Wcześniej tego tak nie widziałam, ale jednak podziwiam Waszą odwagę za włożenie kija w mrowisko. To bardzo trudne, kiedy dotykamy spraw wdzierających się w trzewia. Gdyby nie teksty poruszające tematy kontrowersyjne mało wiedzielibyśmy o tym, co dookoła nas. 
    Nie chciałabym za nic w świecie skosztować świadomie takiej potrawy, ale przynajmniej wiem, gdzie mogłoby mi się to przytrafić.
    I wiem, że obłudne jest udawanie, że nie wiemy, co się dzieje w naszych hodowlach, ubojniach, itd…
    Nie chcemy wiedzieć. Ot, co.

  29. Swietny artykul ! Kazda kultura jest inna, w zwiazku z tym potrawy tez sa rozne. Mieszkam w Turcji i tu tez wiele rzeczy jest odmiennych (aczkolwiem nie az tak eskstremalnie), ale z pewnoscia Ci ktorzy taka pana tu krytykuja nie rozumieja odmiennych kultur. Pozdrawiam 

  30. Bardzo dobry tekst. Też się zdziwiłam, że część Chińczyków jest przeciwna jedzeniu psiego mięsa. Nie należę do osób, które zjadłyby psa („obciążenie kulturowe”), ale nie rozumiem osób, które tak gwałtownie wyrażają swoje negatywne odczucia na ten temat. Czy artykuł jest zachęceniem do zabijania psów w Polsce? I jaki ma sens przyrównywanie jedzenia psa, czy też innego zwierzęcia do kanibalizmu? Bez przesady. Należy sobie najpierw uświadomić różnice kulturowe, warunków w których żyli i żyją ludzie w danych rejonach, żeby móc oceniać. Gdyby nasza kultura również rozwijała się w trudnych warunkach środowiskowych, a do tego populacja była większa, to i my byśmy wszystko jedli. A kto z Was zjadłby zupę z małpy? przecież to gatunek jeszcze bliższy człowiekowi. Ba! Nawet podobny do człowieka! WC zjadł, bo w Amazonii nie ma miejsca na wybieranie posiłków, podobnie jak ludzie w różnych odległych zakątkach nie przebierali w tym, co lądowało na ich talerzu. Właśnie tak się te kultury rozwijały i tak pozostało do dzisiaj. A to, że osoba z Europy, będąc w takim kraju, postanowiła spróbować takiego „posiłku”, w którym był kiedyś jednym ze zwykłych pokarmów (teraz jak czytamy Chińczycy są podzieleni – czyżby wpływ kultury zachodu?), nie jest wg mnie niczym strasznym. Skoro coś takiego tam się je, to spróbował. U nas są to puchate, miłe stworzonka i ich się jeść nie będzie, a tam są też, po prostu, posiłkiem. Jeśli chcecie komuś ubliżać, to jedźcie do Chin i zakażcie takich praktyk.
    Inną kwestią jest sposób hodowli zwierząt dedykowanych na talerze konsumentów, ale tak jak parę osób wspomniało – chyba niektórzy nie zdają sobie sprawy, w jakich warunkach i w jaki sposób hodowane i zabijane są krowy, świnie czy kury na „Zachodzie” i pewnie też u nas. Podpowiem, że do „humanitarnych” (delikatnie mówiąc) niestety nie należą…

    Pozdrowienia dla pana Andrzeja.

    • Uczestniczyłam w uboju świń, bydła i drobiu w Polsce. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim jak rzeczy na tym filmie. Zdarzają się sytuacje tragiczne (np. krowa ze złamanym biodrem na uboju z konieczności, która leży rozkraczona), ale w większości ubój przebiega bardzo szybko (byłam w małej rzeźni – 60 świń na dzień, ale i dużej 3400 dziennie), ogłuszenie, skrwawienie i w ciągu paru min. zwierzę jest poćwiartowane.
      Rzucanie, kopanie, bicie jest nieopłacalne, bo mięso nie nadaje się do spożycia i ląduje w odpadach (do utylizacji lub karmy dla psów).
      Co do kastracji prosiąt bez znieczulenia. Do 7 dnia życia odbywa się to szybko i nie jest bardziej bolesne niż wyrwanie zęba. Wg ustawodawstwa unijnego jest to legalne. Świnie drą się jak zażynane nawet w czasie karmienia, gdy żadna krzywda im się nie dzieje.
      Całego filmu nie obejrzałam, ale z miejsc w których byłam dałoby się zmontować niezbyt przyjemny, przekłamujący film.
      Co do jedzenia psów. Rozrywka raczej nie dla mnie, ale nie potępiam – inna kultura, inne zwyczaje. Jedyne co mi się nie podoba to zamęczanie zwierząt przed ubojem czy to psów w Chinach czy krów w Polsce i z tym powinno się walczyć… wiedząc, że pies był bity przez godzinę przed ubojem jego mięso stanęłoby mi w gardle.
      A poza tym nie przepadam za mięsem i jem raczej to co sama bym umiała zabić, czyli drób…  na ubój psa raczej nie mogłabym nawet patrzeć.

  31. Piotr Chlebda

     Znalazłem kota;ładny, milutki i …pyszny:] co kraj to obyczaj i tyle w temacie.

  32. W Chinach są dwa rodzaje psów – takzwane domowe i hodowlane , hodowlane traktowane są jak nasze świnie barany kozy – z tą róznicą że nawet w śród chińczyków budzą kontrowersje (jedzenie psa jest zwyczjem regionalnym i nie obowiązuje w całych Chinach) kiedy na targu robiłem zdjęcie wiszącym sprawionym psom sprzedawczyni dała mi wyraźnie do zrozumienia żebym przestał fotografować .Pamiętajmy że my jemy wiepszowine a u naszych sąsiadów Niemców świnie są trzymane w domu jako pupile  

  33. a ja w Chinach jadłam komiki polne .. to też należy mnie ukrzyżować? w Chinach są farmy psów i nie każdy burek nadaje się na talerz … pewnie mając okazję zjeść taką zupę – pewnie bym się skusiła, pomimo iż kocham psy i jeden właśnie się do mnie łasi .. a nie zjadłabym koniny – ale nie podnoszę krzyku na tych, którzy jedzą ten rodzaj mięsa .. chyba trochę pokory i wiedzy brakuje  .. pozdrowienia  do LW

  34. nie odważyłabym się na „hot doga” świadomie
    Twoje wpisy czytam jednym tchem,
    są niesamowicie ciekawe

  35. Śledzę tego bloga od jakiegoś czasu, ale ten wpis przeoczyłam. Powiem tak: zawsze wyobrażałam sobie podróżnika jako człowieka kochającego świat, szukającego w nim piękna, szanującego roślinność i zwierzęta. Miałam obraz człowieka, którego wzrusza dzika przyroda, wolność, piękne widoki. Człowieka, który widzi więcej niż ludzie wokół. Panu udało się tą moją wizję zepsuć. Nie chodzi mi o to, że zjadł Pan psa, ale o to, że przyczynił się do zabicia zwierzęcia (na 99%) w bestialski sposób. Mógłby zjeść Pan i ludzkie g@wno, gdyby tylko nikt przy tym nie ucierpiał… Nie wiem jak będąc świadomym okrucieństwa wobec zwierząt w Chinach, może Pan współtworzyć popyt na ich mięso. Dalajlama powiedział kiedyś, że jeśli nie możemy innym pomóc to chociaż ich nie krzywdźmy. Nikt w pojedynkę świata nie zmieni, ale każdy pojedynczy gest się liczy. Jeśli odmówiłby Pan i później jeszcze pięciu innych turystów może psie i kocie mięso nie byłoby taką atrakcją turystyczną przynajmniej w jednym rejonie? Z całym szacunkiem, ale Pana obojętność mnie po prostu poraża. Mój organizm zwróciłby mięso gdybym była świadoma, że nad zwierzęciem przed śmiercią się znęcano. Ponadto jestem po szkole przyrodniczej i wiem, że mięso od zwierzęcia, które przed śmiercią doznało ogromnego szoku czy bólu (długotrwałego) jest niewartościowe. W Polsce nie obdziera się żywcem zwierząt ze skóry, a przynajmniej jest to w przeciwieństwie do Chin niezgodne z prawem. Może jemy krowy czy świnie, jednak nie pałkujemy ich, nie skórujemy żywcem ani nie wieszamy żywych na hakach przed spożyciem. Coraz więcej ludzi dokonuje świadomych zakupów i chce mieć pewność, że mięso pochodzi z wiarygodnego źródła, gdzie zwierzę było humanitarnie traktowane i zabite. Pana ciekawość świata nie idzie w parze z humanitarnością. W podróżach szukam innych atrakcji, wzruszeń czy ciekawostek kulturowych niż Pan, w związku z czym nie widzę sensu śledzenia dłużej na facebooku pańskiej podróży. W moich oczach przestał Pan być podróżnikiem z krwi i kości, a stał się jedynie człowiekiem, który chce „coś” zobaczyć.

    • Dzięki za wyczerpujący komentarz. Dodam tylko od siebie, że psie mięso, czy dokładniej zupa z psa nie są atrakcją turytyczną. Psy w Chinach je się od lat i turyści nie mają z tym nic wspólnego. W odwiedzanych krajach jem wszystko, co jadają miejscowi i nie uważam tego za nic złego…

      • Andrzej – rozczarowanie po miesiącach podziwu i zazdrości dla tego co robicie….Po tym poście jedynie szok! Kim jesteś? Czy co kraj zmieniasz tożsamość, a Twoje wartości zależą do długości i szerokości geograficznej. Nie rozumiem. Jesz wszystko, co jadają miejscowi – człowieka też? – gdzie jest granica? Akceptacja versus aktywne wspieranie. Na pewno widzisz różnicę. Niestety postawiłeś się po stronie tych wspierających bestialski proceder (po co to było? zachcianka? – jeśli tak to straszne!!!). A może dzięki temu blogowi warto byłoby nie dokładać do worka okrucieństw tego świata. Ponad 5 tys osób czyta Was regularnie… zdajesz sobie sprawę, co to znaczy? Nie masz żadnych zastrzeżeń co do sposobu „oprawiania” zwierząt w Chinach? „Nikt w pojedynkę świata nie zmieni, ale każdy czyn się liczy” jak zacytowała Anula. Twój tekst z pewnością świata nie zmieni, ale też nie uczyni go ani odrobinę lepszym.

        • Nie rozumiem jednej tylko rzeczy, skąd ta absolutna, stuprocentowa pewność, że wszystkie psy i inne zwierzęta, które je się w Chinach są zabijane w bestialski sposób? Chińczycy są jacy są, ale nie róbmy z nich też jakichś totalnych sadystów, którzy nie robią nic innego, tylko znęcają się nad zwierzętami. Nie widzieliśmy nigdzie, żeby ktoś obdzierał zwierzęta żywcem ze skóry, czy bił je pałką, nie widzieliśmy nigdzie żywych zwierząt pozawieszanych na hakach.
          Nie twierdzę, że takie sytucaje nie mają miejsca, ale zadrzają się one nie tylko w Chinach, ale w naszej cywilizowanej, niby proekologicznej Europie także.
          Prawdopodobie jeśli coś takiego się zdarza, to w ukryciu, tajemnicy. Nie jest to więc jakąś zwyczajną i dopuszczalną przez chińskie prawo praktyką.

          Jedzenie psięgo mięsa nie wynika z okrucieństwa Chińczyków. Mięso to jedzono na terenie Chin już setki lat przed naszą erą. Ludzie którzy je jedzą nie robią tego przecież z jakichś sadystycznych zamiłowań.

          Sama nie próbowałam psiego mięsa i nie spróbuję.

          Używacie wielkich słów, cytujecie Dalajlamę… a czy wiecie, że codziennie przyczyniacie się do niszczenia dżungli na Sumatrze i Borneo? Ile produktów, których używacie zawiera olej palmowy? Ile rzeczy jest zrobionych z gumy?
          Nieświadomie, a jeśli to czytacie to już świadomie przyczyniacie się do wypalania dżungli wraz z którą giną orangutany, tygrysy i inne zwierzęta. Czy to nie jest okrutne? Jak się mają teraz słowa, które cytujecie do Waszego dnia codziennego? Czy z czystym sumieniem umyjesz ręce pachnącym mydełkiem do produkcji którego użyto oleju palmowego? Przykładów takich może być mnóstwo, bo olej palmowy jest w ogromnej ilości kosmetyków i produktów spożywczych. Co z tym zrobicie Wasza sprawa, ja nie będę nikogo oceniać i piętnować. A co tam, też zacytuję wielkie słowa (z resztą bliższe mi kulturowo): „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień”.

          Piszę ten komentarz choć wiem, że nie przekona, ani nie trafi do osób tak oburzonych, faktem, że Andrzej spróbował zupy z psiego mięsa, na którą zaprosił nas dyrektor szkoły językowej. Piszę to, bo zadziwia mnie fakt, że można tak łatwo kogoś ocenić i wyrzucić do kosza. Poza tym współtworzę tego bloga i nie powiem, ale głupio się czuję, kiedy po raz kolejny ktoś pisze, że to blog Andrzeja…

        • Przykro mi Asiu, że Cię rozczarowałem. Piszę to bez ironii. Zapewniam Cię też – nie zmieniam tożsamości, co kraj do którego wjeżdżam. Przede wszystkim w życiu i na tym blogu staram się być szczery. Proszę przeczytaj bardzo uwaznie ten tekst i dopiero mnie oceniaj…

          Zaczepnie zapytam Cię, w którym kraju jada się na co dzień ludzi? Nie słyszałem o takim i chętnie ominę go szerokim łukiem, bo tak… jeśli mam okazję to lubię spróbować tego, co jedzą lokalni, czy to stek z kangura, czy świnka morska, czy pies, smażony konik polny lub żaba czy królik.
          Ciekaw też jestem, co odpowiesz Alicji, bo to faktycznie nie jest tylko mój blog. Fakt, Alicja dołączyła w połowie jego istnienia (początkiem lipca 2009), ale od tamtej pory ma zdecydowanie duży wpływ na to, jak on wygląda i co na nim się pojawia.

        • Te komentarze podkusiły mnie by czymś się podzielić. Nie jestem podróżnikiem, jednak uważam, że wszystko jeszcze przede mną. W kraju i na wycieczkach zagranicznych jednak sporo da się zauważyć, a m.in. to, że Polacy (pewnie nie tylko) są bardzo „odporni” na różnice kulturowe, inne punkty widzenia. Myślę, że ludziom ciężko przyjąć do wiadomości, że np. w Iranie nie ma takich toalet jak u nas tylko kucane, a w Chinach je się psy. Jestem bardzo otwartą osobą i ten wpis nie zniechęcił mnie do bloga, Autorów.

          A jeżeli chodzi o cierpienie zwierząt.. to czy kura żyjąca całe życie w klatce po to by nieść jaja i na koniec zostać niedzielnym rosołkiem mniej cierpi? Oczywiście, są też kury, które żyją 'normalnie’. To znaczy, że nie mamy jeść ich w ogóle, bo część z nich męczy się w klatce? Nie. Tak samo Andrzej zjadł psa, bo to akurat potrawa regionalna w Chinach. Może i on był zabity humanitarnie, tak jak przykładna świnka w Polsce, przed świętami?

          Myślę, że tu nie chodzi o to, czy żywność jest humanitarnie zabijana czy nie. Po prostu chodzi o to, że w PL jest sentyment do psa a w Chinach nie i już. Część osób mimo, że wie o tym czysto teoretycznie, to nie uświadomi sobie tego nigdy i zawsze będą takie głosy sprzeciwu.

  36. Nula Anula zmądrzej…. !! :)

  37. Nie wiem jak poprzednio

    Dziwnym trafem mój poprzedni komentarz znikł a nie było w nim ni obraźliwego, powtarzam co pisałam poprzednio, i dopiszę co nie co, nie masz serca i nie napiszę człowieku bo takich ludzi nie wkładam do żadnej kategorii. Azjaci zabiją w tak okrutny sposób ze szkoda mi naprawdę słów podpisuję kazdą petycję działam czynnie, by wkońcu coś ktoś z tym zrobił, a Ty spokojnie „kosztujesz” i śmiesz twierdzić że smakuję „wyśmienicie”? Naprawdę jesteś tak wyprutym z uczuć „człowiekiem” czy tylko mi się tak wydaję?
    Oni tam katują żywe psy na śmierć, obdzierają na żywca, i samo pisanie że są hodowle, wybory szczeniaków krew się we mnie burzy, na Twoim miejscu stawiałabym się nogami i wszystkim tym co mam, kultura kulturą ale nie moja nie Polska nie nasza, i wielu Azjatów też jest przeciw, a takie zachowanie jak Twoje daje im pole popisu przed ciekawskimi turystami którzy chcieliby spróbować. Naprawdę żałosne i ocknij się człowieku, nie popieram żadnego zabijania zwierząt i nie jestem obsesyjną osobą ale to co oni wyprawiają naprawdę mało uzyskałeś informacji że skorzystałeś z ich usług i mam nadzieję że to była tylko i wyłącznie Twoja niewiedza.

  38. Tyle hejtu dawno w sieci nie widziałem :D
    Myślę, że chętnie bym skosztował z czystej ciekawości, bo w sumie czym się różni pies od świni. Mówią, że te drugie sa nawet inteligentniejsze.

  39. Ludzie jedzą różne mięsa. Zazwyczaj myślą że zwierzęta które jedzą posiadają mniej uczuć i rozumu niż te których nie jedzą. Niestety, bardzo często się w tym mylą. Sama jestem wegetarianką i mam nadzieję że nadejdzie taki dzień w którym ludzie rozwiną swoją empatię do takiego stopnia że przestaną zjadać jakiekolwiek zwierzęta.

  40. wow….super kozak jesteś…w Chinach byłeś…naprawdę…jaki lans…zupa z psa…cóż za oryginalność …po co to piszesz, skoro jedzenie mięsa jest zwykłą naturalną czynnością…wiadomo,,,żeby wzbudzić emocje…zdenerwować wiele osób…bo wiesz,że w naszej kulturze jest to niedopuszczalne, bo kochamy psy… Przecież nikt nie chwali się ….o..ja zjadłem dzisiaj schabowego…kozak ..nie…naprawdę tekst poniżej krytyki ..na miarę przedszkolaka, który zjadł kozę…z nosa :)..i próbuje to opisać przedszkolance własnymi słowami.

    • Zwróć uwagę na to proszę, że sam fakt że tę zupę zjadłem jest tylko powodem do napisania tekstu, który przede wszystkim pokazuje jak ten temat wygląda z chińskiej perspektywy. Szkoda, że zauważasz tylko negatywną (wg Ciebie) stronę tego tekstu. Pozdrawiam

      • właśnie zwróciłam i uważam..że, w naszej kulturze ten fakt(zjedzenie psa) jest bardzo istotny..bo zadziałałeś wbrew naszym zwyczajom i kulturze…więc szanując ludzi w naszym kraju, nie pisałbyś artykułu, który obraża bardzo wiele osób…zrobiłeś to z czysto snobistycznych pobudek…bo pisząc, że zjadłeś pomidorową, nie umiałbyś wywołać emocji w naszym społeczeństwie, co przełożyło by się na nikła ilość komentarzy…to tak jakby wejść do meczetu i krzyczeć, że wiara chrześcijańska jest „lepsza” od muzułmańskiej…po co siejesz zamęt…o co ci chodzi..jedz sobie co chcesz…ale nie sprawiaj ludziom przykrości manifestując to na lewo i prawo…podziel się przyjaciółmi z Chin…tam możecie porozmawiać na temat, z której restauracji pies jest najsmaczniejszy..po co tworzyć nową modę pseudoturystów, którzy tak jak ty będą chcieli próbować zupy z psa…ech czego ludzie nie robią, żeby ktoś na nich zwrócił uwagę…smutne to :(

        • OK, a zauważyłaś też to, że pokazałem spojrzenie na temat jedzenia psa też z perspektywy Chińczyka, który tego nie pochwala – więcej jest temu przeciwny tak jak my, np. Polacy. Nie widzisz głębszego przekazu w tym tekście, że tu nie chodzi o mnie i o modę i o samą zupę, lecz o złamanie stereotypu – nie wszyscy Chińczycy jedzą psy i to pochwalają? Zwróciłaś w ogóle na to uwagę?

          Jak mam zwrócić uwagę na temat, jeśli nie budowaniem emocji?

          • …zwróciłam…dobrze,że moda idzie w tym kierunku…chociaż tak naprawdę, nie neguję ich kultury, nie mamy prawa mając na uwadze to, że my również mordujemy zwierzęta …dodatkowo wynika z tego, że Chińczycy mają już więcej oleju w głowie niż turyści, którzy mają kaprys …zjedzenia psa, żeby spróbować jak smakuje…i pochwalić się potem na facebooku. To nie jest budowanie emocji…tego tu niestety brak…ktoś, kto umie budować emocje nie potrzebuje tematu, który sam w sobie wzbudza ogromne kontrowersje..ale z pomidorowej zrobi super artykuł. Zresztą do tego tekstu nie było potrzeby zjedzenia psa..można było opisać opinie miejscowej ludności, nie wiem, czy ty na to zwróciłeś uwagę? …to jest tak jak z tanimi celebrytkami..jak już nikt się nimi nie interesuje, nie wiedzą jak zwrócić na siebie uwagę…ściągają majtki…i łamią stereotypy :) …nie tędy droga

          • OK, dla Ciebie to jest „tanie wzbudzanie sensacji”, a dla innych, którzy tez przeczytali ten tekst, to bardzo rzetelne przedstawienie problemu – poczytaj komentarze.
            To własnie jest najfajniejsze – pojawia się dyskusja. Wymieniamy się spostrzeżeniami, więc tekst zadziałał.
            Aha i jeszcze na koniec – uwierz mi, mogłem dużo bardziej drastycznie pokazać ten temat. Wybrałem wersję soft.

          • ok…czyli znów brak argumentów…tak myślałam…aha uwierz mi psa jeść nie musiałeś…i jest mi smutno, bo pies naprawdę jest najlepszym przyjacielem człowieka….ale widzę, że ty przyjaciela dla poklasku byś zabił…chociaż ciężko powiedzieć czy masz…czy to tylko tacy co pochlebiają fałszywie.(Ci inni) A dla mnie nie problem jest w drastycznym przekazaniu tematu, bo zdaję sobie sprawę z sytuacji..tym bardziej,że jestem osobą, która pracowała lata jako stewardessa, zwiedziłam kawał świata i różne rzeczy widziałam …problem jest w tobie….bo temat był, jest i będzie..niezależnie czy ty napiszesz następnych parę zdań czy nie-niestety

          • Cóż, nie mam argumentów, bo nie zamierzam przekonywać Cię na siłę tym bardziej, że ciągle oceniasz mnie ze swojej, jedynie słusznej, perspektywy. Pies jest przyjacielem dla Ciebie, a np. nie dla mnie. Wiec pisanie, że „przyjaciela
            dla poklasku byś zabił” jest znów spojrzeniem na temat z Twojej perspektywy… co sprawia, że to Ty nie umiesz sobie z tym poradzić i podchodzisz do tego bardzo emocjonalnie. Ja to potraktowałem jako temat, który dotrze do xxxxx osób i będzie zalążkiem do zastanowienia się i dyskusji.

          • ….nie pisałam, że pies jest moim przyjacielem…a jest uznawany za przyjaciela człowieka w naszej kulturze…nawet Chińczyk Ci to mówił…a Ty dalej swoje..może do ciebie już po chinsku pisać trzeba?? bo żeby dobrze coś napisać trzeba umieć słuchać ludzi…faktycznie trzeba uważać…bo może ludzi też nie uważasz za przyjaciół…i zdecydujesz się zjeść kogoś z najbliższych np., …i widzę, że słowo gówno jest dla ciebie wyjątkowo niecenzuralne, bo szybko post usunąłeś…a zjadanie psa(chociaż wątpliwe co było w tej zupie), i pisanie o tym żeby zwrócić na siebie uwagę nie jest niemoralne…ot co…ok…szkoda mi już czasu na tę nic nie wnoszącą rozmowę…tobie i tak można tylko przyklaskiwać, bo i tak nikomu racji nie przyznasz.

          • Sylwia, czy w tej dyskusji chodzi o to, aby przyznać komuś rację? Serio tylko o to?
            Jeśli faktycznie tak bardzo Ci na tym zależy, to przekonaj mnie… dotrzyj do mnie czymś więcej niż komentarzem, że „ugotujesz mi zupę z gówna” – serio dziwi Cię to, że go usunąłem? Come on…

            To, że mam dobrą wolę i faktycznie chcę podyskutować (a nie tylko uzurpować sobie prawo do nieomylnych wyroków, co mi zarzucasz), objawia się choćby tym, że nie dałem Ci bana od razu i skasowałem tylko jeden niewnoszący nic do dyskusji komentarz. Mogłem Cię przecież po prostu usunąć, zablokować i dalej taplać się w splendorze, który na mnie płynie zewsząd po napisaniu tego tekstu.

            Widzisz, bo to jest trochę tak, że to Ty wchodzisz na mojego bloga i zaczynasz po mnie jechać, bo zagrały Ci emocje. Zgadzamy się na pewno w jednym – temat jest sam w sobie kontrowersyjny, ale nikt nie broni mi o nim pisać, bo robię to na swoim blogu, a nie zostawiam Ci tego tekstu wydrukowanego na wycieraczce pod drzwiami.

            Blog jest subiektywnym zbiorem myśli, z którymi można polemizować, ale fajnie jeśli robi się to kulturalnie i dyskusja jest merytoryczna, a jeśli Ty mnie obrażasz, to nie dziw się że Ci wywalam komentarz. No jak byś się czuła, gdybym przechodząc koło Twojego domu zauważył firanki, które są w jakimś kolorze, którego nie wyobrażam sobie jako firankowego? Zadzwoniłbym do Twoich drzwi i zacząłbym Cię obrzucać tekstami, że masz gówniane firanki. Trzasnęłabyś mi drzwiami przed nosem, czy jeszcze dała liścia w twarz?

            Bloga można zamknąć i do niego nie wracać, tak samo jak ja mógłbym przejść obok Twojego domu i nie komentować gustu właścicielki firanek…

            Dystansu, przede wszystkim, do siebie życzę :)

  41. Ludzie, zadufani w sobie „smakosze” kulturowi. Nie chodzi o jedzenie psiego mięsa ale sadystyczny sposób odbierania życia tym psim i kocim stworzeniom. Perwersyjna rasa żółta, pozbawiona jakiejkolwiek empatii torturuje te nieszczęsne istoty przed śmiercią bo uważają, że im więcej cierpienia tym lepsze mięso. Karmią się cierpieniem. Życzę katom z całego serca, żeby w takich męczarniach umierali. Życzę świadomie i bez emocji. Cwaniaczki drwiący z cierpienia, nie wiem co wam powiedzieć. Życzę wam nie tego żebyście doświadczyli tego bólu ale może na chwilę poczuli emocje i przerażenie torturowanych zwierząt.

  42. Z książki 'Miasteczko Hibiskus’ najbardziej pamiętam, że jak zrobli potrawę z psa, to aż z sąsiedniej wioski przyszli, bo to taki rarytas i wydarzenie. Mięsa nienawidzę i rzadko jem ale też kiedys sprobuję. Niektorym się wydaje, ze swinia jest mniej ważna, ryba mniej ważna, a roślina to już wogole nie jest godna miana istoty żyjącej, zaś my jesteśmy królem zwierząt i możemy decydować o ich hierarchii. To wszystko jednak żyje i ma nerwy. Nie da się jednak żyć energią z kosmosu. Podrapałeś opinię publiczną tam, gdzie swędzi najbardziej:)

  43. To teraz taka ciekawostka. Centrum Krakowa, chińczyk obok Poczty Głównej na Starowiślnej. Rok circa 2012. Jako ta biedna studentka, poszłam coś zjeść, akurat tam zawsze mieli zniżki dla studentów. Zamówiłam wieprzowinę z ryżem. I tak sobie jem, jem a z piwnicy nagle słyszę szczekanie psa. Biorąc pod uwagę wybuchy skandali w tamtych latach, miałam bardzo uzasadnione podejrzenie, że w tym miejscu być może karmili psiną. Jak przypomnę sobie smak mięsa, to było ono tak mocno doprawione, że trudno było wyczuć rodzaj mięsa.

    • Bardzo możliwe więc Kinga, że masz właśnie na koncie zjedzonego „słodkiego psiaczka”. Ja ciągle trochę ironizuję w tym temacie, bo nie rozumiem dalej hipokryzji kultury Zachodu na to, że świnkę, krówkę czy konika to można zjeść, a pies to przecież przyjaciel człowieka. A koń nie? Oczywiście tak sobie retorycznie zadaje pytania… :)

      Dzięki za Twoją historię!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *